Donald Tusk buduje ruch oporu przeciwko Schetynie przedstawiając go jako tego, który przy pierwszej dobrej okazji dogada się z Jarosławem Kaczyńskim. Dlatego Schetyna miał być przeciwny sformalizowaniu wspólnego frontu opozycji. Podobne podejrzenia wobec Schetyny ma zresztą środowisko Adama Michnika. Ale najważniejsze jest to, że Grzegorz Schetyna trzyma rękę na kasie i nie zamierza się tą kasą dzielić. PO jest bowiem jedyną siłą po stronie opozycji mającą stabilne zaplecze finansowe. Nie ma tego Nowoczesna, pozbawiona dotacji i subwencji przez Państwową Komisję Wyborczą. Nie ma wystarczających pieniędzy KOD uzależniony od bardzo niepewnych i w sumie niewielkich źródeł finansowania. Nie ma PSL wciąż spłacający wielomilionowy dług wobec skarbu państwa po pozbawieniu dotacji w 2001 r. Nie ma wystarczających pieniędzy marksistowska Partia Razem, mimo że otrzymała ok. 3 mln zł subwencji z tytułu przekroczenia wymaganego progu. Tylko Schetyna trzyma rękę na wystarczającej kasie, tyle że nie zamierza się nią dzielić i finansować całej opozycji. Ten atut Schetyny dawał mu coraz większą przewagę nad resztą liderów opozycji jeszcze przed kompromitacjami Petru i Schetyny. Dlatego usunięcie Schetyny było dla wielu ośrodków ważne właśnie z tego powodu i to jak najszybciej. Chciały te ośrodki przewodniczącego, który podzieli się pieniędzmi z pozostałymi i w ten sposób stworzy coś w rodzaju Obozu Zjednoczonej Opozycji, w którym PO się po prostu roztopi. A takie nadzieje stwarzali Borys Budka oraz Rafał Trzaskowski. Grzegorz Schetyna na ten wariant nie miał najmniejszej ochoty, dlatego uważany był za zawalidrogę.
Po wpadkach Kijowskiego i Petru, jedyną znaczącą postacią po stronie opozycji jest właśnie Schetyna, który się jeszcze wzmocnił. Utrudnia to wariant z Tuskiem jako zbawcą, ale siły stojące na zapleczu opozycji nie takie problemy rozwiązywały. Jeśli dojdą do wniosku, że trzeba zatopić Schetynę, żeby rozpocząć całkiem nowe rozdanie (uwzględniające wymianę Petru i zastąpienie KOD czymś nowym), to obecny przewodniczący PO zostanie po prostu anihilowany. To towarzystwo nie zna bowiem litości, czego dowodzi np. przypadek nieprzydatnego już Mateusza Kijowskiego. Choćby z tego powodu, że chodzi o wielkie pieniądze, wielkie interesy i równie wielkie wpływy. Schetyna jako jeden z liderów opozycji był znacznie bezpieczniejszy niż jako numer jeden. Jeśli więc wygra opcja, że Tusk musi wrócić, Schetyna będzie musiał odejść. Ale to jeszcze nie teraz.
SUPER OFERTA! Zamów roczną prenumeratę miesięcznika „wSieci Historii”, a książkę „Tajemnice stanu wojennego” otrzymasz gratis!
Pospiesz się – mamy tylko 100 książek w prezencie! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Donald Tusk buduje ruch oporu przeciwko Schetynie przedstawiając go jako tego, który przy pierwszej dobrej okazji dogada się z Jarosławem Kaczyńskim. Dlatego Schetyna miał być przeciwny sformalizowaniu wspólnego frontu opozycji. Podobne podejrzenia wobec Schetyny ma zresztą środowisko Adama Michnika. Ale najważniejsze jest to, że Grzegorz Schetyna trzyma rękę na kasie i nie zamierza się tą kasą dzielić. PO jest bowiem jedyną siłą po stronie opozycji mającą stabilne zaplecze finansowe. Nie ma tego Nowoczesna, pozbawiona dotacji i subwencji przez Państwową Komisję Wyborczą. Nie ma wystarczających pieniędzy KOD uzależniony od bardzo niepewnych i w sumie niewielkich źródeł finansowania. Nie ma PSL wciąż spłacający wielomilionowy dług wobec skarbu państwa po pozbawieniu dotacji w 2001 r. Nie ma wystarczających pieniędzy marksistowska Partia Razem, mimo że otrzymała ok. 3 mln zł subwencji z tytułu przekroczenia wymaganego progu. Tylko Schetyna trzyma rękę na wystarczającej kasie, tyle że nie zamierza się nią dzielić i finansować całej opozycji. Ten atut Schetyny dawał mu coraz większą przewagę nad resztą liderów opozycji jeszcze przed kompromitacjami Petru i Schetyny. Dlatego usunięcie Schetyny było dla wielu ośrodków ważne właśnie z tego powodu i to jak najszybciej. Chciały te ośrodki przewodniczącego, który podzieli się pieniędzmi z pozostałymi i w ten sposób stworzy coś w rodzaju Obozu Zjednoczonej Opozycji, w którym PO się po prostu roztopi. A takie nadzieje stwarzali Borys Budka oraz Rafał Trzaskowski. Grzegorz Schetyna na ten wariant nie miał najmniejszej ochoty, dlatego uważany był za zawalidrogę.
Po wpadkach Kijowskiego i Petru, jedyną znaczącą postacią po stronie opozycji jest właśnie Schetyna, który się jeszcze wzmocnił. Utrudnia to wariant z Tuskiem jako zbawcą, ale siły stojące na zapleczu opozycji nie takie problemy rozwiązywały. Jeśli dojdą do wniosku, że trzeba zatopić Schetynę, żeby rozpocząć całkiem nowe rozdanie (uwzględniające wymianę Petru i zastąpienie KOD czymś nowym), to obecny przewodniczący PO zostanie po prostu anihilowany. To towarzystwo nie zna bowiem litości, czego dowodzi np. przypadek nieprzydatnego już Mateusza Kijowskiego. Choćby z tego powodu, że chodzi o wielkie pieniądze, wielkie interesy i równie wielkie wpływy. Schetyna jako jeden z liderów opozycji był znacznie bezpieczniejszy niż jako numer jeden. Jeśli więc wygra opcja, że Tusk musi wrócić, Schetyna będzie musiał odejść. Ale to jeszcze nie teraz.
SUPER OFERTA! Zamów roczną prenumeratę miesięcznika „wSieci Historii”, a książkę „Tajemnice stanu wojennego” otrzymasz gratis!
Pospiesz się – mamy tylko 100 książek w prezencie! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322186-kompromitacje-petru-i-kijowskiego-lewaruja-schetyne-ale-jesli-tusk-bedzie-musial-wrocic-szef-po-zostanie-stracony?strona=2