Z [lotniska w] Luton może lecieć pełen samolot
—tej treści e-maila od LOT-u otrzymała kancelaria premiera 28 listopada, o godzinie 15:48. Z informacji, do jakich dotarł portal tvp.info wynika, że nieprawdą jest, jakoby na pokładzie samolotu wracającego z Londynu znalazło się więcej osób, niż było miejsc.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szef MON o zamieszaniu z lotem delegacji z Londynu: „To nie tylko nieporozumienie, ale perfekcyjnie zrobiona dezinformacja
Portal tvp.info dotarł do korespondencji między LOT-em, realizatorem lotu rządowej delegacji z Londynu do Warszawy w dniu 28 listopada br., a kancelarią premiera.
Szanowni, Z Luton może lecieć pełen samolot. Z wyrazami szacunku/Kind regards
—pisze do przedstawiciela kancelarii premiera przedstawiciel VIP Flights Departament. Tak brzmiała odpowiedź na pytanie o liczbę pasażerów, jaką jest w stanie zabrać ze sobą do kraju Embraer 175. Informacja ta - wysłana na kilka godzin przed odlotem z lotniska w Luton – potwierdza, że wbrew niektórym zarzutom – nie było problemu z nadmiarem pasażerów, wracających z delegacją rządową do Polski. Miejsc w samolocie było 67 i tyle mogła zająć grupa wracająca z rządem RP do Polski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Między polityczną histerią a rzeczywistym potknięciem. Kilka zdań o powrocie rządowej delegacji z Londynu
Jak udało się ustalić portalowi tvp.info, kłopot był w złym wyważeniu samolotu, który spowodowany był małą ilością bagaży, przez co nie było możliwości ich odpowiedniego rozlokowania w samolocie. Tył maszyny był, w relacji do przodu samolotu, zbyt obciążony, dlatego kilku pasażerów wróciło wojskowym samolotem CASA.
Głos w sprawie zabrała również kancelaria premiera, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie zostały naruszone żadne procedury.
Decyzje związane z organizacja lotu polskiej delegacji rządowej z Londynu były wykonywane zgodnie z procedurami; w żadnym momencie nie było narażone bezpieczeństwo lotu
—oświadczyła we wtorek kancelaria premiera. Zapewniono, że wszystkie czynności mają swoje potwierdzenie w dokumentach.
Według KPRM, fakt, iż na pokładzie jednego samolotu znaleźli się premier Beata Szydło i wicepremier Mateusz Morawiecki, a także szefowie MON, MSZ i MSWiA, nie narusza zasad „wykonywania lotów z najważniejszymi osobami w państwie (HEAD)”, wynikających z „umowy zawartej pomiędzy rządem a PLL LOT w 2013 r.”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Z [lotniska w] Luton może lecieć pełen samolot
—tej treści e-maila od LOT-u otrzymała kancelaria premiera 28 listopada, o godzinie 15:48. Z informacji, do jakich dotarł portal tvp.info wynika, że nieprawdą jest, jakoby na pokładzie samolotu wracającego z Londynu znalazło się więcej osób, niż było miejsc.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szef MON o zamieszaniu z lotem delegacji z Londynu: „To nie tylko nieporozumienie, ale perfekcyjnie zrobiona dezinformacja
Portal tvp.info dotarł do korespondencji między LOT-em, realizatorem lotu rządowej delegacji z Londynu do Warszawy w dniu 28 listopada br., a kancelarią premiera.
Szanowni, Z Luton może lecieć pełen samolot. Z wyrazami szacunku/Kind regards
—pisze do przedstawiciela kancelarii premiera przedstawiciel VIP Flights Departament. Tak brzmiała odpowiedź na pytanie o liczbę pasażerów, jaką jest w stanie zabrać ze sobą do kraju Embraer 175. Informacja ta - wysłana na kilka godzin przed odlotem z lotniska w Luton – potwierdza, że wbrew niektórym zarzutom – nie było problemu z nadmiarem pasażerów, wracających z delegacją rządową do Polski. Miejsc w samolocie było 67 i tyle mogła zająć grupa wracająca z rządem RP do Polski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Między polityczną histerią a rzeczywistym potknięciem. Kilka zdań o powrocie rządowej delegacji z Londynu
Jak udało się ustalić portalowi tvp.info, kłopot był w złym wyważeniu samolotu, który spowodowany był małą ilością bagaży, przez co nie było możliwości ich odpowiedniego rozlokowania w samolocie. Tył maszyny był, w relacji do przodu samolotu, zbyt obciążony, dlatego kilku pasażerów wróciło wojskowym samolotem CASA.
Głos w sprawie zabrała również kancelaria premiera, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie zostały naruszone żadne procedury.
Decyzje związane z organizacja lotu polskiej delegacji rządowej z Londynu były wykonywane zgodnie z procedurami; w żadnym momencie nie było narażone bezpieczeństwo lotu
—oświadczyła we wtorek kancelaria premiera. Zapewniono, że wszystkie czynności mają swoje potwierdzenie w dokumentach.
Według KPRM, fakt, iż na pokładzie jednego samolotu znaleźli się premier Beata Szydło i wicepremier Mateusz Morawiecki, a także szefowie MON, MSZ i MSWiA, nie narusza zasad „wykonywania lotów z najważniejszymi osobami w państwie (HEAD)”, wynikających z „umowy zawartej pomiędzy rządem a PLL LOT w 2013 r.”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318326-byla-zgoda-na-lot-w-pelnym-skladzie-nowe-ustalenia-tvp-info-dot-powrotu-polskiej-delegacji-z-londynu-kprm-dementuje-doniesienia-dgp