Nie wiem z czego wynika użycie przez pułkownika stwierdzenia, że stan wojenny przebiegał kulturalnie. Nie jestem w stanie przeniknąć jego intelektu, ale chciałabym zwrócić uwagę, że na stopień pułkownikowski mianował go minister Tomasz Siemoniak. Szef MON powinien zwracać uwagę na to, kogo awansuje na wyższy stopień oficerski, bo słowa o „kulturalnym przebiegu” stanu wojennego oznaczają, że mamy do czynienia z osobą, która ma zawirowania psychiczne. Warto rozważyć kogo się awansuje i kim ta osoba jest. Pułkownikiem Mazgułą powinien zająć się były szef MON Bogdan Klich, który z zawodu jest psychiatrą
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Lech Kowalski, historyk wojskowości, autor biografii Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka.
wPolityce.pl: „Gwiazdą” ostatnich dni stał się pułkownik Adam Mazguła, chwali stan wojenny, broni esbeków…
Dr Lech Kowalski: Na odrażające słowa pułkownika Mazguły o byłych pracownikach Służby Bezpieczeństwa, który z nimi się identyfikuje i występuje na wspólnych wiecach, powinni zareagować oficerowie, którzy służyli z nim w Ludowym Wojsku Polskim. Tenże pułkownik chyba nie zdaje sobie sprawy, jak jest wykorzystywany, jak złej idei służy i ile zła powoduje pojawiając się w określonych miejscach. Wyrządza również zło, jeszcze bardziej obciążając LWP za wprowadzenie stanu wojennego niż do tej pory było to odbierane przez społeczeństwo. Dzięki właśnie takim ludziom jak płk Mazguła, LWP jest coraz niżej oceniane i zaczyna być utożsamiane na równi z resortem spraw wewnętrznych, bo pułkownik wśród takich ludzi się obraca.
13 grudnia w rocznicę stanu wojennego wprowadzonego w 1981 r. przez Jaruzelskiego, odbędzie się marsz KOD, opozycji i komunistów w obronie demokracji…
Żeby to trafnie określić, musiałbym użyć niecenzuralnych słów, które nie nadawałyby się do publikacji. Nie wiem jak można coś takiego wspierać. Niektóre osoby chcą wykorzystać rocznicę wprowadzenia stanu wojennego do promowania swoich interesów. Ciekaw jestem, kto weźmie udział w tym marszu. Pod wpływem ustawy, który ma zmniejszyć ubekom renty i emerytury, wśród maszerujących mogą się pojawić znaczny odsetek spośród tych, których dotknie ustawa. Z osób zachęcających do udziału w manifestacjach, utkwiło mi nazwisko Krystyny Jandy. Nie wiem, czemu ta pani promuje ten marsz, może tak poruszyło ją odebranie dotacji do jej prywatnego biznesu?
Pułkownik Mazguła stwierdził, że stan wojenny był „kulturalnym wydarzeniem”.
Nie wiem z czego wynika użycie przez pułkownika stwierdzenia, że stan wojenny przebiegał kulturalnie. Nie jestem w stanie przeniknąć jego intelektu, ale chciałabym zwrócić uwagę, że na stopień pułkownikowski mianował go minister Tomasz Siemoniak. Szef MON powinien zwracać uwagę na to, kogo awansuje na wyższy stopień oficerski, bo słowa o „kulturalnym przebiegu” stanu wojennego oznaczają, że mamy do czynienia z osobą, która ma zawirowania psychiczne. Warto rozważyć kogo się awansuje i kim ta osoba jest. Pułkownikiem Mazgułą powinien zająć się były szef MON Bogdan Klich, który z zawodu jest psychiatrą. Stan wojenny nie miał nic wspólnego z jakąkolwiek kulturą, obyczajowością czy polskością. Komuniści wprowadzili stan wojenny przeciwko własnemu narodowi dlatego, że czuli potrzebę dalszego sprawowania władzy. 13 grudnia 1981 r. otworzył komunistom drogę do sprawowania nieograniczonej władzy przez całą dekadę lat osiemdziesiątych, dzięki czemu uwstecznili Polskę o całą dekadę. W czasie stanu wojennego w Polsce działy się rzeczy okrutne. Wiemy o tym już dużo, ale dowiemy się jeszcze więcej, kiedy zostaną odtajnione kolejne dokumenty znajdujące się w zbiorze zastrzeżonym IPN. Podejrzewam, że kiedy poznam te dokumenty, takie wypowiedzi jak pułkownika Mazguły nie będą miały miejsca, a politycy, którzy dziś dziś się z nim identyfikują, będą wstydzili się takich kontaktów.
Stan wojenny pomógł komunistom nie tylko wzmocnić i utrzymać władzę, ale uwłaszczyć się na publicznym majątku.
Oczywiście. Tydzień przed rozpoczęciem obrad okrągłego stołu, po cichu, bez zbędnego rozgłosu, weszła w życie ustawa o Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Ludzie ekscytowali się rozmowami rządu z opozycją, a ludzie pokroju Jaruzelskiego, Kiszczaka wprowadzali po cichu uwłaszczenie starej nomenklatury ubecko-partyjnej, która później dominowała w życiu III RP, bo miała dostęp do ogromnego kapitału. FOZZ otrzymał na wykup polskiego długu zagranicznego około 1 miliarda 700 milionów dolarów, a wykupił długu zaledwie za około 300 milionów złotych, warto więc sobie zadać pytanie, gdzie jest reszta pieniędzy.
Co się stało z tak ogromnymi pieniędzmi?
Po 1989 r. poprzez tajne służby PRL pieniądze z FOZZ przepłynęły do osób, które możemy znaleźć na liście 150 najbogatszych Polaków. Mówi się, że ci ludzie dorobili się, wykreowali własne biznesy, ale to nieprawda. W 1989 r. my wszyscy mieliśmy puste kieszenie i drobne oszczędności. Tymi, których biznesy eksplodowały po 1989 r. byli ci, których służby uwłaszczyły na majątku państwowym pochodzącym z FOZZ. Zarząd Główny Sztabu Generalnego i jego współpracownik Grzegorz Żemek, który otrzymał pulę pieniędzy poza wszelkimi rozliczeniami państwowymi, dysponował kapitałem, który nie był uwzględniany w żadnym obiegu budżetowym państwa. Można powiedzieć, że Żemek był panem życia i śmierci, namaszczając przyszłych milionerów i miliarderów. Był jedynie kontrolowany przez służby specjalne. Doskonale wiedział dlaczego właśnie jemu przeznaczono do rozdysponowania te pieniądze, wiedział również, że ma za sobą wsparcie Rakowskiego, Jaruzelskiego, Kiszczaka. Obłożył tak dokładnie przyszłe elity finansowe III RP, że powinny mu być wdzięczne do grobowej deski.
W tle pojawia się tajny oddział Y, który powstał w ramach służb PRL w połowie lat osiemdziesiątych.
Oddział Y zajmował się ofensywnym wywiadem dalekiego zasięgu. W takiej wielkości państwie, jak nasze nie miał racji bytu, bo zgodnie z założeniami miał działać na taką skalę jak wywiady państw imperialnych. To był wywiad na miarę Związku Sowieckiego, służby PRL nie mogły sobie na coś takiego pozwolić. Oddział Y powołano m.in. po to, żeby infiltrował Polonię mieszkającą na całym świecie. Korumpując, zastraszając, wchodząc w różne układy, oddział Y tworzył różne kanały informacji wykorzystywane m.in. przez Sowietów. Rosjanie nie mieli takich kontaktów, ciągle podkreślali, że jesteśmy w wyjątkowej sytuacji, mamy miliony Polaków porozrzucanych na całym świecie i musimy z tego skorzystać w celach wywiadowczych. Mówiono, że celem ideologicznym jest zdobycie informacji wywiadowczych, to były bzdury na użytek resortowej gawiedzi, góra wiedziała, że celem jest inwigilacja wszystkiego, co było związane z Polakami zagranicą. Sowieci zlecili służbom PRL, żeby znalazły i dopadły Kuklińskiego, peereolwskie służby natychmiast skontaktowały się z Kubańczykami. Wiedzieli doskonale, że Kubańczycy poprzez swoją emigrację mają różne kontakty w USA, Kubańczycy skontaktowali swoje źródła w emigracji kubańskiej w USA ze źródłami w polskiej emigracji i wspólnie zaczęli poszukiwać rozwiązania. Na tym polegała gra komórek powołanych w ramach Zarząd II Sztabu Generalnego LWP.
CZYTAJ TAKŻE:
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318303-dr-kowalski-mazgule-awansowal-siemoniak-pulkownikiem-powinien-zajac-sie-byly-szef-mon-bogdan-klich-ktory-z-zawodu-jest-psychiatra-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.