To, co ostatnio dzieje się w polskiej polityce, dobitnie świadczy o jednym: Polacy muszą otrzymać jasne kryteria wartościujące. Muszą wiedzieć kto jest autorytetem, kto kretynem, a kto ignorantem. Wiadomo, że po 1945 r. nastąpiła wymiana elit; wiadomo też, że jak dotąd selekcja negatywna nie została odwrócona oraz, że bez powrotu do kulturowych źródeł nie mamy szans na żadną stabilizację. Brak myślącej po polsku inteligencji oznacza koniec marzeń!
Ani PRL, ani Polska po 1989 r. nie zdołały wykształcić polskiej inteligencji. I to jest bardzo zła wiadomość dla wszystkich Polaków, a bardzo dobra dla naszych wrogów. Ten świat jest tak skonstruowany, że zawsze ktoś kogoś zjada lub żyje czyimś kosztem. Kto wierzy w świat bez wrogów, jest kompletnym ignorantem.
Świat człowieka
Człowiek poprzez tworzenie rozumnej kultury, ma czynić sobie świat (ziemię) poddanym. I czyni to. Ale trzeba powiedzieć jasno, że ten element ludzkiej działalności człowiekowi najmniej się udał. Zaczął od rodziny, bo to właśnie ona dla niego miała być oazą spokoju i dobrych wzajemnych stosunków. Wzięła się nie z potrzeby seksu, lecz z potrzeby miłości. Miłość ma też swoje konsekwencje – potomstwo. Przyjemność z seksu nie jest podarunkiem dla człowieka, lecz koniecznym warunkiem przetrwania. I tak kręci się świat.
Bez przekazu wiedzy jesteśmy bezbronni i bezsilni. To dzięki przekazowi istnieje postęp i mamy szansę na uczynienie świata bardziej ludzkim. Bez niego nie jesteśmy w stanie niczego zbudować, ani przekazać kolejnym pokoleniom. Możemy wybrać przyszłość, ale ta sama przyszłość nie wybierze nas. A skoro nie wybierze, to zniszczy. I dziś właśnie niszczy.
Świat Polski
W kraju o tak niestabilnej przeszłości, jak Polska, inteligencja jest warunkiem koniecznym. To warstwa wykształconych i odpowiedzialnych za rozwój państwa i kultury, która rozumie, że jej celem nie jest indywidualne i bezrozumne bogacenie się, lecz dobro wspólne. Dlaczego „bezrozumne”? Dlatego, że każdy majątek bez obudowy kulturowej, a więc bez dobrego uczynku, jest wystawiony na licytację politycznych zmienności. Dzięki wzajemnej solidarności możemy nie tylko o wiele szybciej osiągnąć wspólne bogactwo, ale też dać szansę na większy sukces wybitnym jednostkom. To one ciągną społeczeństwo, przemysł i kulturę do góry. Ale te wybitne jednostki bez kontaktu ze społeczeństwem, nie zaistnieją lub zostaną zmarnowane. Kapitalizm daje ułudę sukcesu. Ale dziś już nie pomaga człowiekowi, lecz wyłącznie sobie. Trzecia droga stała się koniecznością.
Bez grupy wiodącej, dobrze wykształconych i odpowiedzialnych za polską przyszłość ludzi, nie jesteśmy w stanie stworzyć niczego trwałego, ani we właściwy sposób zorganizować państwa, by dać samym sobie szansę na przekaz intelektualny i majątkowy. Bez inteligencji nie będziemy w stanie zebrać potrzebnych sił, na dokonanie nawet tych najbardziej prostych zmian. Bez dobrej rady nie będziemy mogli sformułować dobrych planów i przełożyć ich na mądre działanie. Na Zachodzie jest inaczej, tam o wszystkim decyduje tradycyjnie silne państwo.
I pomyśleć, że na własne uszy, jeszcze nie tak dawno, słyszałem, że coś takiego jak „inteligencja” Polakom nie jest potrzebna, bo to przeżytek. Osoba ta miała najwyższy tytuł naukowy i do dziś cieszy się dość powszechnym szacunkiem… I co ciekawe, że ta tradycyjna inteligencja humanistyczna i techniczna istnieje, niestety wciąż na tych samych zasadach jak w PRL. Ktoś musi więc te polskie wolne elektrony zgrupować, nie za pomocą niezależnych think tanków które łatwo przejąć, lecz przy pomocy państwa i stworzyć im podstawy do rozwoju.
Kształcenie elit to proces kilku pokoleń. Jeżeli przebiega on w warunkach niepodległości kulturowej, bo ta jest najistotniejsza dla rozwoju człowieka, kultury i państwa, to może my mówić o krótszym czasie dochodzenia do dojrzałości obywatelskiej. I takie warunki spełniała II RP. Jeżeli natomiast elity kształcą się w warunkach podległości lub zależności politycznej, to wykształcenie właściwej inteligencji nie nastąpi w ogóle, albo nastąpi w takich proporcjach, że będą się wzajemnie zwalczały. Po prostu, wyuczone wyobrażenia świata będą nieprzystawalne do siebie. Walka ich spowoduje, że obydwie grupy zaczną szukać poparcia dla zaakcentowania swoich racji. No i tutaj otwiera się szerokie pole do serwilizmu, kundlizmu, a nawet zdrady.
II RP wciąż punktem odniesienia
W okresie II RP droga do awansu inteligenckiego była prosta, bo były wzorce. Wykształcisz się, będziesz inteligentem. I skorzystało z niej bardzo wielu chłopów – nie tylko tych, którzy kiedyś mieli pochodzenie szlacheckie, lecz, a może przede wszystkim, tych, których przodkowie nigdy herbu nie mieli. Z reguły nie kryli swojego pochodzenia, ale wiedzieli, że zmiana statusu zobowiązuje ich do reprezentowania etosu inteligenckiego, bo jest on potrzebny do trwania państwa i zbudowania racjonalnej niepodległości. Wiedzieli, że od momentu zdobycia wówczas średniego wykształcenia obowiązuje ich sposób myślenia tradycyjnego polskiego inteligenta. I niejednokrotnie, swoją wiedzą lub wyczuciem w wielu sprawach kulturowych czy państwowych, potrafili przewyższyć tych, którzy z domu wynieśli ów przekaz intelektualny, z którym tak zaciekle walczyli zaborcy i okupanci. W czasie II wojny światowej, na tym korzeniu, właśnie oni, wspólnie zbudowali Polskie Państwo Podziemne. Do niedawna nie istniało ono w polskiej świadomości. Odkopują je najmłodsi.
W 1945 r. ten tradycyjnie polski świat poniósł klęskę, ale nie przestał istnieć. Dobijano go systematycznie przez ostatnie 70 lat. Przez 70 lat działały skutki selekcji negatywnej i odwoływano się do zaporowego wyśmiewania wszystkiego, co polskie. Nie odwoływano się do etosu polskiego inteligenta, a więc tej kultury wyższej, lecz do zachowań proletariackich; nie do kultury, lecz do chamstwa; a ostatnio nawet nie do rozumu, lecz do chuci. Chłop miał zostać chłopem do końca świata, nawet na stołku ministra czy premiera, bo był gwarantem sojuszu robotniczo-chłopskiego. I pomyśleć, że jest wielu takich nowych inteligentów, którzy noszą dyplomy w kieszeni, i nawet do głowy im nie przyjdzie, że jest coś takiego, jak kodeks i etos inteligenta, jak obowiązek obywatelski; ba, nie przyjdzie im do głowy, że jest coś ponad nimi. No cóż, ale tego wszystkiego trzeba się wcześniej dowiedzieć i nauczyć.
Co robić?
Odbudować instytucje inteligenta. Kodeks moralny istnieje, kryterium oddzielania mądrości od głupoty również. To wszystko jest, ale nie ma odpowiedniej osoby, odpowiedniej instytucji, wobec której odbije się każda zła krytyka, każde świństwo i każde zło. Polacy nadal pozbawieni są dobrej rady i wciąż nie mają jasno wytyczonego celu, który mogliby zaakceptować i do niego dążyć. Słyszą tylko, że dostaną to, że dostaną tamto, ale na tym świecie podstawowy warunek zdrowego rozwoju mówi: to co bierzesz musisz równoważyć tym, co dajesz. I tu nie ma zmiłuj się. Proponuje więc powołanie kilkuosobowej Polskiej Komisji Etyki złożonej z niekwestionowanych autorytetów cywilnych i jednego kościelnego. Stronę świecką powinien reprezentować wyważony, ułożony wewnętrznie i z wszechstronną wiedzą historyczną prof. Andrzej Nowak, a kościelną arb Marek Jędraszewski, kontynuator linii Wyszyńskiego i Jana Pawła II. Komisja nie miałaby odnosić się do działań rządu, lecz do moralnych i intelektualnych potrzeb zdrowego społeczeństwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322097-potrzebna-polska-komisja-etyki