Na pewno widać elementy jakiegoś improwizowanego scenariusza ze strony opozycji, szukania pretekstu itd. I nie potrzeba mi tu jako dowodu rozważań posła Eugeniusza Kłopotka. Skąd inaczej tak szybko doszłoby do mobilizacji sił KOD, i to w skali całego kraju? Jak to się stało, że manifestacja przed Sejmem była zarejestrowana zawczasu?
Tylko pytanie, co ten scenariusz zakładał? Naprawdę zamiar przelania krwi? Jak się taki scenariusz ma, to się go realizuje. Tymczasem kładzenie się pod maski samochodów to świadectwo histerii – naprawdę wierzycie, że ktoś chciał popełnić rytualne samobójstwo? Że wśród tych dość wygodnych ludzi, mówię o KOD-owcach, są kamikadze?
Rzecz cała rozmywa się teraz w serii groteskowych demonstracji. Że opozycja będzie blokowała salę do świąt? Następne posiedzenie było planowane na styczeń. Gdzie tu rewolucja? Gdzie perspektywa obalenia rządu? PiS ma wyraźną większość i własnego prezydenta, to go różni od rządu Jana Olszewskiego obalonego w 1992 roku. A opozycja obóz rządzący dodatkowo integruje. Grożąc prezydentowi Trybunałem Stanu, ba strasząc posłów kodeksem karnym za głosowanie za budżetem. Ten obóz nie pęknie.
Zwłaszcza, że ja wcale nie jestem pewny, kto na tym starciu doraźnie wygrywa. Rzeczywiście Polacy są tak bardzo gotowi, aby w przeddzień świąt Bożego Narodzenia kibicować politycznej hucpie? Rzeczywiście czekają na odpowiedź bombą atomową na czysto parlamentarne zatargi? Rzeczywiście porwie ich okupacja sejmowej sali, z szaleńczymi mowami Niesiołowskiego, Sikorskiego czy Giertycha przed budynkiem, i z żenującym śpiewaniem tam piosenek Kaczmarskiego?
Skądinąd rzeczywiście PiS w ośmioletniej opozycji nigdy się na taki krok nie zdecydował, a powód znalazłby się niejeden. Sam im kiedyś doradzałem w odpowiedzi na stronniczość zwłaszcza marszałka Bronisława Komorowskiego twardsze ruchy, np. bojkot obrad, ale się nie zdecydowali.
W kręgach politycznych popularna jest nawet inna teza: o sprowokowaniu z kolei opozycji przez obóz rządowy, przesadnie twardym postępowaniem wobec posła Szczerby. Znana jest histeria i nadwrażliwość tych środowisk, więc wystarczyło zapalić iskrę. Po to żeby skupić Polaków wokół rządu, bo ich znaczna część nie lubi takich awantur.
Ja osobiście obstawiałbym po stronie PiS raczej zbiór przypadków niż makiaweliczny plan, którego narzędziem miałby być marszałek Kuchciński. Ale samo istnienie takich spiskowych teorii pokazuje jak niejednoznaczny jest bilans tego starcia. Możliwe zresztą, że już po wybuchu Jarosław Kaczyński podjął strategiczną decyzję wykorzystania tego przypadku dla zadedykowania Polakom swoistego morału.
Tyle że wydarzenia trochę wymknęły się obozowi rządzącemu spod kontroli. Z naciskiem na „trochę”. PiS po raz kolejny obawia się masowych demonstracji. Nazywa je rewoltą, ale chciałby je powstrzymać.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na pewno widać elementy jakiegoś improwizowanego scenariusza ze strony opozycji, szukania pretekstu itd. I nie potrzeba mi tu jako dowodu rozważań posła Eugeniusza Kłopotka. Skąd inaczej tak szybko doszłoby do mobilizacji sił KOD, i to w skali całego kraju? Jak to się stało, że manifestacja przed Sejmem była zarejestrowana zawczasu?
Tylko pytanie, co ten scenariusz zakładał? Naprawdę zamiar przelania krwi? Jak się taki scenariusz ma, to się go realizuje. Tymczasem kładzenie się pod maski samochodów to świadectwo histerii – naprawdę wierzycie, że ktoś chciał popełnić rytualne samobójstwo? Że wśród tych dość wygodnych ludzi, mówię o KOD-owcach, są kamikadze?
Rzecz cała rozmywa się teraz w serii groteskowych demonstracji. Że opozycja będzie blokowała salę do świąt? Następne posiedzenie było planowane na styczeń. Gdzie tu rewolucja? Gdzie perspektywa obalenia rządu? PiS ma wyraźną większość i własnego prezydenta, to go różni od rządu Jana Olszewskiego obalonego w 1992 roku. A opozycja obóz rządzący dodatkowo integruje. Grożąc prezydentowi Trybunałem Stanu, ba strasząc posłów kodeksem karnym za głosowanie za budżetem. Ten obóz nie pęknie.
Zwłaszcza, że ja wcale nie jestem pewny, kto na tym starciu doraźnie wygrywa. Rzeczywiście Polacy są tak bardzo gotowi, aby w przeddzień świąt Bożego Narodzenia kibicować politycznej hucpie? Rzeczywiście czekają na odpowiedź bombą atomową na czysto parlamentarne zatargi? Rzeczywiście porwie ich okupacja sejmowej sali, z szaleńczymi mowami Niesiołowskiego, Sikorskiego czy Giertycha przed budynkiem, i z żenującym śpiewaniem tam piosenek Kaczmarskiego?
Skądinąd rzeczywiście PiS w ośmioletniej opozycji nigdy się na taki krok nie zdecydował, a powód znalazłby się niejeden. Sam im kiedyś doradzałem w odpowiedzi na stronniczość zwłaszcza marszałka Bronisława Komorowskiego twardsze ruchy, np. bojkot obrad, ale się nie zdecydowali.
W kręgach politycznych popularna jest nawet inna teza: o sprowokowaniu z kolei opozycji przez obóz rządowy, przesadnie twardym postępowaniem wobec posła Szczerby. Znana jest histeria i nadwrażliwość tych środowisk, więc wystarczyło zapalić iskrę. Po to żeby skupić Polaków wokół rządu, bo ich znaczna część nie lubi takich awantur.
Ja osobiście obstawiałbym po stronie PiS raczej zbiór przypadków niż makiaweliczny plan, którego narzędziem miałby być marszałek Kuchciński. Ale samo istnienie takich spiskowych teorii pokazuje jak niejednoznaczny jest bilans tego starcia. Możliwe zresztą, że już po wybuchu Jarosław Kaczyński podjął strategiczną decyzję wykorzystania tego przypadku dla zadedykowania Polakom swoistego morału.
Tyle że wydarzenia trochę wymknęły się obozowi rządzącemu spod kontroli. Z naciskiem na „trochę”. PiS po raz kolejny obawia się masowych demonstracji. Nazywa je rewoltą, ale chciałby je powstrzymać.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319934-opozycja-nie-realizuje-spojnego-scenariusza-ale-ulega-wlasnej-histerii-wiec-twardosc-nie-powinna-byc-jedyna-cnota-obozu-rzadzacego?strona=1