Wbrew pozorom ciamajdan nie jest mniej skuteczną metodą prowadzenia wojny hybrydowej niż klasyczny majdan.
Najkrócej rzecz ujmując, politycy opozycji aktywni podczas ciamajdanu dzielą się na: młodą ludożerkę, średniaków nieudaczników, starych wyżętych i starych cyników. Chodzi nawet nie o wiek, lecz o polityczne doświadczenie i wynikającą z niego polityczną etologię oraz antropologię. I nie są to epitety, lecz kategorie socjologiczne, tyle że podane w żartobliwej formie. Podczas ciamajdanu najbardziej aktywna jest młoda ludożerka, gdyż rewolucja zawsze jest szansą dla takich ludzi, aby przeskoczyć hierarchie i radykalnie skrócić oczekiwanie na awanse, a to się osiąga przede wszystkim w roli samozwańczych komisarzy ludowych. Młoda ludożerka jest na tyle bojowa i jednocześnie niemądra, żeby angażować się w każde głupstwo, byle potem było o tym „po nazwisku” – wszystko jedno, czy dobrze czy źle. Rewolucja, nawet ciamajdanowa, to także szansa dla średniaków nieudaczników, gdyż w normalnych warunkach są oni skazani na niebyt. Podobnie jak starzy wyżęci i wyrzuceni na polityczny śmietnik, gdyż tylko podczas rewolucji mogą liczyć na mniej rygorystyczną przeróbkę surowców wtórnych. Z kolei starzy cynicy biją innych doświadczeniem i obrotowością, więc są wszędzie tam, gdzie być powinni, choćby uważali to za dziecinadę, a nawet coś szkodliwego.
Nieprzypadkowo ton ciamajdanowi nadaje młoda ludożerka, czyli takie postacie jak Agnieszka Pomaska, Kinga Gajewska, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Michał Szczerba, Sławomir Nitras, Paweł Olszewski, Monika Rosa, Adam Szłapka, Arkadiusz Myrcha czy Krzysztof Brejza. I nieprzypadkowo wspierają ich średniacy nieudacznicy w rodzaju Joanny Muchy, Joanny Scheuring-Wielgus, Marcina Kierwińskiego, Jakuba Rutnickiego, Pauliny Hennig-Kloski, Joanny Schmidt czy Andrzeja Halickiego. Młodą ludożerką jest dość łatwo manipulować, przede wszystkim z powodu wielkich ambicji i asertywności niemającej nic wspólnego z przymiotami. Młoda ludożerka to po prostu w większości absolwenci nowego rodzaju studiów: bardzo niekonkretnych, dających złudzenie wiedzy i przygotowania, ale za to do niebotycznych granic pompujących asertywność. W praktyce owa rozbuchana asertywność oznacza butę, pychę, bezczelność i całkowity brak krytycyzmu wobec siebie i własnego otoczenia. Buta młodej ludożerki połączona z kompleksami średniaków nieudaczników, goryczą i resentymentami starych wyżętych oraz z brakiem skrupułów i bezwzględnością starych cyników tworzy mieszankę piorunującą. W formie ciamajdan może być szczytem obciachu, kiczu i groteski, a jednocześnie może być funkcjonalny i efektywny jako narzędzie puczu. Tym bardziej funkcjonalny, że każdą z czterech kategorii ciamajdanowych rewolucjonistów można manipulować także na poziomie ich wewnętrznej rywalizacji o miano awangardy rewolucji oraz o przywództwo wewnątrz własnych ugrupowań.
Wbrew pozorom ciamajdan nie jest mniej skuteczną metodą prowadzenia wojny hybrydowej niż klasyczny majdan, a nawet ma nad nim sporo przewag. Przede wszystkim ciamajdan nie ujawnia wprost swoich intencji, a kiczowata, groteskowa i obciachowa forma wiele przykrywa. Ta forma powoduje również, że różne niebezpieczne tendencje ciamajdanu są bagatelizowane, niedoszacowane i niedoceniane. Forma ciamajdanu całkiem skutecznie ukrywa też zewnętrzne inspiracje, bo sprawia wrażenie spontanicznego, a wręcz mocno anarchicznego karnawału, and którym nikt nie panuje. Tymczasem dotychczasowy przebieg ciamajdanu dowodzi, że ma on całkiem sformalizowaną i dość precyzyjnie zorganizowaną strukturę oraz agendę. Karnawałowa forma wcale nie musi oznaczać nieskuteczności, a dla wielu obserwatorów jest bardzo myląca, co pomaga realizować założone cele. Czwarta grupa uczestników ciamajdanu, czyli starzy cynicy w jakiejś części zdają sobie sprawę z niebezpieczeństw rewolucji, w której uczestniczą, lecz jako cynicy uważają, że każda okazja jest dobra, a potem się zobaczy. Na pewno prawdziwe cele ciamajdanu rozumieją ludzie służb aktywni podczas tej rewolucji, ale oni walczą o życie i swoją uprzywilejowaną pozycję, więc wyrzuty sumienia są im obce, i to niejako programowo. A nawet to oni w jakimś stopniu odpowiadają za mylącą, karnawałową i pozornie anarchiczną formę ciamajdanu.
Określenie ciamajdanu mianem puczu wcale nie jest przesadą, bo przecież od czasu zintensyfikowania wojny hybrydowej oraz rozwijania kolejnych jej form, taka właśnie postać staje się wręcz czymś klasycznym. Trzeba nie mieć elementarnego pojęcia o formach i metodach prowadzenia wojny hybrydowej w 2016 czy 2017 roku, żeby formy karnawałowe i anarchiczne uważać za mniej skuteczne czy wręcz w ogólne niezwiązane ze specyfiką tej wojny. I trzeba bardzo mało rozumieć, żeby nie dostrzegać, jak użyteczne w wojnie hybrydowej, często z bardzo różnych powodów, są wymienione przeze mnie na początku tego tekstu grupy podtrzymujące ciamajdan, czyli młoda ludożerka, średniacy nieudacznicy, starzy wyżęci oraz starzy cynicy. Każda z tych grup spełnia inną funkcję oraz wzajemnie się nakręca w eskalowaniu konfliktu. Brak jakiejkolwiek refleksji, że w tej rozgrywce albo jest się mięsem armatnim, albo odgrywa role użytecznych idiotów, albo świadomych prowokatorów nie świadczy dobrze o politycznych i moralnych kompetencjach. A o kwestii interesu narodowego czy racji stanu nawet nie warto wspominać, bo jeśli nie są one brane pod uwagę, to jest to katastrofa. Może się okazać, że dziś wystarcza ciamajdan, aby osiągać cele, jakie zaborcy czy okupanci osiągali przemocą, terrorem , wynarodowieniem bądź wojną z polską tradycją i kulturą. Ciamajdan bywa wprawdzie śmieszny, lecz jego przebieg i ukryte cele wcale nie skłaniają do śmiechu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/321183-to-ze-ciamajdan-bywa-smieszny-i-obciachowy-nie-oznacza-ze-nie-jest-niebezpieczny-jako-forma-puczu