Jeśli kiedyś autorzy podręczników historii będą szukać najbardziej wyrazistych przykładów gangreny, która toczyła III RP, zjawisko zwane „obroną Piniora” zajmie w ich pracach poczesne miejsce. Z tej drobnej bowiem sprawy (nie przesadzajmy z jej znaczeniem dla „odbrązawiania” Solidarności, wobec kłamstw „Bolka” to jedynie drobny „wałek”) salon III RP postanowił uczynić barykadę, zza której zionie ogniem ciągłym.
Przypomnijmy: znany działacz dawnej „S”, Pinior Józef zostaje zatrzymany przez CBA w wyniku zarzutów korupcyjnych. Sprawa nabrała biegu jeszcze za rządów PO-PSL, ale koledzy Piniora, pan Frasyniuk, pan Żakowski i paru innych panów postanawia zrobić z niego teraz ofiarę politycznej nagonki. Kiedy Frasyniuk słyszy od dziennikarza, że śledztwo ruszyło za koalicji PO-PSL, przerywa brutalnie: „Nie wchodźmy w szczegóły”. Obłęd? Nie, Frasyniuk.
Niestety, wciąż nie wiadomo, kto i po co miałby się dziś za Piniorem uganiać, no, chyba, że jakiś lisek po wywiadzik o strasznym Kaczorze, ale Frasyniuk twierdzi, tak właśnie jest. A że on „nie bał się Jaruzelskiego, to nie boi się Kaczyńskiego”, więc Pinior siedzieć na pewno nie pójdzie. Żakowski dorzuca jakieś zakłady pieniężne, za nimi idą inni. Podsumujmy: ani Frasyniuk, ani Żakowski, ani żaden inny członek Komitetu Obrony Piniora, nie zna akt sprawy. Ale samego Piniora znają wystarczająco długo, by wydać wyrok w zastępstwie sądu – niewinny. Mało tego – winny Kaczor. Pawłowicz, Macierewicz, Ziobro, Szydło, Duda, Orban, nawet Jerzy Zelnik. Ale nie Pinior. Łapówka? A co to jest?
Widzi to wszystko prokurator prowadzący sprawę. I łzy ściskają mu gardło, jakże to on, szary człowiek bez medialnego nazwiska (z litości nie przypomnę), miałby świętego Piniora o cokolwiek oskarżać? Ba, kij w oko oskarżeniu, ale miałby świętego Piniora osadzić w areszcie? Dobrze, pójdzie i powie, co myśli: może i Pinior coś tam ma za uszami, ale to w końcu Pinior, a nie Kowalski, Malinowski czy Nowak. Więc on, anonimowy, przeprasza go z całego serca, pozdrawiając przy okazji wszystkie ciotki i wujów, ze szczególnym uwzględnieniem Frasyniuka i Żakowskiego. Nie chce go aresztować, ale musi. Musi, ale nie chce. Płacze. Potem przeprasza i oddaje się. Na szczęście, tylko do dyspozycji przełożonych.
Widzi to wszystko sędzia, który musi podjąć decyzję: aresztować czy nie? Aresztowanie oznacza łatkę „pisiora”, choćby człowiek tysiąc razy powtórzył, że śledztwo uruchomiono za rządów PO. A on przecież, co widać, słychać i czuć, przynależy w prostej linii do Kasty Rozgrzanych. Więc po medialnej histerii Komitetu Obrony Piniora, potem kompromitacji łkającego prokuratora, także ogłasza: jeśliby nawet święty Pinior nie był znowu aż taki święty, on, sędzia od logiki niezawisły od aresztu go wybawia, a jeśli w ogóle wyda wyrok, to z racji tego, że to Pinior, będzie on niziuteńki, taki tyci-tyci. Żeby tylko świętego Piniora nie urazić, o napiętnowaniu nawet nie wspominając. Wszak wszyscy mamy dzieci.
I widzi to wszystko sam święty Pinior. Wie, co robił, więc początkowo odmawia składania jakichkolwiek zeznań. Mija kilka chwil i linia się zmienia: będzie współpracował i nie chce być „P.”, ale wciąż – Piniorem Józefem. Z zawodu – świętym.
Myślę, że chodzi o to, aby za wszelką cenę doprowadzić do kompromitacji pierwszego pokolenia „Solidarności”. Szuka się haków na tych, którzy byli na pierwszej linii walki (…). Czuję się niewinny, nie przyznaję się do zarzutów. Nigdy w mojej działalności politycznej nie uzależniałem swoich interwencji od kwestii korzyści majątkowych. (…) Ja nie mogę odpowiadać za pewien scenariusz konstruowany przez służby na podstawie podsłuchów telefonicznych.
I tak dalej.
Minister Ziobro już zapowiedział, że jeśli nie ucichnie medialny zgiełk snuty przez obrońców Piniora, ujawni nagrania z podsłuchów zakładanych u świętego za czasów Platformy. Zarzuty dotyczą jego działalności z okresu, kiedy był jej senatorem. Według wysokiego rangą oficera CBA, „sprawa jest gruba”. „Był hazardzistą. Brał kasę za załatwianie spraw w urzędach” – twierdzi nieoficjalnie źródło Onetu.
Jeśli Józef Pinior zostanie uniewinniony, ktoś powinien podać się do dymisji. Jeśli nie – jego obrońcy, wycierający sobie usta ofiarami stanu wojennego, powinni wylecieć z medialnego obiegu, a potem zapaść się pod ziemię ze wstydu.
Tylko jak – skoro nie mają go za grosz?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318049-komitet-obrony-piniora-tworza-ludzie-dla-ktorych-prawda-w-tej-sprawie-nie-ma-zadnego-znaczenia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.