Pereira do Wielowieyskiej w „Południku Wildsteina”: „Jak pani wyobraża sobie ochronę posłów, na których napuszcza naczelny "GW"?”

Jeżeli Jacek Żakowski mówił o mentalnym Podkarpaciu czy Podlasiu i w ogóle używa się takiego języka, (…) czy mówi się „moher”, sformułowanie „schowaj babci dowód”, jest to naznaczenie, podzielenie świata

— mówił Bronisław Wildstein.

Zdaniem dziennikarki „GW” to sztuczny podział, powielający narrację PiS-u.

Ludzie wychodzą na ulice i wcale to nie są elity, to rożne grupy społeczne

— stwierdziła.

Samuel Pereira ripostował:

Chodzi o przejęcie władzy z powrotem. „GW” walczy o pieniądze z budżetu państwa, chodzi tylko o pieniądze.

Prowadzący program zauważył również, że taka naznaczająca narracja dotyczy całego świata.

Nie dotyczy tylko Polski, to Europa Zachodnia, to Stany Zjednoczone, tam cały czas trwa narracja: „populiści”, „populizm”. Pewne treści wypchnięto z debaty publicznej, np. problem konfliktu cywilizacyjnego

— mówił Wildstein.

Walka polityczna to walka o język: kto zwycięży, przekona do swojej narracji

— powiedział dr Dziobkowski.

Jeżeli chodzi o język, to widzę duże podobieństwo do Stanów Zjednoczonych. W Polsce po zmianie władzy główną narracją było zaskoczenie. To samo w Stanach. Jak można mówić o zaskoczeniu, skoro większość wyborców wybrała w ten sposób, większość demokratyczna wybrała Trumpa. Moim zdaniem odpowiedź jest prosta: większość dziennikarzy jest po stronie lewicy, więc w naturalny sposób to dla nich zaskoczenie. Świat dziennikarzy odleciał od rzeczywistości i to zaskoczenie chce wmawiać innym ludziom, społeczeństwu, a społeczeństwo robi swoje

— mówił Pereira.

Jak podkreślił prowadzący program, wyniki wyborów w różnych krajach, Brexit, czy referendum we Włoszech pokazują, że upada oligarchia elit.

Narasta ten potencjał buntu

— zauważył Wildstein.

A elity nie są w stanie tego zaakceptować, nie mają żadnej refleksji

— dodał.

ak