Martwiłem się o Ryszarda Petru. Czy nie wpadnie w depresję? Czy przetrzyma brutalny atak, jaki spotkał go z powody banalnego wyjazdu do Portugalii na przepiękną wyspę Maderę? Czy po powrocie z Madery będzie w stanie wrócić do pełnej równowagi? Jako zwykły człowiek. Mężczyzna. Wieloletni małżonek. Kochający mąż. A przede wszystkim jako polityk. I to wyjątkowy. Taki, który wdarł się na szczyty w ciągu jednego sezonu. Lider trzeciej, co do wielkości siły w parlamencie. Byłem pełen niepokoju, czy wróci do dynamicznej aktywności politycznej, jak wcześniej – radosny i pełen ufności we własne siły, krasomówcze talenty i umiejętność dalekowzrocznego wybiegania w przyszłość?
Ludzie potrafią być złośliwi i zawistni. To wiedziałem od dawna. Nie sądziłem jednak, że tak wielu stać na okrucieństwo. Nawet wtedy, gdy nie mają do tego podstaw. Niezbitych przesłanek. Bo cóż takiego się stało? Lider Nowoczesnej poleciał samolotem na Maderę razem z Joanną Schmidt, wiceprzewodnicząca partii. Czy to jego wina, że towarzyszka podróży jest atrakcyjną kobietą? Że na zdjęciu, jakie ktoś im zrobił w czasie lotu wiceprzewodnicząca patrzy na Petru cielęcym wzrokiem. W końcu jest jej mentorem, nie? To jak ma niego patrzeć? Z pogardą?
Naturalne, że jak się dostępuje wyróżnienia, aby asystować szefowi w ważnej partyjnej misji zagranicznej, to można patrzeć na niego rozanielonymi oczami. I nie uprawnione jest wyciągane jakichś pochopnych teorii na temat charakteru wzajemnych relacji wiceprzewodniczącej z przewodniczącym. Boże, a niektórzy posunęli się tak daleko w swoich wizjach.
Zadawałem sobie pytania: Czy Ryszard Petru nie załamie się psychicznie? Czy jeszcze kiedykolwiek zaryzykuje wyjazd za granicę w duecie z jedną ze swoich jakże politycznie zaangażowanych działaczek Nowoczesnej na Maderę czy inna wyspę, sprzyjającą efektywnej pracy bądź służbowemu odpoczynkowi od jakże stresujących obowiązków na terytorium Polski?
Sądząc po pierwszym słowie lidera Nowoczesnej po wylądowaniu, że była to „niezręczność”, świadczy tylko tyle, że nie jest w stanie zrozumieć znaczenia swoich czynów. I chyba nigdy już mu ta naturalna dla innych umiejętność dostępna nie będzie. I wszystkie moje niepokoje i zmartwienia nie mają żadnego znaczenia.
Pod tym względem przypomina mi Mateusza Kijowskiego i jego stosunku do niepłacenia alimentów jako rzeczy, która mu w niczym nie przeszkadza, ani go nie krępuje. Nie dziwnego, że się tak rozumieją i tak lubią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321948-banalna-glupota-petru-nie-ma-granic-podobnie-jak-jego-ambicje-czy-po-powrocie-z-madery-bedzie-w-stanie-wrocic-do-pelnej-rownowagi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.