Wesołowski nie potrafił dokładnie odpowiedzieć na pytanie posła Jarosława Krajewskiego (PiS), jak często do biura PG wpływały pisma od szefa KNF.
Na pewno nie raz dziennie i nie raz w tygodniu
—powiedział tylko.
Seremet w końcu sierpnia 2012 r. mówił w Sejmie, że zażądał od kierownictwa biura PG przedstawienia „stosownych wyjaśnień w postępowaniu służbowym, wskazujących na przyczynę, dla której pismo KNF, pochodzące zatem od organu centralnego, nie trafiło bezpośrednio w moje ręce, pomimo że dotychczasowa poprzednia i obecna dobra praktyka w tym względzie powinna była wykluczyć taki przypadek”. Bezpośredni zwierzchnik Wesołowskiego - ówczesny szef biura prezydialnego PG prok. Ryszard Tłuczkiewicz - tłumaczył to wówczas Seremetowi „omyłką” lub „niewłaściwą oceną” wagi pisma KNF.
Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, dlaczego Seremet wymieniał jego nazwisko, jako osoby odpowiedzialnej za nieprzekazanie mu tego pisma, skoro - jak mówiła - Wesołowski uznaje, że nie było potrzeby przekazania pisma KNF bezpośrednio prokuratorowi generalnemu.
Mogę powiedzieć, że zakres mojego procedowania w tej sprawie był zgodny z obowiązującymi w tym zakresie uregulowaniami. Tak mogę odpowiedzieć, tak uważam i tak jestem przekonany w tym zakresie
—odparł świadek.
Stanisław Pięta (PiS) pytał natomiast, jak duża liczba pism wpływających do biura PG trafiała bezpośrednio do Seremeta.
Chciałbym ustalić liczbę pism, która mogłaby zasługiwać na szczególną uwagę prok. Seremeta
—pytał Pięta.
Wesołowski ocenił, że „nie da się konkretnie odpowiedzieć na to pytanie”, ale „bardzo niewielka część pism trafiała do prokuratora generalnego bezpośrednio”. Jak dodał, zależało to m.in. od dnia, w którym wpływała poczta, a także „od treści merytorycznej tych pism oraz od zapoznania się przez nas z wpływającą dokumentacją”.
Zeznał też, że nie wie, kiedy Seremet dowiedział się o sprawie Amber Gold.
Mogę tylko powiedzieć z tej dokumentacji, którą dysponuję, że ja zostałem poproszony o wyjaśnienie przyczyn i podstaw przekazania tego pisma (KNF) do departamentu postępowania przygotowawczego w sierpniu 2012 r.
—powiedział Wesołowski.
Mówił również, że nie wie, aby w Prokuraturze Apelacyjnej pojawiła się decyzja, by poinformować zwrotnie Prokuratora Generalnego o wyniku dokonanych ustaleń i sposobie załatwienia sprawy.
Posłowie przypominali także, że Wesołowski przez wiele lat był prokuratorem trójmiejskich prokuratur; obecnie pracuje w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku. Wskazywali, że w niektórych doniesieniach medialnych pojawiały się sugestie, że nieprzekazanie pisma Seremetowi było „kryciem kolegów z Trójmiasta”.
Uważam tę argumentację za absurdalną
—odpowiedział Wesołowski. Ocenił, że powinien się wyłączyć ze sprawy tylko w przypadku, gdyby sprawa jego dotyczyła lub gdyby był nieobiektywny w jakimkolwiek zakresie. „Ja tu nie widzę żadnego braku obiektywizmu oraz żadnego krycia prokuratorów gdańskich” - podkreślił.
Przyznał, że zna wielu gdańskich prokuratorów „z uwagi na kontakty służbowe”. Dodał jednak, że nie widział żadnych podstaw i przesłanek do wyłączenia się „z czynności materialno-technicznej” dekretacji określonego pisma. Dodał, że jego styczność ze sprawą Amber Gold ograniczała się „do tej jednej czynności”.
Szefowa komisji pytała też świadka, czy otrzymywał wejściówki VIP na gdański stadion piłkarski. Nawiązała tym samym do wcześniejszych zeznań prok. Dariusza Różyckiego, który od 2008 r. do wiosny 2016 był szefem gdańskiej prokuratury okręgowej. Przyznał on przed komisją śledczą, że od 2007 do 2008 r. otrzymywał wejściówki do strefy VIP podczas meczów Lechii Gdańsk.
Nigdy nie otrzymywałem bezpłatnych jakichkolwiek wejściówek na jakikolwiek stadion
—podkreślił Wesołowski.
kk/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wesołowski nie potrafił dokładnie odpowiedzieć na pytanie posła Jarosława Krajewskiego (PiS), jak często do biura PG wpływały pisma od szefa KNF.
Na pewno nie raz dziennie i nie raz w tygodniu
—powiedział tylko.
Seremet w końcu sierpnia 2012 r. mówił w Sejmie, że zażądał od kierownictwa biura PG przedstawienia „stosownych wyjaśnień w postępowaniu służbowym, wskazujących na przyczynę, dla której pismo KNF, pochodzące zatem od organu centralnego, nie trafiło bezpośrednio w moje ręce, pomimo że dotychczasowa poprzednia i obecna dobra praktyka w tym względzie powinna była wykluczyć taki przypadek”. Bezpośredni zwierzchnik Wesołowskiego - ówczesny szef biura prezydialnego PG prok. Ryszard Tłuczkiewicz - tłumaczył to wówczas Seremetowi „omyłką” lub „niewłaściwą oceną” wagi pisma KNF.
Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, dlaczego Seremet wymieniał jego nazwisko, jako osoby odpowiedzialnej za nieprzekazanie mu tego pisma, skoro - jak mówiła - Wesołowski uznaje, że nie było potrzeby przekazania pisma KNF bezpośrednio prokuratorowi generalnemu.
Mogę powiedzieć, że zakres mojego procedowania w tej sprawie był zgodny z obowiązującymi w tym zakresie uregulowaniami. Tak mogę odpowiedzieć, tak uważam i tak jestem przekonany w tym zakresie
—odparł świadek.
Stanisław Pięta (PiS) pytał natomiast, jak duża liczba pism wpływających do biura PG trafiała bezpośrednio do Seremeta.
Chciałbym ustalić liczbę pism, która mogłaby zasługiwać na szczególną uwagę prok. Seremeta
—pytał Pięta.
Wesołowski ocenił, że „nie da się konkretnie odpowiedzieć na to pytanie”, ale „bardzo niewielka część pism trafiała do prokuratora generalnego bezpośrednio”. Jak dodał, zależało to m.in. od dnia, w którym wpływała poczta, a także „od treści merytorycznej tych pism oraz od zapoznania się przez nas z wpływającą dokumentacją”.
Zeznał też, że nie wie, kiedy Seremet dowiedział się o sprawie Amber Gold.
Mogę tylko powiedzieć z tej dokumentacji, którą dysponuję, że ja zostałem poproszony o wyjaśnienie przyczyn i podstaw przekazania tego pisma (KNF) do departamentu postępowania przygotowawczego w sierpniu 2012 r.
—powiedział Wesołowski.
Mówił również, że nie wie, aby w Prokuraturze Apelacyjnej pojawiła się decyzja, by poinformować zwrotnie Prokuratora Generalnego o wyniku dokonanych ustaleń i sposobie załatwienia sprawy.
Posłowie przypominali także, że Wesołowski przez wiele lat był prokuratorem trójmiejskich prokuratur; obecnie pracuje w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku. Wskazywali, że w niektórych doniesieniach medialnych pojawiały się sugestie, że nieprzekazanie pisma Seremetowi było „kryciem kolegów z Trójmiasta”.
Uważam tę argumentację za absurdalną
—odpowiedział Wesołowski. Ocenił, że powinien się wyłączyć ze sprawy tylko w przypadku, gdyby sprawa jego dotyczyła lub gdyby był nieobiektywny w jakimkolwiek zakresie. „Ja tu nie widzę żadnego braku obiektywizmu oraz żadnego krycia prokuratorów gdańskich” - podkreślił.
Przyznał, że zna wielu gdańskich prokuratorów „z uwagi na kontakty służbowe”. Dodał jednak, że nie widział żadnych podstaw i przesłanek do wyłączenia się „z czynności materialno-technicznej” dekretacji określonego pisma. Dodał, że jego styczność ze sprawą Amber Gold ograniczała się „do tej jednej czynności”.
Szefowa komisji pytała też świadka, czy otrzymywał wejściówki VIP na gdański stadion piłkarski. Nawiązała tym samym do wcześniejszych zeznań prok. Dariusza Różyckiego, który od 2008 r. do wiosny 2016 był szefem gdańskiej prokuratury okręgowej. Przyznał on przed komisją śledczą, że od 2007 do 2008 r. otrzymywał wejściówki do strefy VIP podczas meczów Lechii Gdańsk.
Nigdy nie otrzymywałem bezpłatnych jakichkolwiek wejściówek na jakikolwiek stadion
—podkreślił Wesołowski.
kk/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/317572-prok-wesolowski-przed-komisja-sledcza-ws-pisma-knf-z-2011-r-postapilem-zgodnie-z-przyjeta-praktyka-i-zasadami-obowiazujacymi?strona=2