Wszystko było więc lege artis?
Oczywiście. Opozycja podnosi kwestię wyłożonej listy do podpisu. Nie ma znaczenia wcześniejsze czy późniejsze podpisanie się na liście obecności. Znaczenie ma fizyczna obecność posła i jego udział w głosowaniu i pracach Sejmu. Podam konkretny przykład: jeżeli poseł podpisałby się na liście obecności, a nie uczestniczył w głosowaniach i pracach Sejmu, taki podpis nie ma znaczenia. Przez 10 lat jak jestem parlamentarzystą miałem taką sytuację, że nie mogłem wziąć udziału, choć podpisałem się na liście obecności. Mój podpis nie miał żadnego znaczenia, po prostu zabrana została mi dieta. Więc ważny jest udział w głosowaniu, a nie podpisanie się na liście porządkowej. To jest tylko pewna czynność techniczna, która ułatwia pracownikom Kancelarii Sejmu pewną sprawozdawczość.
Ryszard Petru powiedział wczoraj, że zgodne z prawem jest głosowanie w innej sali Sejmu tylko wtedy, kiedy o jej zamianie powiadomieni są wszyscy posłowie. Przewodniczący Nowoczesnej stwierdził, że nie został o tym powiadomiony.
Opozycja była powiadomiona o tym, że głosowania odbywać się będą w Sali Kolumnowej. Był zbierany przecież Konwent Seniorów. Ale pan Petru akurat w tym czasie zatykał sobie uszy i stał na mównicy. Był odporny na wezwania marszałka i informacje przekazywane do Klubu Nowoczesnej. Zresztą cała Polska widziała, że Sejm pracuje w Sali Kolumnowej, a pan Petru stał obok za jej drzwiami i udzielał wywiadu. Twierdzenie, że o tym nie wiedział, to jest jakaś groteska.
Może dość do zwołania ponownego zwołania Sejmu 20 grudnia, jak chce opozycja?
W jakiej sprawie ma mieć miejsce to zwołanie Sejmu? Porządek obrad został już wyczerpany, trwają jedynie prace Senatu. Musiałaby być decyzja większości Konwentu Seniorów o zwołaniu Sejmu.
Co z pracą dziennikarzy w Sejmie?
Od paru lat w Sejmie jest specjalna sala sejmowa, która została wyposażona w sprzęt techniczny i podłączenie dla wideokonferencji prasowych. Część dziennikarzy zlekceważyła ten przepis porządkowy i robi te konferencje prasowe w drzwiach Sejmu lub na klatce schodowej. Gdy „armia” dziennikarzy czeka np. na jakiegoś ważnego polityka, to pozostali niemalże na czworakach muszą przedzierać się pod kamerami, żeby przejść do sali sejmowej. To jest dla nas pewne utrudnienie. Ale to nie jest rzecz zasadnicza dla funkcjonowania demokracji w Polsce!
Chodzi tylko o kwestie porządkowe?
Tak. Moim zdaniem rozstrzyga się je zasiadając do stołu z właścicielami największych stacji i rozmawiając o pewnym ich uporządkowaniu. Marszałek Kuchciński zaproponował cały obiekt przeznaczony dla konferencji prasowych dziennikarzy, coś na wzór Parlamentu Europejskiego. To spotyka się z krytyką i ja tę krytykę rozumiem, bo każdy może mieć własne zdanie. Ale dziś jest tak, że często fotoreporterzy przez 10 godzin celują wielkimi aparatami fotograficznymi w posłów, żeby tylko wychwycić czy ktoś np. ziewa czy pije jakiś napój. Stąd to, co zaproponował marszałek jest jakimś rozwiązaniem technicznym. Obraz z kilku kamer sejmowych ma być nieodpłatny dla wszystkich stacji. Ja oczywiście przyjmuje krytykę dziennikarzy, którzy mówią, że to dla nich będą gorsze rozwiązania. Ale nie mówmy, że to jest koniec demokracji, bo to zupełny absurd.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wszystko było więc lege artis?
Oczywiście. Opozycja podnosi kwestię wyłożonej listy do podpisu. Nie ma znaczenia wcześniejsze czy późniejsze podpisanie się na liście obecności. Znaczenie ma fizyczna obecność posła i jego udział w głosowaniu i pracach Sejmu. Podam konkretny przykład: jeżeli poseł podpisałby się na liście obecności, a nie uczestniczył w głosowaniach i pracach Sejmu, taki podpis nie ma znaczenia. Przez 10 lat jak jestem parlamentarzystą miałem taką sytuację, że nie mogłem wziąć udziału, choć podpisałem się na liście obecności. Mój podpis nie miał żadnego znaczenia, po prostu zabrana została mi dieta. Więc ważny jest udział w głosowaniu, a nie podpisanie się na liście porządkowej. To jest tylko pewna czynność techniczna, która ułatwia pracownikom Kancelarii Sejmu pewną sprawozdawczość.
Ryszard Petru powiedział wczoraj, że zgodne z prawem jest głosowanie w innej sali Sejmu tylko wtedy, kiedy o jej zamianie powiadomieni są wszyscy posłowie. Przewodniczący Nowoczesnej stwierdził, że nie został o tym powiadomiony.
Opozycja była powiadomiona o tym, że głosowania odbywać się będą w Sali Kolumnowej. Był zbierany przecież Konwent Seniorów. Ale pan Petru akurat w tym czasie zatykał sobie uszy i stał na mównicy. Był odporny na wezwania marszałka i informacje przekazywane do Klubu Nowoczesnej. Zresztą cała Polska widziała, że Sejm pracuje w Sali Kolumnowej, a pan Petru stał obok za jej drzwiami i udzielał wywiadu. Twierdzenie, że o tym nie wiedział, to jest jakaś groteska.
Może dość do zwołania ponownego zwołania Sejmu 20 grudnia, jak chce opozycja?
W jakiej sprawie ma mieć miejsce to zwołanie Sejmu? Porządek obrad został już wyczerpany, trwają jedynie prace Senatu. Musiałaby być decyzja większości Konwentu Seniorów o zwołaniu Sejmu.
Co z pracą dziennikarzy w Sejmie?
Od paru lat w Sejmie jest specjalna sala sejmowa, która została wyposażona w sprzęt techniczny i podłączenie dla wideokonferencji prasowych. Część dziennikarzy zlekceważyła ten przepis porządkowy i robi te konferencje prasowe w drzwiach Sejmu lub na klatce schodowej. Gdy „armia” dziennikarzy czeka np. na jakiegoś ważnego polityka, to pozostali niemalże na czworakach muszą przedzierać się pod kamerami, żeby przejść do sali sejmowej. To jest dla nas pewne utrudnienie. Ale to nie jest rzecz zasadnicza dla funkcjonowania demokracji w Polsce!
Chodzi tylko o kwestie porządkowe?
Tak. Moim zdaniem rozstrzyga się je zasiadając do stołu z właścicielami największych stacji i rozmawiając o pewnym ich uporządkowaniu. Marszałek Kuchciński zaproponował cały obiekt przeznaczony dla konferencji prasowych dziennikarzy, coś na wzór Parlamentu Europejskiego. To spotyka się z krytyką i ja tę krytykę rozumiem, bo każdy może mieć własne zdanie. Ale dziś jest tak, że często fotoreporterzy przez 10 godzin celują wielkimi aparatami fotograficznymi w posłów, żeby tylko wychwycić czy ktoś np. ziewa czy pije jakiś napój. Stąd to, co zaproponował marszałek jest jakimś rozwiązaniem technicznym. Obraz z kilku kamer sejmowych ma być nieodpłatny dla wszystkich stacji. Ja oczywiście przyjmuje krytykę dziennikarzy, którzy mówią, że to dla nich będą gorsze rozwiązania. Ale nie mówmy, że to jest koniec demokracji, bo to zupełny absurd.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319812-nasz-wywiad-posel-czartoryski-o-wieczornych-glosowaniach-w-sali-kolumnowej-odbyly-sie-ze-wszystkimi-rygorami-przepisow-prawa?strona=2