Zarzuca się minister Zalewskiej, że skraca kształcenie ogólne, wspólne dla wszystkich, bo 6+3, czyli czas podstawówki i gimnazjum, to więcej niż 8, a tyle ma trwać nauka w nowej podstawówce. Zapomina się jednak dodać, że program obecnego gimnazjum był tak trudny do upchnięcia w trzy lata, że od czasów zmian programowych minister Hall trzeba było go kończyć w pierwszej klasie liceum, gdzie wszyscy już nie szli.
Trzyletnie liceum stawało się z konieczności głównie (poza pierwszą klasą, gdzie kończono programy gimnazjalne) kursem przygotowawczym do matury. Z pełnymi tego konsekwencjami – brakiem kształcenia ogólnego, rozbiciem klasy jako podstawowej jednostki, służącej także wychowaniu, itd. To nie był dobry system i on powinien być zmieniony. Koszty takiej zmiany są bolesne, ale koszty pozostawienia wszystkiego tak jak jest, jeszcze bardziej.
Prezydentowi i politykom PiS dedykowałbym z kolei morał polityczny. To druga strona wybrała edukację jako pole potężnego starcia, w którym używano wszelkich chwytów, podawano nieprawdziwe informacje, straszono. Cofnąć się w ostatniej chwili oznacza nie tylko zmarnować wielką pracę: zespołów programowych przy MEN, ale nawet tych samorządowców, którzy zaczęli już pracować nad przystosowaniem sieci szkół do nowego systemu. Ale co więcej, zrezygnować z tej reformy to zachęcić opozycję i niezadowolone środowiska do podobnych kampanii w każdej innej sprawie.
To będzie kapitulacja ze znacznie większymi skutkami niż pytanie, czy marszałek Kuchciński cofnie się przed żądaniami opozycji co do reguł sejmowego procedowania. Tam mamy do czynienia z rozstrzygnięciami porządkowymi. Tu z zaniechaniem wielkiej społecznej zmiany. Rozumiem szukanie społecznego konsensusu, rozumiem lęki nauczycieli, samorządowców czy rodziców. Ale na to przedsięwzięcie warto było się porwać.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zarzuca się minister Zalewskiej, że skraca kształcenie ogólne, wspólne dla wszystkich, bo 6+3, czyli czas podstawówki i gimnazjum, to więcej niż 8, a tyle ma trwać nauka w nowej podstawówce. Zapomina się jednak dodać, że program obecnego gimnazjum był tak trudny do upchnięcia w trzy lata, że od czasów zmian programowych minister Hall trzeba było go kończyć w pierwszej klasie liceum, gdzie wszyscy już nie szli.
Trzyletnie liceum stawało się z konieczności głównie (poza pierwszą klasą, gdzie kończono programy gimnazjalne) kursem przygotowawczym do matury. Z pełnymi tego konsekwencjami – brakiem kształcenia ogólnego, rozbiciem klasy jako podstawowej jednostki, służącej także wychowaniu, itd. To nie był dobry system i on powinien być zmieniony. Koszty takiej zmiany są bolesne, ale koszty pozostawienia wszystkiego tak jak jest, jeszcze bardziej.
Prezydentowi i politykom PiS dedykowałbym z kolei morał polityczny. To druga strona wybrała edukację jako pole potężnego starcia, w którym używano wszelkich chwytów, podawano nieprawdziwe informacje, straszono. Cofnąć się w ostatniej chwili oznacza nie tylko zmarnować wielką pracę: zespołów programowych przy MEN, ale nawet tych samorządowców, którzy zaczęli już pracować nad przystosowaniem sieci szkół do nowego systemu. Ale co więcej, zrezygnować z tej reformy to zachęcić opozycję i niezadowolone środowiska do podobnych kampanii w każdej innej sprawie.
To będzie kapitulacja ze znacznie większymi skutkami niż pytanie, czy marszałek Kuchciński cofnie się przed żądaniami opozycji co do reguł sejmowego procedowania. Tam mamy do czynienia z rozstrzygnięciami porządkowymi. Tu z zaniechaniem wielkiej społecznej zmiany. Rozumiem szukanie społecznego konsensusu, rozumiem lęki nauczycieli, samorządowców czy rodziców. Ale na to przedsięwzięcie warto było się porwać.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321954-zablokowanie-reformy-edukacji-byloby-kapitulacja-o-wielkich-spolecznych-skutkach?strona=2