Oczywiście byłoby dużym uproszczeniem ocenianie różnych programów tylko po analizie języka czy założeń programowych, lecz niektóre programy są ewidentnie niszowe, ekscentryczne bądź bardzo oderwane od realiów życia, co potem widać, np. w ewaluacji. Ludzie nie żyją takimi problemami, a przynajmniej żyje nimi bardzo niewielu. Przez to powstaje wrażenie, że obracamy się w świecie fikcji, kierującym się własnymi zasadami, ale jednak kompletnie oderwanym od codzienności. Zawsze można tłumaczyć, iż trudno ocenić, czy to, co jest błahe i wydumane dla jednych, może być ważne dla innych, ale pozostając na gruncie jakiejś elementarnej racjonalności, te sprawy da się ocenić. I nie tylko ja mam wrażenie, że sfera fikcji czy ekscentryczności bardzo się rozrasta, zaś tego, co konkretne i użyteczne w takiej działalności coraz częściej można szukać z mikroskopem, i to elektronowym. I wszystko da się uzasadnić skumulowanymi kompetencjami, gdy różne z pozoru błahe elementy się kiedyś połączą. Nie bardzo widzę efekty takiego połączenia i nie jestem w tym odosobniony. Dlatego upieram się, że wiele programów i działań to rodzaj matriksu, a poza tym matriksem istnieje normalne życie. A matrix nie ma żadnego wpływu na to realne życie albo minimalny.
Na koniec sprawa funkcjonowania w organizacjach pozarządowych krewnych osób publicznych, w tym krewnych i bliskich polityków. Oczywiście mają oni wszelkie prawa obywatelskie, więc nie może być mowy o jakimkolwiek ograniczeniu. Jednym ograniczeniem powinien być konflikt interesów, choć z jego zdefiniowaniem zwykle są spore problemy. Ale to da się racjonalnie rozstrzygnąć. I pewnie są takie przypadki, gdy znane nazwisko otwiera różne drzwi i pomaga organizacji działać dla wspólnego dobra. Można też mówić, że takie osoby mają dodatkowe umiejętności, gdyż problemy, jakimi zajmują się NGO-sy znają z domu rodzinnego. Wszystko to wygląda pięknie w teorii. Ale równie dobrze takie osoby mogą w ten sposób po prostu w miarę wygodnie żyć, korzystając z renty znanego nazwiska. I pomagają zdobywać duże sumy na trwanie takich organizacji, choć efekty ich działań to czysta enigma. Organizacje, w których takie osoby działają nie mają problemów finansowych, choć nie muszą robić niczego ważnego i użytecznego, i często nie robią. A wiele innych, szczególnie w tzw. terenie – ma problemy. A to te drugie mogłyby zrobić wiele dobrego tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne i gdzie jest najtrudniej. I często mają kompetentnych ludzi, entuzjastów i społeczników. Tylko nie mają pieniędzy i znanych nazwisk pomagających je przyciągać. A te pieniądze to często miliony, i równie często z publicznej kasy. Uważam, że w zbyt dużym stopniu publiczne pieniądze zasilają organizacje tworzące matriks, czyli istniejące po to, żeby istnieć i dawać pracę swoim szefom oraz wszystkim krewnym i znajomym królika.
-
„wSIECI” MA 4 LATA! TERAZ W NOWEJ ODSŁONIE! Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Oczywiście byłoby dużym uproszczeniem ocenianie różnych programów tylko po analizie języka czy założeń programowych, lecz niektóre programy są ewidentnie niszowe, ekscentryczne bądź bardzo oderwane od realiów życia, co potem widać, np. w ewaluacji. Ludzie nie żyją takimi problemami, a przynajmniej żyje nimi bardzo niewielu. Przez to powstaje wrażenie, że obracamy się w świecie fikcji, kierującym się własnymi zasadami, ale jednak kompletnie oderwanym od codzienności. Zawsze można tłumaczyć, iż trudno ocenić, czy to, co jest błahe i wydumane dla jednych, może być ważne dla innych, ale pozostając na gruncie jakiejś elementarnej racjonalności, te sprawy da się ocenić. I nie tylko ja mam wrażenie, że sfera fikcji czy ekscentryczności bardzo się rozrasta, zaś tego, co konkretne i użyteczne w takiej działalności coraz częściej można szukać z mikroskopem, i to elektronowym. I wszystko da się uzasadnić skumulowanymi kompetencjami, gdy różne z pozoru błahe elementy się kiedyś połączą. Nie bardzo widzę efekty takiego połączenia i nie jestem w tym odosobniony. Dlatego upieram się, że wiele programów i działań to rodzaj matriksu, a poza tym matriksem istnieje normalne życie. A matrix nie ma żadnego wpływu na to realne życie albo minimalny.
Na koniec sprawa funkcjonowania w organizacjach pozarządowych krewnych osób publicznych, w tym krewnych i bliskich polityków. Oczywiście mają oni wszelkie prawa obywatelskie, więc nie może być mowy o jakimkolwiek ograniczeniu. Jednym ograniczeniem powinien być konflikt interesów, choć z jego zdefiniowaniem zwykle są spore problemy. Ale to da się racjonalnie rozstrzygnąć. I pewnie są takie przypadki, gdy znane nazwisko otwiera różne drzwi i pomaga organizacji działać dla wspólnego dobra. Można też mówić, że takie osoby mają dodatkowe umiejętności, gdyż problemy, jakimi zajmują się NGO-sy znają z domu rodzinnego. Wszystko to wygląda pięknie w teorii. Ale równie dobrze takie osoby mogą w ten sposób po prostu w miarę wygodnie żyć, korzystając z renty znanego nazwiska. I pomagają zdobywać duże sumy na trwanie takich organizacji, choć efekty ich działań to czysta enigma. Organizacje, w których takie osoby działają nie mają problemów finansowych, choć nie muszą robić niczego ważnego i użytecznego, i często nie robią. A wiele innych, szczególnie w tzw. terenie – ma problemy. A to te drugie mogłyby zrobić wiele dobrego tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne i gdzie jest najtrudniej. I często mają kompetentnych ludzi, entuzjastów i społeczników. Tylko nie mają pieniędzy i znanych nazwisk pomagających je przyciągać. A te pieniądze to często miliony, i równie często z publicznej kasy. Uważam, że w zbyt dużym stopniu publiczne pieniądze zasilają organizacje tworzące matriks, czyli istniejące po to, żeby istnieć i dawać pracę swoim szefom oraz wszystkim krewnym i znajomym królika.
-
„wSIECI” MA 4 LATA! TERAZ W NOWEJ ODSŁONIE! Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/317166-wiele-organizacji-pozarzadowych-zyje-w-matriksie-a-ich-istnienie-to-sztuka-dla-sztuki?strona=2