Kijowski zrobił swoje, Kijowski może odejść. Nabrudził w polityce, nabruździł uczciwych ludziom, opluł chrześcijan, nazywając ich terrorystami gorszymi od islamskich, wyniósł na piedestał mundurowych umacniaczy stanu wojennego, obryzgał pamięć ofiar II wojny światowej, nazywając rządy PiS „faszystowską rewolucją”, nakłamał na tyle tematów, że wystarczyłoby tego dla stu polityków. Ale przede wszystkim wyciągnął z zapyziałych domów całą „palikoterię”, ludzi owładniętych nienawiścią do Kościoła, prawicy i Polski innej niż czersko-wiertnicza. To oni decydowali o sile KOD i to oni będą dziś bronić swego śmieszno-strasznego bożka do ostatniej kropli plwocin. Bo przecież nie on jeden. Bo przecież także wielu z nich lubi „przytulać” publiczną kasiorkę, po cichutku, za nic. Gdyby było inaczej, czy broniliby dziś swego wodza za pięć złotych?
Mały, śmieszny, ale i żałosny w swoich dzisiejszych krętactwach cwaniaczek, wcześniej bezrobotny, zaprzęgnięty do ulicznej roboty, przyklejony do megafonu, z którego nigdy nie popłynęło jedno sensowne słowo, jest dziś w stanie politycznej śmierci klinicznej. W zasadzie już go politycznie nie ma, ale aparatura podtrzymująca, zawiadywana przez doktorów Lisa czy Żakowskiego, a pewnie i Mazguły, jeszcze pracuje.
Czy mógł wyjść z twarzą z tej sytuacji?
A czy można grzmieć o uczciwości, łamaniu demokracji, potrzebie transparentności w polityce - na ulicy, a w zaciszu domowego kominka wystawiać sute faktury politycznej organizacji, którą się samemu samozwańczo dyryguje?
Czy projektant kurtek puchowych może stać się nagle ekspertem do spraw zabezpieczeń komputerowych?
Czy to, co normalnie kosztuje 5 tysięcy złotych, może w tym przypadku kosztować trzykrotnie więcej?
Czy zdaje sobie sprawę z własnych bredni obecna żona Kijowskiego, gdy mówi, że „gdyby nie Mateusz, to KOD dawno zniszczyliby hakerzy”?
Czy oboje uważają nas wszystkich za durniów, którzy uwierzą, że jej mąż stał się geniuszem informatyki tylko dlatego, że skrzyknął parę osób na Facebooku? Że prace wykonywane przez wolontariuszy są pracami wykonywanymi przez niego?
Że byłby w stanie cokolwiek przed czymkolwiek ochronić, skoro samego siebie nie potrafił - przed pokusą przekształcenia społecznego ruchu w dojne cielę? Jak Cielecka dla „Newsweeka”?
Powtórzę pytanie czy uważają nas za durniów?
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kijowski zrobił swoje, Kijowski może odejść. Nabrudził w polityce, nabruździł uczciwych ludziom, opluł chrześcijan, nazywając ich terrorystami gorszymi od islamskich, wyniósł na piedestał mundurowych umacniaczy stanu wojennego, obryzgał pamięć ofiar II wojny światowej, nazywając rządy PiS „faszystowską rewolucją”, nakłamał na tyle tematów, że wystarczyłoby tego dla stu polityków. Ale przede wszystkim wyciągnął z zapyziałych domów całą „palikoterię”, ludzi owładniętych nienawiścią do Kościoła, prawicy i Polski innej niż czersko-wiertnicza. To oni decydowali o sile KOD i to oni będą dziś bronić swego śmieszno-strasznego bożka do ostatniej kropli plwocin. Bo przecież nie on jeden. Bo przecież także wielu z nich lubi „przytulać” publiczną kasiorkę, po cichutku, za nic. Gdyby było inaczej, czy broniliby dziś swego wodza za pięć złotych?
Mały, śmieszny, ale i żałosny w swoich dzisiejszych krętactwach cwaniaczek, wcześniej bezrobotny, zaprzęgnięty do ulicznej roboty, przyklejony do megafonu, z którego nigdy nie popłynęło jedno sensowne słowo, jest dziś w stanie politycznej śmierci klinicznej. W zasadzie już go politycznie nie ma, ale aparatura podtrzymująca, zawiadywana przez doktorów Lisa czy Żakowskiego, a pewnie i Mazguły, jeszcze pracuje.
Czy mógł wyjść z twarzą z tej sytuacji?
A czy można grzmieć o uczciwości, łamaniu demokracji, potrzebie transparentności w polityce - na ulicy, a w zaciszu domowego kominka wystawiać sute faktury politycznej organizacji, którą się samemu samozwańczo dyryguje?
Czy projektant kurtek puchowych może stać się nagle ekspertem do spraw zabezpieczeń komputerowych?
Czy to, co normalnie kosztuje 5 tysięcy złotych, może w tym przypadku kosztować trzykrotnie więcej?
Czy zdaje sobie sprawę z własnych bredni obecna żona Kijowskiego, gdy mówi, że „gdyby nie Mateusz, to KOD dawno zniszczyliby hakerzy”?
Czy oboje uważają nas wszystkich za durniów, którzy uwierzą, że jej mąż stał się geniuszem informatyki tylko dlatego, że skrzyknął parę osób na Facebooku? Że prace wykonywane przez wolontariuszy są pracami wykonywanymi przez niego?
Że byłby w stanie cokolwiek przed czymkolwiek ochronić, skoro samego siebie nie potrafił - przed pokusą przekształcenia społecznego ruchu w dojne cielę? Jak Cielecka dla „Newsweeka”?
Powtórzę pytanie czy uważają nas za durniów?
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322175-kijowski-chcial-dla-kod-jak-najlepiej-dlatego-ochrone-sieci-powierzyl-bezrobotnemu-za-trzykrotna-stawke
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.