Dziennikarze, fotoreporterzy i operatorzy TV mają w europejskich parlamentach dużą swobodę; istnieją pewne ograniczenia, często wynikające ze względów bezpieczeństwa. Wiele restrykcji obowiązuje we Włoszech, a w Kijowie dziennikarzy nie obowiązują żadne ograniczenia.
W Parlamencie Europejskim praca dziennikarzy jest regulowana, ale mają oni dużą swobodę poruszania się po budynkach zarówno w Brukseli, jak i w Strasburgu. Operatorzy czy fotoreporterzy mogą filmować i robić zdjęcia w zasadzie wszędzie, łącznie z balkonem nad salą plenarną czy nawet w określonym czasie na samej sali plenarnej. Zabronione jest jednak filmowanie w restauracji czy w biurach parlamentarzystów (w PE, inaczej niż w polskim Sejmie, każdy deputowany ma swoje biuro).
Restrykcje dotyczą też strefy komercyjnej w europarlamencie w Brukseli, gdzie znajdują się banki, poczta czy np. fryzjer. Generalna zasada jest taka, że podczas pracy europoseł jest dostępny dla mediów, ale w czasie, gdy nie sprawuje swoich obowiązków (np. jest w restauracji), media mają obowiązek uszanować jego prywatność.
Nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o liczbę akredytacji dla poszczególnych redakcji. Stali korespondenci przy instytucjach unijnych mają roczne przepustki, które upoważniają ich do wejścia zarówno do PE, Rady UE, jak i Komisji Europejskiej. Dziennikarze dojeżdżający z krajów członkowskich bez problemu mogą dostać akredytację na jeden czy więcej dni. W każdej z instytucji UE są specjalne centra z salami konferencyjnymi i stanowiskami pracy dla prasy.
W Belgii dziennikarze są mile widziani w parlamencie. Nie ma ustalonych ograniczeń dotyczących liczby dziennikarzy z poszczególnych redakcji, którzy mogą otrzymać stałą akredytację. Akredytowani dziennikarze mogą swobodnie poruszać się po całym budynku, a ci, którzy nie mają stałej przepustki, mogą wejść na teren parlamentu na podstawie karty prasowej, którą w Belgii wydają centralne organizacje dziennikarskie. Dziennikarze ci mogą poruszać się po całym budynku, ale w towarzystwie pracownika parlamentu.
W Holandii parlament jest miejscem otwartym dla dziennikarzy. Oczywiście przedstawiciele mediów muszą mieć akredytację, by poruszać się po budynku Izby Reprezentantów, ale ograniczenia są znikome. Mogą obserwować i filmować pracę posłów zarówno z kuluarów będących na tym samym poziomie co sala posiedzeń, jak i z górującego nad nią balkonu. Restrykcje obowiązują tam, gdzie spotyka się komisja ds. służb specjalnych.
Jeszcze bardziej otwarty jest parlament Luksemburga. By do niego wejść na umówione spotkanie, wystarczy legitymacja dziennikarska. Nie ma sali prasowej, a przedstawiciele mediów mogą poruszać się po całym budynku. Fotoreporterzy mogą wchodzić nawet na salę obrad.
Zasady w tym kraju bardziej opierają się na wzajemnym zaufaniu mediów i polityków niż regulaminowych zapisach. Jak opowiada PAP były dziennikarz z Luksemburga, w tym nieco ponad półmilionowym kraju jest jedynie 60 posłów, więc wszyscy pracujący w parlamencie znają się osobiście. Nawet jeśli jakieś spotkanie jest zamknięte dla mediów, informacje z niego zostaną przekazane.
W Paryżu aby wejść do Zgromadzenia Narodowego (niższej izby parlamentu), dziennikarze muszą mieć akredytacje; akredytacje indywidualne są jednorazowe, a stałe udzielane są redakcjom, które co roku przedstawiają listę swych dziennikarzy mających obsługiwać prace parlamentarne.
Jednorazowe akredytacje mogą otrzymać osoby mające legitymacje dziennikarskie oraz zagraniczni dziennikarze akredytowani w MSZ. Uprawnia to do wchodzenia do pomieszczeń, w których deputowani mogą udzielać wywiadów, do sal prasowych, na trybuny prasowe sali obrad, jak i do sal, w których odbywają się prace otwarte dla prasy (głównie przesłuchania przed komisjami). Umówieni dziennikarze mogą wchodzić do biur poselskich.
Nie przewidziano odmowy wstępu dla dziennikarzy. Zakaz taki można jednak wydać za „nieodpowiednie zachowanie” (wejście w stanie nietrzeźwym, awanturowanie się itp.). Jest to jednak zakaz dla każdej osoby stwarzającej problemy, a nie tylko dziennikarzy.
W Norwegii swoboda dziennikarzy pracujących w Stortingu - tamtejszym parlamencie - ma określone granice. Obowiązuje zasada: jak najmniej przeszkadzać. Poza centrum prasowym dziennikarze mają nieskrępowany dostęp do obszarów wspólnych, przede wszystkim holu głównego. Tam mogą robić wywiady z politykami. Ogranicza się korzystanie z własnego oświetlenia, obowiązuje zakaz filmowania i fotografowania instalacji bezpieczeństwa. Sprzęt filmowy nie może przeszkadzać w chodzeniu. Biura poselskie można filmować po uzgodnieniu z posłem.
Dziennikarze mogą pracować przed obradami komisji specjalnych i po nich. W trakcie debaty są proszeni o opuszczenie sali i oczekiwanie w centrum prasowym bądź specjalnej poczekalni. W czasie sesji parlamentu fotografowanie nie może przeszkadzać w obradach; nie wolno używać lamp błyskowych.
Fotografowanie w sali plenarnej odbywa się z wyznaczonych miejsc, nie można używać np. dużych statywów do kamer. Ograniczona liczba fotografów może pracować z ostatnich miejsc loży prasowej lub galerii dla publiczności, o ile nie przeszkadza to obradom.
W Portugalii zasady wejścia dziennikarzy do budynku jednoizbowego parlamentu, zwanego Zgromadzeniem Republiki, określa regulamin, zgodnie z którym każda redakcja może mieć dwóch przedstawicieli. Te dwie akredytacje dotyczą dziennikarzy prasowych i radiowych; cztery akredytacje mają stacje telewizyjne.
Akredytowani nie mogą wejść wszędzie. Regulamin mówi, że mogą natomiast swobodnie przemieszczać się po korytarzach, wchodzić do baru i sal komisji, jeśli nie ma zakazu. Przedstawiciele mediów niemający akredytacji mogą wejść do parlamentu tylko wejściem dla gości. Dziennikarze mogą przebywać na terenie Zgromadzenia Republiki do dwóch godzin po zakończeniu sesji, w której brali udział.
Zasady podobne do portugalskich obowiązują w Hiszpanii. Wstęp do budynku Kongresu Deputowanych i Senatu przez wejście zarezerwowane dla deputowanych i senatorów przysługuje tam również osobom mającym akredytację. Z uwagi na tajemnicę państwową niektóre sesje plenarne oraz prace komisji mogą być zamknięte dla mediów.
Osoby, które zostały przyłapane na robieniu zdjęć w zakazanych miejscach, mogą zostać ukarane zakazem wstępu do parlamentu. Przepis taki wprowadzono, gdy reporter dziennika „El Mundo” z galerii sfotografował prywatne wiadomości tekstowe lidera socjalistów Alfredo Pereza Rubalcaby, a materiał ten został opublikowany przez madrycką gazetę.
Zarówno w Portugalii, jak i Hiszpanii reporterzy mogą swobodnie robić zdjęcia i filmować z galerii oraz w wyznaczonych do tego miejscach.
W Rzymie w obu izbach parlamentu wysłannicy mediów mogą przebywać w wyznaczonych dla nich biurach prasowych i stanowiskach w auli posiedzeń. W Izbie Deputowanych dziennikarze mogą porozmawiać z parlamentarzystami w długim salonie o nazwie Transatlantico. To miejsce spacerów i odpoczynku deputowanych.
W październiku tego roku w izbie niższej zaczął obowiązywać nowy regulamin, dotyczący pracy przedstawicieli mediów, zwłaszcza fotografów i operatorów telewizyjnych. Wywołał on falę komentarzy i krytykę ze strony mediów, ponieważ wprowadził liczne ograniczenia. Wstęp na salę obrad otrzymali tylko ci reprezentanci mediów, którzy podpisali nowe rozporządzenie; w regulaminie jest zalecenie, aby dziennikarze obecni w sali obrad powstrzymywali się przed wykonywaniem jakichkolwiek znaków aprobaty bądź dezaprobaty.
Prasa podkreślała wtedy, że oznacza to, iż kłopoty może mieć dziennikarz, który rozmawiając z kimś, potakująco kiwnie głową. Nowością jest obowiązek natychmiastowego przerwania zdjęć wraz z zawieszeniem obrad. Nie można zarejestrować chwili, gdy deputowani tłoczą się przy wyjściu, poklepują po plecach czy wykonują inne gesty.
Zabroniono rozpowszechniania zdjęć i nagrań prezentujących parlamentarzystów prowadzących rozmowy telefoniczne w czasie obrad, co jest powszechną wśród nich praktyką.
Najwięcej kontrowersji wzbudził zakaz publikowania fotografii i nagrań filmowych, które „nie są niezbędne” w pełnieniu funkcji sprawozdawcy obrad parlamentu. W praktyce znaczy to, że zabrania się na przykład prezentowania w mediach wymiany liścików w ławach deputowanych. Nie można pokazywać ekranów tabletów parlamentarzystów. Nie wolno ponadto rozpowszechniać zdjęć śpiących deputowanych, bo zgodnie z nowym regulaminem tego typu obrazy nie dotyczą prac Izby, nawet jeśli - jak podkreślają media - ma to miejsce w czasie jej obrad.
W Rosji w Dumie Państwowej i wyższej izbie, Radzie Federacji, akredytowani dziennikarze nie wchodzą na salę obrad, lecz pracują w pomieszczeniu dla mediów, gdzie prowadzona jest transmisja. Operatorzy czy fotoreporterzy mogą rozbić zdjęcia i filmować salę posiedzeń z wyjątkiem posiedzeń zamkniętych dla prasy.
Nie ma specjalnych ograniczeń dotyczących przemieszczania się dziennikarzy po gmachu parlamentu. Dziennikarze mogą podchodzić z pytaniami do deputowanych np. przy wejściu na salę plenarną czy na korytarzach parlamentu.
W Dumie Państwowej (niższej izbie parlamentu Rosji) pracować mogą dziennikarze akredytowani jako korespondenci parlamentarni. Ponadto reporterzy mogą akredytować swych dziennikarzy jako korespondentów specjalnych, pracujących nad konkretną relacją dotyczącą pracy parlamentu. Kolejna grupa akredytowanych to techniczni pracownicy mediów.
Redakcje w określonym terminie muszą złożyć wnioski o stałe akredytacje dla reporterów i pracowników technicznych, a w razie potrzeby mogą wysyłać do Dumy swych przedstawicieli dzięki jednorazowej akredytacji.
Dziennikarze pracują w wydzielonych pomieszczeniach w gmachu Dumy. Na wydarzenia organizowane przez frakcje czy komitety parlamentarne mogą przychodzić za zgodą szefów frakcji i komisji, mogą też spotykać się z deputowanymi po uprzednim uzgodnieniu spotkania.
Istnieją kwoty akredytowanych dziennikarzy. Najwięcej mogą akredytować stacje telewizyjne – do pięciu korespondentów parlamentarnych i 30 korespondentów specjalnych. Najmniej mogą akredytować wydania internetowe - mają one prawo tylko do jednego korespondenta parlamentarnego.
Na Ukrainie w Radzie Najwyższej dziennikarzy nie obowiązują żadne ograniczenia.
Bez problemów uczestniczą oni w pracach parlamentu i jego komisji i żadne drzwi nie są przed nimi zamykane
—powiedziała PAP Iryna Karmeluk, szefowa parlamentarnych służb prasowych.
Mamy, co prawda, akredytację dla dziennikarzy, jednak zgodnie z ustawą o dostępie do informacji prawo wstępu do parlamentu jest praktycznie nieograniczone dla każdego
—wyjaśniła. Dziennikarze mogą rozmawiać z politykami zarówno w kuluarach, jak i w innych pomieszczeniach Rady Najwyższej. Rada Najwyższa Ukrainy nie stosuje także ograniczeń w liczbie akredytacji dla przedstawicieli jednego medium i nie ma w niej grup stałych korespondentów parlamentarnych.
Nasze rozwiązania są bardzo otwarte i demokratyczne
—zaznaczyła Karmeluk w rozmowie z PAP. Na Węgrzech zasady relacjonowania przez dziennikarzy wydarzeń w parlamencie określa rozporządzenie przewodniczącego parlamentu z 2013 r. Stanowi ono, że mogą oni kręcić materiały związane z codzienną pracą parlamentu w sali prasowej oraz na odcinku prowadzącego do niej korytarza, a także we wschodnim hallu przylegającym do sali galowej. Są także uprawnieni do wykonywania pracy w miejscach wydarzeń ogłaszanych przez biuro prasowe oraz udostępnianych jednorazowo przez szefa biura prasowego.
Nie wolno rejestrować materiałów w sali posiedzeń oraz w przylegających do niej korytarzach - mogą to robić tylko upoważnieni to tego pracownicy Biura Parlamentarnego. Na otwartych posiedzeniach komisji można nagrywać materiały z wyznaczonych do tego miejsc.
Przygotowywanie materiałów w innych miejscach było powodem zawieszania dziennikarzom akredytacji parlamentarnych. W październiku sankcja taka dotknęła całą redakcję opozycyjnego portalu węgierskiego 444.hu. W pierwszej połowie roku ukarano w ten sposób sześciu dziennikarzy innych mediów niezależnych, ale od tego czasu odzyskali prawo wstępu do parlamentu.
Dziennikarze mogą wchodzić do parlamentu na podstawie stałych i dziennych przepustek wydawanych przez Biuro Prasowe Parlamentu. Nie ma ograniczeń liczby stałych przepustek przypadających na jedną redakcję, ale wydaje się ich obecnie mniej niż dawniej.
Zapowiadając zmniejszenie liczby stałych przepustek z 900 do około 150, przewodniczący parlamentu Laszlo Koever powoływał się w 2011 r. na „rzeczywiste potrzeby prasy”. Twierdził m.in., że wydawano je wcześniej bez uzasadnienia i niektóre osoby mające stałe przepustki chodziły do parlamentu tylko na przyjęcia, nie mając nic wspólnego z zawodem dziennikarskim.
Ryb, PAP
W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Media. Stan dziś i droga naprawy”. W kolekcji: „Pilnowanie strażników. Etyka dziennikarska w praktyce” oraz „Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319697-jak-wyglada-dostep-mediow-do-parlamentu-w-innych-krajach-europy-dziennikarze-maja-duza-swobode-ale-obowiazuja-pewne-ograniczenia