„Nieposłuszeństwo obywatelskie to piękna idea, impeachment prezydenta przy poparciu ludu jest możliwy, a PiS powinien zostać zmieciony ze sceny politycznej” – oto tezy Stefana Michnika, wysunięte w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Polskiej”, który podał się za działacza KOD. Jak się okazało, stalinowski zbrodniarz jest w kontakcie ze swoim bratem, redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej”, który odwiedził go jesienią w Goeteborgu.
Chcę wesprzeć działania Komitetu Obrony Demokracji! Trzeba działać! Tylko potrzeba robić więcej! Trzeba obalić w Polsce rządy PiS! „Lycka till!” (to po szwedzku „Powodzenia!” - red.)
— nawoływał członków KOD-u Stefan Michnik. Dziś „Gazeta Polska” publikuje szczegóły rozmowy, jaką przeprowadził jej dziennikarz ze Stefanem Michnikiem, mieszkającym dziś w szwedzkim Goeteborgu. Chętnie podjął rozmowę, gdyż dziennikarz „GP” przedstawił się jako działacz KOD-u.
Zmieść ze sceny politycznej PiS? To jest to!
—mówił brat redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Zapytany, czy zamierza poprzeć działalność KOD-u przed ważnymi datami 13 i 19 grudnia, bez chwili namysłu wypalił:
Popieram inicjatywę KOD. Doskonale rozumiem, o co walczy. To, co widzę, mi się nie podoba
—mówił o sytuacji w Polsce, którą obserwuje z dystansu. Odniósł się też do słów lidera KOD Mateusza Kijowskiego opublikowanych w związku z rocznicą komitetu. Kijowski pisał o podstawowym celu działania tej inicjatywy, jakim jest zmiecenie ze sceny politycznej PiS.
To jest to!
—przyklasnął Michnik. Ale za chwilę zapytał:
Tylko jak to zrobić?
Jego zdaniem odpowiedzią na dyktaturę PiS powinno być „nieposłuszeństwo obywatelskie” oraz impeachment prezydenta Andrzeja Dudy.
To jest bardzo ładna idea. Dzisiaj oglądałem, co dzieje się w Korei Południowej. Ogromne poparcie dla impeachmentu prezydenta. To pokazuje., że jakoś ten vox populi ma sens
—przekonywał. Siebie samego i swoją działalność w PRL ocenia o wiele łagodniej.
Z braku innych znaleźli Michnika, który w tym okresie był na najniższym szczeblu w aparacie, a tych, którzy mieli coś do powiedzenia, już dzisiaj nie ma
—podkreślił. Na pytanie dziennikarza „GP” czy wydawał wyroki śmierci, odparł:
I tak i nie. To nie jest takie proste. Jeśli wziąć tę historię (gen. Stanisława - red.) Tatara. Władza po 1956 r. przyznała, że ta sprawa to było oszustwo, a zarzuty rozdmuchane. […] Sad w wyroku wydanym na początku lat 50. nie dysponował wszystkimi elementami sprawy. Nawiasem mówiąc, do dziś ta sprawa nie została wyjaśniona
—tłumaczył. Według niego „nie należy grzebać w przeszłości”.
Tego typu sprawy trzeba dokładnie badać. To bardzo skomplikowana kwestia. Nie należy dziś tego rozgrzebywać. Póki się nie zna całej prawdy, tylko jej cząstki, to mogą one wprowadzać w błąd
—dodał i zaznaczył. Że osobiście „nie ma sobie nic do zarzucenia”. A Żołnierzy Wyklętych traktował tak, jak przystało na czasy, w których żył.
To byli przeciwnicy ustroju państwowego. W rożnym stopniu. Niektórzy byli bandytami. Niektórych inaczej się klasyfikowało. Inaczej klasyfikowało się AK, inaczej NZS
—podkreślił. Według niego KOD „nie powinien cofać się przed władzą”.
Tego nie można. Są takie rzeczy, których trzeba bronić, które tkwią w szpiku kości
—dodał.
Ryb, Gazeta Polska
Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet e-booków: „Resortowe dzieci. (3 tomy, Media, Służby, Politycy)”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/319317-stefan-michnik-wierny-zolnierz-stalinowskiego-rezimu-wzywa-do-obywatelskiego-nieposluszenstwa-zmiesc-ze-sceny-politycznej-pis-to-jest-to