Jak tak dalej pójdzie, groteskowy protest opozycji skończy się sam, a okupanci wylądują w szpitalach. Na sali plenarnej, gdzie imprezują posłowie Platformy i Nowoczesnej, jest tak chłodno, że się biedactwa ponoć poprzeziębiały.
Na choróbska narzekają jedni i drudzy. Na sali jest co prawda lekarz – a dokładniej: były lekarz – doktor Ewa z Szydłowca. Ale po pierwsze – sama z bolącym gardłem, kaszle, zarazki roznosi, a po drugie – zdaje się, że nie ma uprawnień do wypisywania recept po długiej nieobecności w zawodzie. Mało więc przydatna.
Inna sprawa, że patrząc na błazeństwa Nitrasa, Muchy czy Halickiego, potrzebny byłby tam raczej ktoś z doświadczeniem medycznym pokrewnym do epizodu w życiorysie senatora Bogdana Klicha - by nawiązać do powyższego rysunku Andrzeja Krauzego.
Wszystkim parlamentarzystom, bez wyjątku, wypada w Nowym Roku życzyć dużo zdrowia. Bo w zdrowym ciele zdrowy duch. A może i w głowach się polepszy.
Jest jednak problem poważniejszy niż gimnazjalne wygłupy inteligentnych inaczej, dziwnym zrządzeniem demokracji posiadających legitymacje poselskie. To problem z poszanowaniem cudzej własności.
To, że mają gdzieś własność wspólną, państwową, wiedzieliśmy od dawna – choćby na podstawie kontraktów dla Cam Media, ośmiorniczek i dysput przy nich toczonych, wożenia mebli na wyjazdowe posiedzenia rządu, dematerializowanie się sokowirówki czy obrazów w prezydenckiej kancelarii i wielu, wielu, wielu innych przykładów.
Teraz okazuje się, że Sejm okupują zwykli dresiarze. Jak dresiarz zachowuje się wyjątkowo pobudzony poseł Nitras chełpiący się buszowaniem w nie swoich rzeczach. Jak dresiarz zachowuje się poseł Wilczyński grzebiący w papierach Jarosława Kaczyńskiego. Popatrzcie Państwo uważnie na film z akcją Wilczyńskiego. On działa jak początkujący doliniarz na bazarze. Ta łapka, która po przeczytaniu notatek byłego premiera, udaje, że nigdzie się nie skrada… To po prostu dno. Adekwatnie skomentował to w TVP Zbigniew Lazar.
Wilczyński ma szczęście, że nie przeglądał rzeczy należących np. do Liroya. Mam wrażenie, że wówczas szybko zostałoby parlamentarzyście Platformy wytłumaczone, co na kieleckiej dzielni robi się z takimi ananasami. (Zaznaczam: nie sprowadzam posła Piotra Marca do statusu rapera ze świętokrzyskiego blokowiska – to jeden z najsensowniej pracujących parlamentarzystów tej kadencji.)
Widać, że to towarzystwo nie ma żadnych hamulców. Każdy dzień przynosi tego kolejny dowód. Puścić ich samopas do protestowania w dowolnej sprawie i wyposażyć w smartfony to jak zostawić klasę licealistów na szkolnej wycieczce w świetlicy bez nauczycieli, ale ze skrzynką wódki – kłopot murowany.
Jest jednak i dobra wiadomość dla sympatyków PO. Jak wynika z relacji po posiedzeniu ich klubu PO, szefostwo partii już wie, iż to starcie przegrali. Nie mają pomysłu na wyjście z twarzą z zadymy i kompromitacji. Czekają na ruch PiS. A PiS robi swoje, czyli na przykład za „grosze” przejmuje na własność państwa bezcenne dzieła sztuki](http://wpolityce.pl/kultura/321338-dama-z-gronostajem-wlasnoscia-panstwa). I słusznie, bo po co w tym cyrku przeszkadzać? Niech sobie trwa, niech przeciwnik się kompromituje i wykrwawia.
Woni blamażu nie czuje jeszcze Ryszard Petru. On potrzebuje trochę więcej czasu, więc na razie chce skrócić kadencję parlamentu, dysponując 31 szablami (ten to umie liczyć – jak pieniądze na kampanię i przewidywać rozwój wydarzeń – jak kurs franka). Brakuje mu już tylko 276 posłów. Wesołek… Przejdzie do historii – podobnie jak autorzy uchwał o skróceniu kadencji głosowanych: 13 marca 2003 r., 30 kwietnia 2004 r., 15 października 2004 r., 5 maja 2005 r., 6 kwietnia 2006 r. i 17 października 2006 r. Pamiętają Państwo, kto je składał? Nie? No właśnie… Tak samo będzie z wnioskiem Ryśka.
A na deser wymiana zdań z udziałem posła PO i działacza Nowoczesnej. Creme de la creme prosto z kuchni zjednoczonej opozycji:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321395-czy-jest-na-sali-lekarz-jest-ale-tez-chory-o-dresiarzach-w-sejmie-swiadomosci-kleski-schetyny-i-przechodzeniu-petru-do-historii