Byłem wśród kilkunastu dziennikarzy, którzy towarzyszyli polskiej delegacji rządowej w czasie konsultacji między rządami Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Jej Królewskiej Mości. Było to wyjątkowe wydarzenie. Brytyjczycy zasadniczo unikają takich spotkań, a po brexitowym głosowaniu mają swoje sprawy na głowie. A jednak to oni o takie konsultacje poprosili. Trudno o większy dowód, że wbrew nieprzychylnej propagandzie Polska poważnie liczy się w Europie. Może nie tam gdzie króluje pozór działania i brukselska nowomowa, ale na pewno tam, gdzie sprawy faktycznie się rozstrzygają. Londyńscy dziennikarze, których spotkałem na miejscu, też podkreślali wagę spotkania obu pań premier i ministrów. Całość była dużym sukcesem pani premier Beaty Szydło i jej ministrów.
Za sprawą tekstu Zbigniewa Parafianowicza w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, po tygodniu od tych wydarzeń, na pierwszy plan wybiła się kwestia powrotu polskiej delegacji z Londynu. Faktycznie, nie był to najlepszy moment tej wizyty. Wkradło się sporo chaosu, zmęczenie wszystkich uczestników wyprawy zrobiło swoje. Sam wskutek tego zdecydowałem się ustąpić miejsca w embraerze innej osobie i poczekać kilka godzin na powrót wojskową CASĄ. W całej dyskusji warto przypomnieć zatem podstawowe fakty. W każdym razie jak ja je widziałem.
1. Nie wiem kto podjął decyzję o próbie zmieszczenia w jednym embraerze nie tylko delegacji oficjalnej, ale także korpusu prasowego. To właśnie było powodem całego zamieszania. Znam jednak przyczynę: wskutek splotu okoliczności technicznych i prawnych załoga wojskowej CASY, którymi wcześniej przylecieli dziennikarze, musiała odpoczywać aż do godziny 3 w nocy. Tego zapewne chciano dziennikarzom oszczędzić. Ważna uwaga: nikt nie próbował nawet myśleć by czas odpoczynku załogi skrócić.
2. Na pokładzie embraera szybko okazało się, że delegacja rządowa i korpus prasowy nie zmieszczą się jednocześnie. Nie dlatego, że źle policzono miejsca, ale że część musi pozostać wolna. Chodziło o tzw. „wyważenie samolotu”. Nastąpił nieprzyjemny czas prób zdecydowania kto leci, a kto zostaje. Zaproponowaliśmy ze Zbigniewem Parafianowiczem żeby wszyscy dziennikarze wrócili tak, jak planowano: wojskową CASĄ. Entuzjazmu braci dziennikarskiej nie było. Wysiadło zaledwie kilkoro dziennikarzy. Ważna uwaga: nigdy nie było mowy by samolot wyleciał przeciążony bądź niedoważony. Odwrotnie - zamieszanie wzięło się z niechęci do łamania procedur i konieczności dopasowania liczby pasażerów do liczby miejsc.
3. Nie zaobserwowałem, nie usłyszałem, nie byłem świadkiem żadnych rzekomych reakcji ze strony angielskiego personelu naziemnego. Zresztą, dziennikarze byli na lotnisku cały czas odizolowani w saloniku prasowym, nie było więc w mojej opinii takiej możliwości.
4. Nie słyszałem i nie widziałem żadnej rzekomej reakcji załogi samolotu, która zresztą przez cały czas pozostawała z dala, poza tą dyskusją. Podkreślam: nie było przez sekundę pytania czy złamać procedurę, czy przeciążać samolot, czy zlekceważyć przepisy. Spór dotyczył wyłącznie tego, kto ma wysiąść, a kto lecieć.
5. Formalnie zgromadzenie na jednym pokładzie premiera, wicepremiera, ministra obrony, ministra spraw wewnętrznych i jeszcze kilku innych ministrów nie jest złamaniem procedury przewozu najważniejszych osób w państwie. Wydaje się jednak posunięciem nierozsądnym. Uważam to za błąd.
6. Ten brak rozsądku ma oczywiście przyczynę w ubóstwie rządowej floty lotniczej. Dobrze, żeby pamiętali o tym ci, którzy dziś biją rząd po głowie za wspólny lot jednym samolotem, a za chwilę rzucą mu się do gardła, że kupuje sobie luksusowe samoloty.
7. Pani premier weszła na pokład samolotu już po zakończeniu dyskusji, a ministrowie oczekujący na wylot w salonce nie mieli chyba w ogóle świadomości, że jest jakiś problem.
Podsumowując: z organizacji powrotu z Londynu faktycznie warto wyciągnąć wnioski, ale budowanie na tym tle opowieści o rzekomo skandalicznie niebezpiecznej sytuacji jest mocno na wyrost.
-
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci”, w sprzedaży od 5 grudnia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318174-miedzy-polityczna-histeria-a-rzeczywistym-potknieciem-kilka-zdan-o-powrocie-rzadowej-delegacji-z-londynu