Na czym polegała więc kontrola Radoniewicza nad rzecznikami dyscyplinarnymi, którzy badali sprawę zaniechań prokuratorskich przy okazji afery Amber Gold? Okazuje się, że kontrola była czysto iluzoryczna.

Czasem dzwoniłem do rzeczników i po koleżeńsku, ale nie „kolesiowsku” formułowałem swoje uwagi.

– tłumaczył prokurator Radoniewicz.

Posłowie dopytywali też usilnie Radoniewicza, jak ocenia on działania prokurator Majstrowicz w sprawie Amber Gold, której sąd dyscyplinarny uznał, za „wzorowe”.

Czy wtedy lub dziś uznał pan, że ustalenia sądu skutkujące orzeczeniem o wzorowej postawie prokurator Majstrowicz są w porządku?

– dopytywała posłanka Kopcińska

Nie do podważenia w drodze kasacji.

– odpowiadał Radoniewicz, czym wzbudził w posłach poczucie rezygnacji.

Kolejni członkowie komisji rezygnowali więc z zadawania kolejnych pytań, gdyż Radoniewicz wciąż powtarzał, że wszelkie kasacje wobec prokuratorów przed sądem dyscyplinarnym, jego zdaniem, nie miały sensu.

Ze słów przesłuchiwanego prokuratora wynika, że sam Prokurator Generalny Seremet niezbyt interesował się postępowaniami dyscyplinarnymi.

Raz lub dwa razy informowałem Prokuratora Generalnego o postępowaniach przygotowawczych. Robiłem to na piśmie. – przyznał Radoniewicz.

W czwartek przed komisją śledczą zeznawać będzie b. Prokurator Generalny Andrzej Seremet.

WB

Książka, którą trzeba przeczytać! „Afery czasów Donalda Tuska” - Łukasz Ziaja, Bogdan Święczkowski. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.