Lider narodowców Marian Kowalski kiedyś powiedział, że KOD jest po to, żeby komuniści mieli gdzie chodzić w niedzielę. Zważywszy na wspólnotę protestu „obrońców demokracji” i ubeków, jest wiele na rzeczy. Rafał Ziemkiewicz z kolei utrzymuje, że KOD sprowadził opozycję - Platformę i Nowoczesną - „do najgłupszego wspólnego mianownika”, gdyż jest intelektualnie najsłabszym ogniwem opozycji, lecz muszą dostosować się do poziomu lidera organizacji, która robi im za wzburzony lud na ulicach. Inna sprawa, że Schetynie i Petru przychodzi to z zadziwiającą łatwością.
Z kolei Władysław Frasyniuk, bądź co bądź legenda opozycji solidarnościowej, wyraził przypuszczenie, iż Mateusz Kijowski jest „niepokojąco infantylny”. Postkomuniści aż zadymili ze wściekłości, gdy lider KOD wypowiedział się z aprobatą o patriotyzmie ikony przedwojennej endecji Romanie Dmowskim.
Nawet popierającej go „Gazecie Wyborczej” Kijowski sprawia duży ambaras, ponieważ dawno zadeklarowała na łamach, iż „niepłacenie alimentów to przemoc”. Ba! - Jacek Żakowski zmuszony był zrobić z siebie durnia, żeby jakoś ratować niepoprawnego alimenciarza, porównując go do powstańca wyruszającego do walki:
Dzieci muszą cierpieć, gdy mężczyźni idą na wojnę.
Niewątpliwym szczytem hucpy w kontekście zaległości alimentacyjnych było uczestnictwo w Kongresie Kobiet na zasadzie honorowego gościa.
Jak z powyższego wynika, ze świecą szukać środowiska opozycyjnego, które byłoby usatysfakcjonowane z przywództwa Mateusza Kijowskiego w KOD. Z wyjątkiem oczywiście jego samego, który bez najmniejszego skrępowania i nawet z jakąś radosną dezynwolturą, wypinając pierś ogłasza, że utrzymuje się „ze wsparcia rodziny”. Dorosły chłop w sile wieku, zdrowy i sprawny, z wyuczonym zawodem i po studiach, pomimo olbrzymich zaległości w świadczeniach na rzecz własnych dzieci, porzuca pracę, by wdać się w pseudowolnościowe happeningi na ulicach. To jest tak absolutnie jednoznaczna postawa, że nie sposób mieć wątpliwości co do jej oceny. Analogia do powstańca może stanowić tylko humorystyczny akcent.
W ubiegłym roku napisał na blogu o sobie między innymi:
Czas dorosnąć? Jakoś mi niespieszno. Ale jestem otwarty na rozmowę.
Zatem niespieszno mu dorosnąć i choć pięćdziesiątka na karku, nie kwapi się dołączyć do świata ludzi dojrzałych, lecz chętnie o tym z nami pogada. To można nawet zrozumieć, zważywszy na nieodpartą logikę dziecka – a niby po co brać odpowiedzialność za siebie i innych, skoro ma się darmowy wikt i opierunek, media dają popularność, zaś macierzysta organizacja umożliwia podróże i wygody? Żyć i nie umierać, a nie wyrastać z krótkich spodenek.
Ale tu dochodzimy do jedynego środowiska, które akceptuje podobną postawę wobec życia i z którego ideologii wyrastają podobne dziwadła. Jest to oczywiście gender, gdzie pomieszanie ról i wyrzeczenie się naturalnych atrybutów społecznych mężczyzny i kobiety są czymś normalnym. Symbolicznym aktem wspólnoty ideałów może być w przypadku Kijowskiego przebranie się w spódnicę na znak protestu przeciwko przemocy wobec kobiet.
Zatem Kijowski nie tylko pragnie być wiecznym chłopcem, ale w pragnieniu tym znajduje zrozumienie w lewackiej piaskownicy, gdzie najchętniej praktykuje się demokrację, równość, wolność i braterstwo na cudzy koszt. Na przykład za fundusze z organizacji pozarządowych obficie futrowanych przez rządy. Tam infantylizm ludzi dawno nie będących już dziećmi jest normą, a nie dziwną okolicznością przyrody. „Dandyzm dzieci z dobrych domów buntujących się za pieniądze swoich rodziców” - jak to niegdyś określił Jarosław Gowin. Dla tego środowiska Mateusz Kijowski jest i pozostanie reprezentatywny, kimś w rodzaju wiecznego cudownego dziecka, czyli genderwunderkinder.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320574-genderwunderkinder-czyli-o-doroslym-mateuszu-ktoremu-jednak-niespieszno-dorosnac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.