Można podejrzewać, że dwadzieścia siedem lat III RP, będzie przez historyków traktowane jako etap przejściowy. Natura totalitaryzmu nie pozwala na radykalną przemianę totalitaryzmu w demokrację, ponieważ demokracja wymaga silnych, świadomych czym jest demokracja elit, a te które wyszły z komunizmu tej świadomości nie miały, bo gdzie się jej miały nauczyć? Na kursach marksizmu leninizmu? Te zaś przywiązane do zasad moralnych albo zostały wybite, albo zmarginalizowane.
Totalitaryzm generalnie nie zna pojęcia opozycji. Liczna partia komunistyczna z przybudówkami, liczny aparat terroru, skomunizowane wojsko. Miliony ludzi. Jak z takiej masy miała narodzić się demokracja? Taką szansę stwarzała być może Pierwsza Solidarność. Lata 80., to czas gnicia systemu i powszechnej demoralizacji tych milionów, które budowały komunizm, w tym lewicowej, marksistowskiej inteligencji, która najpierw komunizm budowała, by, gdy skończył się stalinizm, zacząć go zwalczać.
Fakt, że to właśnie demoralizacja partii i mas spowodowała, że komunizm – jak każdy system objęty demoralizacją – musiał upaść, nie został w pełni uświadomiony, bo zostało to zablokowane. Miejsca po mocno wyblakłym marksizmie nie zajął wsparty na solidnej moralności liberalizm, ale rozpasany amoralizm, pozwalający na gwałcenie interesu narodowego i omijanie prawa.
Niby jest jakiś kapitalizm w Polsce po 1989 roku. Tyle tylko, że zachowano ustanowiony przez komunizm podstawowy układ struktury własności. Partia komunistyczna po 1945 roku wywłaszczyła naród. A postkomunizm po 1989 roku uwłaszczył zagraniczne podmioty, znowu kosztem całego narodu, już bez partii, wyjąwszy tych, który ten proces nadzorowali, jako sprzedający i zarządcy. PO i Nowoczesna to partie reprezentujące ich interesy. Zatem mając świadomość, że posługujemy się pewnym skrótem myślowym, te dwadzieścia siedem lat można by nazwać zgodnie z sugestią amerykańskiego ekonomisty polskiego pochodzenia Kazimierza Poznańskiego „najpóźniejszym” komunizmem.
Tak jak partia rządziła wywłaszczonym społeczeństwem, zarządzając kapitalizmem państwowym, tak teraz beneficjenci komunizmu zarządzają, z nadania obcego kapitału polskim społeczeństwem. A bezkarność sitw i demoralizacja wielu środowisk osiągnęła stan krytyczny, przy jednoczesnym ubożeniu części społeczeństwa. Tak się dalej już nie da.
Dlatego w 2015 roku duża część tego społeczeństwa za pomocą kartki wyborczej powiedziała dość. Przestał działać mechanizm rozdawnictwa prestiżu. Ukształtowała się narodowa elita. Monopol medialny został przełamany. Pojawiła się też lokalna klasa kapitalistów polskich, która obraca rodzimym kapitałem w celach produkcyjnych a nie w celu zagranicznej wyprzedaży i domaga się obrony swoich interesów ze strony sprawnego państwa. I ona popiera PiS i Kukiz 15.
Po roku władzy PiS-u dotarło do opozycji, że to nie chwilowa „aberracja” amorficznego społeczeństwa „płynnej nowoczesności”, którym dotąd z powodzeniem manipulowano, tylko stała tendencja. Tendencja, która nieodwołanie zmieni oblicze Polski. A na to zgody być nie może. Bo ma być jak było! Dlatego trzeba pamiętać, że wyjście z „najpóźniejszego” komunizmu, jak wszystkie realne zmiany naruszające interesy, nie jest i nie będzie spacerkiem słoneczny dzień.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Można podejrzewać, że dwadzieścia siedem lat III RP, będzie przez historyków traktowane jako etap przejściowy. Natura totalitaryzmu nie pozwala na radykalną przemianę totalitaryzmu w demokrację, ponieważ demokracja wymaga silnych, świadomych czym jest demokracja elit, a te które wyszły z komunizmu tej świadomości nie miały, bo gdzie się jej miały nauczyć? Na kursach marksizmu leninizmu? Te zaś przywiązane do zasad moralnych albo zostały wybite, albo zmarginalizowane.
Totalitaryzm generalnie nie zna pojęcia opozycji. Liczna partia komunistyczna z przybudówkami, liczny aparat terroru, skomunizowane wojsko. Miliony ludzi. Jak z takiej masy miała narodzić się demokracja? Taką szansę stwarzała być może Pierwsza Solidarność. Lata 80., to czas gnicia systemu i powszechnej demoralizacji tych milionów, które budowały komunizm, w tym lewicowej, marksistowskiej inteligencji, która najpierw komunizm budowała, by, gdy skończył się stalinizm, zacząć go zwalczać.
Fakt, że to właśnie demoralizacja partii i mas spowodowała, że komunizm – jak każdy system objęty demoralizacją – musiał upaść, nie został w pełni uświadomiony, bo zostało to zablokowane. Miejsca po mocno wyblakłym marksizmie nie zajął wsparty na solidnej moralności liberalizm, ale rozpasany amoralizm, pozwalający na gwałcenie interesu narodowego i omijanie prawa.
Niby jest jakiś kapitalizm w Polsce po 1989 roku. Tyle tylko, że zachowano ustanowiony przez komunizm podstawowy układ struktury własności. Partia komunistyczna po 1945 roku wywłaszczyła naród. A postkomunizm po 1989 roku uwłaszczył zagraniczne podmioty, znowu kosztem całego narodu, już bez partii, wyjąwszy tych, który ten proces nadzorowali, jako sprzedający i zarządcy. PO i Nowoczesna to partie reprezentujące ich interesy. Zatem mając świadomość, że posługujemy się pewnym skrótem myślowym, te dwadzieścia siedem lat można by nazwać zgodnie z sugestią amerykańskiego ekonomisty polskiego pochodzenia Kazimierza Poznańskiego „najpóźniejszym” komunizmem.
Tak jak partia rządziła wywłaszczonym społeczeństwem, zarządzając kapitalizmem państwowym, tak teraz beneficjenci komunizmu zarządzają, z nadania obcego kapitału polskim społeczeństwem. A bezkarność sitw i demoralizacja wielu środowisk osiągnęła stan krytyczny, przy jednoczesnym ubożeniu części społeczeństwa. Tak się dalej już nie da.
Dlatego w 2015 roku duża część tego społeczeństwa za pomocą kartki wyborczej powiedziała dość. Przestał działać mechanizm rozdawnictwa prestiżu. Ukształtowała się narodowa elita. Monopol medialny został przełamany. Pojawiła się też lokalna klasa kapitalistów polskich, która obraca rodzimym kapitałem w celach produkcyjnych a nie w celu zagranicznej wyprzedaży i domaga się obrony swoich interesów ze strony sprawnego państwa. I ona popiera PiS i Kukiz 15.
Po roku władzy PiS-u dotarło do opozycji, że to nie chwilowa „aberracja” amorficznego społeczeństwa „płynnej nowoczesności”, którym dotąd z powodzeniem manipulowano, tylko stała tendencja. Tendencja, która nieodwołanie zmieni oblicze Polski. A na to zgody być nie może. Bo ma być jak było! Dlatego trzeba pamiętać, że wyjście z „najpóźniejszego” komunizmu, jak wszystkie realne zmiany naruszające interesy, nie jest i nie będzie spacerkiem słoneczny dzień.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/320463-arogancja-i-najpozniejszy-komiunizm?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.