Choć już 4 stycznia, szopka noworoczna serwowana nam przez polityków opozycji i tak zwane osoby publiczne nie ma końca.
Oczywiście w rozśmieszaniu Polaków palmę pierwszeństwa dzierży Ryszard Petru, mieniący się dla zabawy liderem zjednoczonej opozycji, ten sam, który zapowiada, że w kolejnych wyborach zostanie premierem, a jego ugrupowanie będzie zwycięskie.
Proszę zrozumieć, nie mogę zdradzić wszystkich działań, które podejmiemy, bo jak je zdradzę, to one będą nieskuteczne. To jest jednak coś w rodzaju partii szachów i mogę powiedzieć tylko tyle, że nie o wszystkich ruchach muszę informować
-z takimi deklaracjami w Radiowej Trójce kończył rok Ryszard Petru.
Trzeba przyznać liderowi Nowoczesnej, że ma rację. Gdyby zdradził swoje sylwestrowe plany i chęć odwiedzenia Portugalii z partyjną koleżanką, nie byłoby tego efektu, który uzyskał, pozwalając się sfotografować w samolocie. Zaskoczenie pełne. Najbardziej zaskoczeni byli jego partyjni koledzy, który gubili się w tłumaczeniach, nie mogąc przez kilka dni ustalić wersji w kwestii czy lot był służbowy czy prywatny. Faktycznie trzeba mieć zmysł szachisty, żeby tak to wszystko rozegrać.
Niezłe poczucie humoru ma także pułkownik Adam Mazguła, który dał się poznać jako wielki sympatyk stanu wojennego. Mazguła, który od 1977 do 1990 roku był członkiem PZPR-u, oficerem stanu wojennego, a według opinii służbowej:
w okresie stanu wojennego wzorowo realizował stawiane przed nim zadania. W pełni popierał ideę socjalistycznej odnowy i akceptował konieczność wprowadzenia stanu wojennego,
przejęty brakiem wolności w Polsce postanowił założyć stowarzyszenie. Całkiem jawnie, mimo panującego u nas zamordyzmu. Pułkownik deklaruje, że z polityki już się nie wycofa i będzie walczył o honor i konstytucję.
Nie jestem politykiem, ale polityka mnie dopadła i gryluje. Teraz więc się już nie wycofam. Powstaje stowarzyszenie. Zwyciężymy!
—ogłosił na Twitterze. (pisownia oryginalna).
Nie trudno jednak zgadnąć, że bardziej niż o konstytucję będzie walczył o tracone przez byłych esbeków przywileje.
Za 2 tysiąc złotych nie jestem w stanie wyżyć
-utyskiwał przed Świętami gen. Jerzy Stańczyk.
I tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Walka o te pieniądze będzie przebiegać pod hasłem sprzeciwu wobec łamaniu prawa i konstytucji w Polsce. Trochę jednak głupio tak oficjalnie sprzeciwiać się odebraniu kasy. Nawet oni to czują.
Granice śmieszności przekroczyła za to zupełnie Magdalena Cielecka, która na łamach „Newsweeka” zdradziła swoje odczucia po powrocie z manifestacji KOD:
Ale pamiętam, jak raz wracałam wieczorem tramwajem po manifestacji, z przypiętym znaczkiem KOD - wspomina Magda. I siedział tam facet, czułam, że mnie rozpoznał. I on jakimiś dźwiękami, onomatopejami zwierzęcymi, próbował dać mi do zrozumienia, że mu śmierdzę. Poczułam się jak - przepraszam za porównanie - żydowskie dziecko w tramwaju w czasie okupacji. Dziecko, które jest wystraszone i wie, że nie powinno w tym tramwaju być
-powiedziała aktorka.
Ludzie, uspokójcie się wreszcie, bo naród popęka ze śmiechu. To jest wasz pomysł na ukaranie Polaków za to jak głosowali?
SUPER OFERTA! Zamów roczną prenumeratę miesięcznika „wSieci Historii”, a książkę „Tajemnice stanu wojennego” otrzymasz gratis!
Pospiesz się – mamy tylko 100 książek w prezencie! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322011-choc-juz-4-stycznia-szopka-noworoczna-serwowana-przez-politykow-i-liczne-autorytety-trwa-w-najlepsze?wersja=mobilna