James Fenimore Cooper i powstańcy 1830 roku. Alan Edgar Poe jako ochotnik wyruszający na toż powstanie, ale zanim dotrze do Polski powstanie upada. Paderewski i Wilson. Hoover i polskie sieroty po roku 1920. Reagan i pamiętna wigilia, którą w roku 1982 spędzałem w Waszyngtonie, kiedy to w co drugim oknie paliła się, na znak solidarności ze znajdującą się pod butem stanu wojennego Polską, świeczka. Polskę i Amerykę łączy więcej, niż tradycja. Łączy podobny stosunek do tyranii.
Donald Trump zapowiadał, że stosunki polsko-amerykańskie będą, jak nigdy dotąd w historii. Wizyta Giulianiego jest tego jaskółką. Czego nie wiedzą Polacy, to fakt, że w określonych kołach politycznych rozprawiano o fenomenie Polski. Nie tylko o tym, jak potrafili wydobyć się z komunizmu i uniezależnić od Rosji, ale jak krok po kroku, lecz systematycznie poczęli kruszyć, to co umownie nazwaliśmy postkomunizmem, stając jednocześnie kością w gardzieli zachodnioeuropejskiego neokomunizmu. Pamiętacie wizytę w Warszawie Jeba Busha i jego w żartobliwe zapytanie w rozmowie z Prezydentem RP Andrzejem Dudą, co należy zrobić, żeby wygrać wybory, choć sondaże wskazują, że ma się przed sobą jedynie Waterloo? Polska znalazła się nieoczekiwanie pod lupą kilku kandydatów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Największą rolę, jak pokazało życie, odegrał tu Donald Trump.
Pamiętacie państwo hollywoodzkie filmy, gdzie żołnierze w rogatywkach dokonywali egzekucji w getcie? To w oparciu o powieść niejakiego Hermana Wouka. Pamięta go ktoś jeszcze? A miał przyznanego Pulitzera, czyli był autorytetem prawie na miarę Andrzeja Stasiuka z jego Nagrodą Nike. Doświadczyłem tego na własnej skórze mając w swym życiu epizod pracy w amerykańskiej telewizji publicznej, którą prowadził wówczas przed 30 laty zmarły niedawno Ben Wattenberg. A klimat wtedy wydawałoby się był dobry, bo na scenie politycznej pojawiła się “Solidarność”, wzbudzając w Amerykanach niemało emocji. Ale wkrótce media powróciły w stare koryto rzeki kalumnii i nieskrywanej nienawiści. Sprawa Polski była tu przy tym jedną z wielu. Dotyczyło to nie jedynie takiego pisma jak “New York Times’, ale i “Washington Post”, “Los Angeles Times”, „San Francisco Chronicle”, a nawet do niedawna jeszcze szanowany “Wall Street Journal”. Pisma te coraz mniej dbały o rzetelną informacje, stając się fabrykami propagandy. Wydawałoby się, że nad Ameryką zapada całun zmowy i milczenia. Szukając więc rozwiązania niektórych amerykańskich polityków zaczęło przyciągać polskie doświadczenie i rzeczywistość. Nie emocje wchodziły w grę, ale podpatrzenie pewnych technik. Wizyta Giulianiego w Warszawie, to dopiero początek.
Donald Trump nie próbował wchodzić w polemikę z mediami. On je po prostu wyrzucił do śmieci. Miejscowi celebryci żurnalistyki z dnia na dzień odnaleźli się w butach Tomasza Lisa, a wiele z filmowych gwiazd w butach Rafała Olbrychskiego. Czy polskie doświadczenia uda się zaszczepić na amerykańskim gruncie? Wątpliwe. Ale tez ten grunt inaczej jest przeorany. I inne musi sobie zakreślać cele. Ale przy tym wszystkim stosunki polsko-amerykańskie nabierają innych barw. Spacer Giulianiego po Krakowskim Przedmieściu jest tego dowodem. Po nim przyjdą inni, a kto wie, czy nie zaczną zastanawiać się nad fenomenem Polski także poniektórzy politycy z Europy Zachodniej. Nie ci, którzy zawiedli ją na manowce. Ale ci, którzy pojmują, że Polska i Węgry to liderzy sprawy, która nie tylko dla Amerykanów jest tak ważna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319643-rudy-giuliani-i-jaroslaw-kaczynski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.