Donald Tusk powoli kombinuje, jak najlepiej przygotować sobie grunt pod łagodne lądowanie w krajowej polityce.
Bruksela nie była dla niego uniwersytetem politycznym, na którym nauczyłby się czegoś nowego. Stosuje te same metody, z jakich korzystał w kraju przed objęciem stanowiska szefa Rady Europy, na które wcisnęła go siłą Angela Merkel, żeby mieć swojego kolejnego człowieka we władzach UE.
Rekomendacja kanclerz Niemiec starczyła na krótką metę. Widać do Tuska dotarły czytelne sygnały, że mają go już dosyć w Brukseli. Jego lenistwa, bałaganiarstwa, a przede wszystkim bajerowania, które w Polsce zastępowało kierowanie państwem i całkowicie wystarczało, by rządzić dwie kadencje.
Metoda działania Tuska to stałe lawirowanie między oskarżeniami rzucanymi pod adresem PiS a obietnicami. Teraz oskarża (jak zawsze PiS i Kaczyńskiego), że sejmowa komisja śledcza w sprawie Amber Gold to rodzaj nagonki na niego. Przejaw agresywnej metody walki polityki PiS z opozycja i z nim samym, jako symbolem poprzednich czasów. Nie ma innego wytłumaczenia powołania tej komisji, ponieważ – twierdzi - sprawa Amber Gold została w pełni wyjaśniona. Można by zapytać Tuska: - kiedy została wyjaśniona i przez kogo. Wtedy by się okazało, że kolejne ważne oskarżenie Tuska jest gołosłowne. Całe wypełnione demagogią – jego wypróbowaną bronią.
Po tym ataku następuje uspokajająca jego wyznawców obietnica, napawająca ich nadzieją. Zapowiada więc, że jego powrót do czynnej polityki jest możliwy. Rozważy to. No, prawdziwy łaskawca. I znowu można by zapytać. A w jakiej tkwi polityce w Brukseli? Biernej?
Swój ewentualny powrót do rodzimej polityki uzależnia od dwóch warunków. Po pierwsze zależeć będzie od propozycji, jakie otrzyma. A po wtóre – od kondycji polskiej opozycji. I znowu Az prosiło się, aby dziennikarz rozmawiający z Tuskiem próbował dopytać: - jaką by musiał dostać propozycję, aby wrócić. A także – co by miało decydować? Słabość opozycji, czy jej siła? Ale takich pytań nie zadaje się Tuskowi w TVN od 10 lat, więc dlaczego ktoś miałby to nagle przerwać?
Można się tylko z kontekstu domyśleć, że zgodziłby się na zrzucenie w nocy z samolotu jako spadochroniarza na polanę w lesie garwolińskim wtedy, gdyby opozycja była słaba. Wówczas wylądowałby na polskiej ziemi, aby ratować kraj.
Bo nie ma takiego drugiego. Co się jednak wtedy stanie z Brukselą?! Wolę nie myśleć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/317888-nie-ma-takiego-drugiego-jak-tusk-co-sie-jednak-wtedy-stanie-z-bruksela
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.