Wysyłam życzenia świąteczne do osoby, z którą łączyły mnie dobre, nawet przyjacielskie relacje. Osoba ta jest dr nauk humanistycznych. Bardzo podobało się jej, co pisałem sporo lat temu o sztuce. Zwracała uwagę, że to jest przenikliwe i że ożywia konferencje o sztuce, które swego czasu organizowała. Pamiętam tę jej admirację, która oczywiście bardzo mi się podobała. O przejawach życzliwości staram się pamiętać, bo na tym łez padole to nie takie częste.
Pamiętałem o niej choćby dlatego, że uprawiając krytykę sztuki, pisałem pod prąd głównych nurtów, a jej to nie przeszkadzało . Mój krytycyzm wobec III RP, był jej wówczas znany, bowiem swoich poglądów nigdy nie ukrywałem i trochę pisałem także o problemach społeczno-politycznych przed 2010 rokiem w nisko nakładowych gazetach. Życzyłem teraz zdrowia i pomyślności, po ludzku, apolitycznie. Odpowiedź, życzenia : „Spokoju i rozsądku”.
Nastroiło mnie to melancholijnie. Pomyślałem o mojej znajomej jako zwolenniczce medialnego puczu, jakim jest uosobieniem „rozsądku” i „spokoju”. I o tym jak niereformowalna jest formacja inteligencji mentalnie wywodząca się z byłej Unii Wolności. W Święta Bożego Narodzenia życzyć komuś rozsądku? To bardzo protekcjonalne. Przyznam, że pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją!
Z drugiej strony trzeba, jak sądzę, próbować wejść w tę mentalność, wczuć się w sytuację osób, którym wali się na oczach hołubiona przez nich wizja świata a one nie rozumieją tego, co się dzieje wokół i dla objaśnienia i samousprawiedliwienia braku własnej autorefleksji, przywołują jakieś klisze myślowe o powrocie faszyzmu, nazizmu, końcu wolności etc. I takimi obsesjami emanują. Na przykład, populizm jest taką pałką do bicia.
Ale wyszło sporo książek, także z języku polskim, w których to niejednoznaczne zjawisko jest przedstawiane także jako forma rewitalizacji demokracji w Europie a nie jej zagrożenie. Tylko ktoś zaczadzony ideologicznie, kompletnie pozbawiony zmysłu analizy będzie wtłaczał myślenie w tryby niewyszukanych, żeby nie powiedzieć prostackich, analogii, nie biorąc pod uwagę refleksji politologicznych i socjologicznych oraz własnych obserwacji pozbawionych uprzedzeń.
Po prostu koniec jednej, dyktowanej przez władzę globalizacji neoliberalnej wizji świata, to nie specyfika tylko Polski i Węgier. Dotyczy ona całego Zachodu. I nie trzeba było głębokiego umysłu, aby zdać sobie sprawę, już wiele lat temu, że próba „sprasowania czasów historycznych”, a każdy naród ma taki czas, przez jeden „czas” dyktowany władzą globalizacji, wywoła opór. Ponad tysiąc lat historii narodów europejskich kontra 30 lat procesu globalizacji uderzającej w czułą społeczną tkankę? Nie sposób, żeby odbyło się to bez napięć, nie daj Boże, konfliktów.
Partie takie jak PiS, umiarkowanie eurosceptyczne, to nie wymysł ich chytrego, przebiegłego przywódcy, ale przejaw głębszych tendencji a wszelkie brutalne próby likwidacji jej znaczenia i wpływu, było prowokowaniem społecznego konfliktu. Między innymi dlatego powstało kolejne ugrupowanie eurosceptyczne „Kukiz15”.
Osiem lat „rządów” PO-PSL albo prywatyzacji państwa według neoliberalnego dogmatu, a teraz reakcja, to rzecz zupełnie zrozumiała, racjonalna, tak samo jak rewitalizacja wartości narodowych, przez lata ośmieszanych i wyszydzanych. Irracjonalne, delikatnie mówiąc, z punktu widzenia reguł demokracji, jest natomiast zachowanie opozycji. Jakimś efektem pozytywnym medialnego puczu jest uświadomienie, że jest to opozycja antydemokratyczna. A można, jak sądzę, użyć mocniejszych słów, posttotalitarna, między innymi dlatego, że popierają ją byli esbecy, SLD i PSL.
Mentalność totalitarna znajduje upodobanie w ekstremach. Albo totalitarne panowanie albo wolność bez ograniczeń. Żadnego złotego środka. Dlatego tak ochoczo postkomuniści i inteligencja uwikłana w totalitaryzm przyjęła narrację liberalną jako swój dogmat, dogmat, że państwo, że przemoc państwowa jest największym złem a największym społecznym dobrem nieograniczona możliwość „róbta co chceta”.
Efekt tego widzimy podczas przesłuchań prokuratorów przez Komisji ds. Amber Gold. Taki neoliberalny sen ( bardzo daleki jednak od klasycznych założeń liberalnych) ogarnął rządzące elity na świecie po zakończeniu zimnej wojny, kiedy zdawało się wielu, że skończyła się historia. A tak na marginesie, przerażająca jest ta skłonność do wpadania w masowe złudzenia, tylko dlatego, że odpowiadają one mitycznym wizjom.
Nie wzięto pod uwagę tego, że ograniczenie roli państwa to szansa dla różnego rodzaju i sitw i mafii. Stworzono warunki dla tzw. „kapitalizmu kasyna”. A lewicowe założenie, że człowiek jest z natury dobry, tylko deprawuje go zła struktura społeczna, co znaczy, że im jest mniej państwa, tym on szczęśliwszy, to kompletne nieporozumienie, bzdura. W Polsce, po 1989 roku zapanowała antypaństwowa psychoza, zanim zabrano się do budowy fundamentów demokratycznego państwa prawa. I teraz, kiedy takie państwo buduje PiS, mamy do czynienia z demagogią o totalitaryzmie, myśl prostej zasady, zawartej w pytaniu: kto najgłośniej krzyczy „łapać złodzieja?”. Złodziej.
Ten liberalny sen na naszych oczach rozwiewa się jak mgła. A liberałowie nie pytają się, co sprawiło załamanie się ich wizji świata? Ich odpowiedzią na kryzys neoliberalizmu jest więcej indywidualizmu, bo inaczej wiadomo: populizm, nazizm, faszyzm etc. Taka diagnoza zdradza strach przed przyszłością i brak kontaktu z rzeczywistością. Atakują wyborców, że się od nich odwrócili, że śmieli zakwestionować ich „światłe” kierownictwo. Przecież oni byli awangardą ludzkości, na swoich sztandarach nieśli tolerancję, wolność i miłość wszystkich ludzi……… i wolny handel. Przypominacie sobie Państwo Donalda Tuska i Ewę Kopacz głównych orędowników miłości. Ten przekaz o miłości nie zapanował w Polsce, w Europie. Nie pokochano powszechnie Conchity Wurst, czyli kobiety z brodą. „Ciemny” lud tego nie kupił. Dlaczego? Bo nie dojrzał. W takim razie nie dorósł do „światłych” wizji, co znaczy, że trzeba go będzie reedukować do końca świata i jeden dzień dłużej. I nie liczyłbym na refleksję tych pełnego samo-zachwytu środowisk. Pozostaną awangardą „chroniąc się – jak zauważył John Gray, angielski filozof i liberał starej daty – w wyobrażeniowych rzeczywistościach lewicowych organizacji pozarządowych i uniwersyteckich seminariów”. Ale ich czas chyba mija.
Zrozumiały zatem ból po utracie potężnych wpływów, znaczenia i władzy. A jak mówią Francuzi: zrozumieć to znaczy wybaczyć. Ale nie oznacza to akceptacji i zgody na dewastowanie Polski myśl zasad, które są już anachroniczne, dogmatyczne i anty-racjonalne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320918-koniec-narracji-liberalnej-to-nie-specyfika-tylko-polski-i-wegier-dotyczy-calego-zachodu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.