To nie światło betlejemskie stało sie symbolem dla partii opozycyjnych (PO i Nowoczesnej) do rozpoczęcia przeżywania Świąt Bożego Narodzenia w tym roku. Dlatego też katolickie święto związane z Narodzeniem Jezusa, Mesjasza i Odkupiciela, musiało zejść na dalszy plan; skoro zdecydowano się na tak widowiskowe zaakcentowanie sprzeciwu wobec władzy PiS, że aż konieczna była aneksja sali plenarnej Sejmu pod wyłączne wpływy Brukseli (?), nietrudno jest dostrzec pewne podobieństwo do metod i sposobu działania na wskroś dywersyjnego przeciwko suwerennej Polsce, wymierzonego w legalnie wybraną władzę ustawodawczą i wykonawczą.
Całkiem to możliwe, bo wyizolowane w ten sposób informacje, przekazywane w zagranicznych mediach z wielką starannością i dokładnością od co najmniej kilku miesięcy wstecz, o zagrażającej dyktaturze Jarosława Kaczyńskiego to - według strategów opozycyjnych - coś więcej niż tylko (?) początek nowej ery sprzed dwóch tysięcy lat.
Poczyniono więc zawczasu wszelkie niezbędne przygotowania kwatermistrzowskie, jak ustalenie miejsca tymczasowego pobytu dla grup protestujących (teren przed i budynek Sejmu), rozlokowanie sprzętu z przenośnym nagłośnieniem, dostawa posiłków regeneracyjnych na wypadek, gdyby czas protestu niespodziewanie miał się wydłużyć, no i oczywiście takie detale jak możliwość kontaktów z najbliższą rodziną - żoną, dziećmi. Bo nie każdego przecież stać jest na tego rodzaju wyrzeczenia, zwłaszcza kiedy los płata figle, a czort karty rozdaje.
Okazuje się, że atmosfera świąteczna nie wyczerpuje możliwości aktywności politycznej środowisk opozycyjnych, którym postęp cywilizacyjny wręcz nakazuje permanentny sprzeciw wobec starego porządku świata, w którym przeważają elementy biblijne i ewangeliczne niosące wyzwolenie spod jarzma nieposłuszeństwa wobec woli Najwyższego Stwórcy. Dla niektórych o wiele ważniejsza jest zawodowa przynależność - bezwarunkowe posłuszeństwo zasadom i regułom (?) uprzywilejowanych grup zwanych górnolotnie „kastami”, gdzie - zamiast życiowych wyrzeczeń, pokory i skromności - poczesne miejsce zajmuje niewybredna wygoda, sytość materialna i korporacyjny bezwstyd symbolizujący ludzką przewrotność umysłu, doczesne zagubienie. Powierzchowność ta niewiele ma wspólnego z żywiołowością polityczną, ani z pragnieniem dostosowania się do potrzeb wspólnotowych jakim powinny odpowiadać prawdziwe cele ziemskiej egzystencji, każdej zorganizowanej i usamodzielnionej społeczności ludzkiej.
Nieświadomi podstaw pozytywnej aksjologii, od wieków zakotwiczonej w chrześcijańskiej kulturze Polaków, zwolennicy (z PO i Nowoczesnej) sejmowego protestu bezwiednie negują temu katolickiemu katalogowi wartości i sensowi dziejowych spraw jakie legły u podstaw polskiej państwowości, nawet podług świeckiego wymiaru; bo czyż nie jest zdziczeniem obyczaju niewątpliwa protekcja, której celem jest sprowokowanie lokalnego rozgłosu - mającego cechy biadolenia nad tym co dawno umrzeć powinno - dla odniesienia określonych korzyści materialnych, inkasowanych od tych co na siłę usiłują kreować nowoczesność ideologiczną na świecie pod pretekstem walki z urojonym totalitaryzmem narodowym - i to za cenę bezcennej tożsamości kulturowej, której częścią wspólną dla prawdziwych Polaków są ze czcią (nie z wyrzutem politycznym) przeżywane święta kościelne.
Wrogom narodowego interesu łatwiej jest przejść do porządku dziennego na tym co Polaków łączy i wyróżnia spośród innych nacji; w domyśle: niechby nawet upadła całkowicie ta budowla dobrobytu zapoczątkowana przez Zjednoczoną Prawicę, aby tylko oponentom udało się dopiąć swego: skłócić jednych przeciwko drugim, by sami dokonali dalszego dzieła zniszczenia wewnątrzpaństwowego, jak onegdaj pod koniec XVIII wieku podczas III rozbiorów. Kolonialna przędza niczym jesienne babie lato spowija dawne trupy moralnego upadku. Upiory przeszłości powracają ze zdwojoną siłą; manipulują, dokazują, złorzeczą i drwią. W zapalczywości swej są zdolne na każde złowrogie zawołanie wzniecić pożar i pędzić na oślep z rozpaloną żagwią do polskich domostw, by podkładać ogień pod strzechy ludzi bogobojnych, ale społecznie lękliwych i chwiejnych.
Gdyby nie znali słabości ludzkich i nie byli pod nieujarzmionym wpływem tychże skłonności, nie kusiłoby ich to do tego draństwa. Lecz: (…) niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają (…) - w kulturze i sztuce, w polityce i publicystyce - i w noblowskiej literaturze. Tym większą nadzieją są święta spędzane w kręgach rodzinnych, nie podczas ulicznych demonstracji i swarów politycznych.
— Bóg się rodzi, moc truchleje…!
Antoni Ciszewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320916-tegoroczne-swieta-bozego-narodzenia-wg-po-i-nowoczesnej-czyli-dwa-wystygle-termosy-z-kawa-i-herbata
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.