W historii USA było 157 tzw. „nielojalnych” elektorów, którzy nie zagłosowali na kandydata, który zwyciężył w ich stanie (przy czym zaledwie 9 od 1900 roku). To w rezultacie ich nielojalnego zachowania aż 30 stanów przyjęło z czasem regulacje nakazujące elektorom - pod groźbą kar finansowych - głosować na kandydata, który zwyciężył w ich stanie.
Krytycy systemu elektoralnego głoszą, że jest on skomplikowany, przestarzały i niedemokratyczny. Zwolennicy Kolegium Elektorów utrzymują, że obecny system wyborczy wspiera federalizm i gwarantuje stabilizację, sprawia bowiem, że liczą się wszystkie stany w USA, a nie tylko te największe.
„Washington Post” zauważa, że o ile jest to „technicznie możliwe, by Kolegium Elektorów zablokowało drogę Trumpa do Białego Domu”, to jest to jednak wysoce nieprawdopodobne. Według sondażu CBS News tylko 37 proc. Amerykanów popiera pomysł, by elektorzy mogli zagłosować na kogoś innego, niż kandydat wyłoniony w głosowaniu powszechnym; 57 proc. respondentów jest temu przeciwnych.
51 proc. ankietowanych deklaruje, że co do zasady popiera ideę „nielojalnych elektorów”, 57 proc. uważa, że zagłosowanie przez elektorów niezgodnie z zasadami obowiązującymi w danym stanie jest niewłaściwe i, jak wyjaśnia „WP”, nie chodzi tu o to, że popierają Trumpa, lecz o samą zasadę.
Jednej z grup, które apelują do elektorów, by poparli innego kandydata niż prezydent elekt przewodzi profesor Uniwersytetu Harvarda Lawrence Lessig; przyznał on w rozmowie z „WP”, że tylko 20 elektrów wyraziło zainteresowanie zagłosowaniem na kogoś innego niż Trump.
Agencja AP przepytała około 330 elektorów i nie znalazła poparcia na tezę, że tym razem może dojść do rewolty w Kolegium.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W historii USA było 157 tzw. „nielojalnych” elektorów, którzy nie zagłosowali na kandydata, który zwyciężył w ich stanie (przy czym zaledwie 9 od 1900 roku). To w rezultacie ich nielojalnego zachowania aż 30 stanów przyjęło z czasem regulacje nakazujące elektorom - pod groźbą kar finansowych - głosować na kandydata, który zwyciężył w ich stanie.
Krytycy systemu elektoralnego głoszą, że jest on skomplikowany, przestarzały i niedemokratyczny. Zwolennicy Kolegium Elektorów utrzymują, że obecny system wyborczy wspiera federalizm i gwarantuje stabilizację, sprawia bowiem, że liczą się wszystkie stany w USA, a nie tylko te największe.
„Washington Post” zauważa, że o ile jest to „technicznie możliwe, by Kolegium Elektorów zablokowało drogę Trumpa do Białego Domu”, to jest to jednak wysoce nieprawdopodobne. Według sondażu CBS News tylko 37 proc. Amerykanów popiera pomysł, by elektorzy mogli zagłosować na kogoś innego, niż kandydat wyłoniony w głosowaniu powszechnym; 57 proc. respondentów jest temu przeciwnych.
51 proc. ankietowanych deklaruje, że co do zasady popiera ideę „nielojalnych elektorów”, 57 proc. uważa, że zagłosowanie przez elektorów niezgodnie z zasadami obowiązującymi w danym stanie jest niewłaściwe i, jak wyjaśnia „WP”, nie chodzi tu o to, że popierają Trumpa, lecz o samą zasadę.
Jednej z grup, które apelują do elektorów, by poparli innego kandydata niż prezydent elekt przewodzi profesor Uniwersytetu Harvarda Lawrence Lessig; przyznał on w rozmowie z „WP”, że tylko 20 elektrów wyraziło zainteresowanie zagłosowaniem na kogoś innego niż Trump.
Agencja AP przepytała około 330 elektorów i nie znalazła poparcia na tezę, że tym razem może dojść do rewolty w Kolegium.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319889-538-elektorow-w-poniedzialek-wybierze-prezydenta-usa-czy-wysluchaja-apeli-i-zablokuja-trumpa?strona=2