W pierwszej kolejności, jeżeli miałbym taką możliwość, to uniemożliwiłbym używanie stopni oficerskich wobec byłych pracowników Służby Bezpieczeństwa. To mnie najbardziej irytuje, że te osoby nadal funkcjonują jako porucznicy, kapitanowie, pułkownicy
—mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Platformy Obywatelskiej Bogusław Sonik.
wPolityce.pl: Po burzliwej debacie, komisja sejmowa przyjęła wyjątki do ustawy dezubekizacyjnej. Czy sama ustawa jest potrzebna?
Bogusław Sonik: Po 1989 roku moim zdaniem należało rozwiązać wszelkie służby i stworzyć je na nowo, nie angażując do pracy w nich, byłych funkcjonariuszy SB. Podobnie bym postąpił z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, należało od nowa budować polską dyplomację, nie pozwalając na dalsze funkcjonowanie postaci, które służyły komunistycznej władzy. Niestety, tak się nie stało. W sytuacji, kiedy dokonano weryfikacji w imieniu państwa polskiego, osoby, które nie zostały oskarżone, wyrzucone, ani nie zdradziły Polski, dostały szansę i możliwość funkcjonowania na równych zasadach dla wszystkich obywateli.
Debata nad ustawą zbiegła się z decyzją o odebraniu stopni generalskich Jaruzelskiemu i Kiszczakowi. Czy nie jest za późno?
Jeżeli chodzi o odebranie stopni oficerskich, to w pierwszej kolejności, jeżeli miałbym taką możliwość, to uniemożliwiłbym używania stopni oficerskich wobec byłych pracowników Służby Bezpieczeństwa. To mnie najbardziej irytuje, że te osoby nadal funkcjonują jako porucznicy, kapitanowie, pułkownicy. W moim przekonaniu jest to obraza stopni oficerskich. Z kolei jeżeli chodzi o degradację gen. Kiszczaka i gen. Jaruzelskiego to w pierwszym odruchu pomyślałem, że są słuszne. Niestety, nie udało się tego dokonać jednak za ich życia. Po dłuższym zastanowieniu i całej złożoności polskiej historii uznałem jednak, że nie jest to najlepsze rozwiązanie.
Ostatnio było głośno o słowach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który mówił o „cywilizowaniu opozycji”. W piątkowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” wyjaśnił, że chodzi o specjalną pozycję lidera opozycji. Jak ocenia pan ten pomysł?
Nie znam tego wywiadu. Nie bardzo rozumiem, na czym miałaby polegać równa pozycja lidera opozycji, wobec wicepremiera. Bardziej oponowałbym za wprowadzeniem zasad funkcjonowania pracy w Sejmie. Mówię tutaj, m.in. o wprowadzeniu do każdego posiedzenia Sejmu debaty na aktualne tematy. Należałoby w tym uwzględnić wielkość klubów parlamentarnych. Czas na debatę powinien być przyznawany klubom proporcjonalnie do ich wielkości. Chociażby właśnie w tym zakresie widzę większe pole do działań. Ponadto, w Sejmie powinno być stworzone profesjonalne studio nagrań zarówno dla dziennikarzy, jak i posłów. Inną kwestią do rozwiązania jest zwiększenie pomieszczeń przeznaczonych do pracy klubów i posłów. Powinniśmy dążyć do tego, aby każdy poseł miał możliwość funkcjonowania we własnym pokoju. Należy zwolnić tempo. Niemożliwe jest takie funkcjonowanie, kiedy we wtorek wprowadza się projekt ustawy, a w piątek się za nią głosuje. Często dzieje się to bez konsultacji z organizacjami, pod przykrywką projektów poselskich. To są rzeczy do uporządkowania. Jeżeli zaś chodzi o specjalną pozycję dla lidera opozycji, to czym miałaby się on wyróżniać? Tym, że otrzymałby limuzynę i ochronę BOR?
Pytanie jest, kto miałby być liderem opozycji?
Oczywiście, że największa partia opozycyjna. W momencie, kiedy rządzący zaczną nominować, to tylko, aby dzielić.
Platforma Obywatelska współpracuje z Lechem Wałęsą. Dzisiaj informowaliśmy o słowach byłego prezydenta, który nawołuje do wyrzucenia Polski z Unii Europejskiej. To daleko idące słowa…
Lech Wałęsa jest i pozostaje postacią historyczną, jego działania wsparły tworzenie wolnej Polski. Przyznaję, że w okresie swojej prezydentury podejmował decyzje, które nie zawsze były oceniane pozytywnie. Dyskredytowanie Lecha Wałęsy i sprowadzanie go okresu, w którym jak sam przyznał, coś podpisał, jest nie na miejscu. Myślę, że swoją aktywnością w czasie stanu wojennego odkupił to wszystko, co stanowiło jego czarną kartę.
Abstrahując jednak od dokonań historycznych Lecha Wałęsy, takie słowa trafią do opinii publicznej, która nie wie, jaka jest sytuacja polityczna w Polsce. Pamiętajmy, że Wałęsa za granicą jest traktowany w szczególny sposób.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wałęsa apeluje w zagranicznej prasie: Wyrzućcie Polskę z Unii Europejskiej! „Zabranie prawa głosu to za mało!”
Oczywiście, nie podzielam tej opinii, są to daleko idące słowa, które nie powinny paść. Głęboko jednak wierzę w siłę i rozsądek polskiego społeczeństwa. Jeżeli partie opozycyjne będą rozsądnie prowadzić politykę i przekonywać społeczeństwo polskie, że w następnych wyborach należy wybrać inaczej, to nie będzie się załatwiać naszych spraw cudzymi rękami.
Rozmawiał Kamil Kwiatek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319649-nasz-wywiad-boguslaw-sonik-o-walesie-ktory-chce-wyrzucic-polske-z-ue-to-za-daleko-idace-slowa-ktore-nie-powinny-pasc