W gdańskiej Prokuraturze Regionalnej trwa śledztwo w sprawie wyłudzenia unijnej dotacji przyznanej firmie Vangal ze Straszyna. Dotację przyznano na projekt, którego celem było wdrożenie „innowacyjnej technologii produkcji nowoczesnych motorowych jachtów dalekomorskich”. Na ten właśnie cel Vangal otrzymał z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości blisko 40 milionów złotych dofinansowania.
Umowa miała być realizowana do końca 2015 roku, a w ramach zaliczki wypłacono kwotę 10 milionów złotych. Ostatecznie projekt nie został zrealizowany, a sprawa trafiła do Prokuratury, gdzie aktualnie prowadzone jest śledztwo. Tuż po podpisaniu umowy z PARP-em prezesem Vangala został… Przemysław Marchlewicz, aktualnie wiceszef Lotosu ds. korporacyjnych i prominentny działacz Prawa i Sprawiedliwości na Pomorzu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Jachtowy biznes pod lupą prokuratury. Mogło dojść do wyłudzenia dotacji przyznanej firmie, którą kierował wiceprezes Lotosu
Umowę podpisano 3 czerwca 2014 roku. Później urzędnicy PARP-u przeprowadzili w Vangalu dwie kontrole. Pierwszy raz w kwietniu 2015 roku. To wówczas okazało się, że w ramach projektu dofinansowania „nowoczesnych jachtów” próbowano uzyskać zwrot wydatków poniesionych na kupno nieruchomości wartej 33 miliony złotych. To bardzo ważny wątek, dlatego zacytujmy dosłownie, co napisali później w raporcie urzędnicy PARP-u:
Kontrola potwierdziła fakt zakupienia przez Beneficjenta nieruchomości zabudowanej od podmiotu, z którym spółka pozostawała w stosunku faktycznym, który budził uzasadnione wątpliwości, co do bezstronności w wyborze wykonawcy.
W październiku 2015 przeprowadzono kolejną kontrolę, tym razem sprawdzano dokumentację i rzeczowe efekty inwestycji. Wnioski z kontroli były takie, że zaraz po jej zakończeniu PARP wypowiedział Vangalowi umowę na dofinansowanie, domagając się zwrotu wypłaconej wcześniej zaliczki. Kiedy ta nie wróciła na konto PARP-u, kontrolerzy mieli innego wyjścia i 20 listopada 2015 roku złożyli do Prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Dokładnie pod tym samym adresem co Vangal w Straszynie ma swoją siedzibę… inna firma, nazwijmy ją „X”. Powstała w 1982 roku i specjalizuje się, tu nie ma zaskoczenia, w produkcji luksusowych jachtów oraz łodzi motorowych. Aktualnie zatrudnia ponad 800 pracowników i dysponuje 18,000 m² hal produkcyjnych i montażowych. O Vangalu nikt tu nie słyszał. Przynajmniej żaden z ochroniarzy i pracowników montażowni, którzy z nami rozmawiali.
Na pewno nie ma tej firmy tutaj, tu jest „X”. Musiał pan pomylić adresy
— tłumaczyli.
Ale to dobry adres. Obie firmy zarejestrowane są pod tym samym adresem. Zadzwoniliśmy do „X”, żeby wyjaśnić te wątpliwości. Na recepcji poinformowano nas, że Vangal ogłosił bankructwo na początku roku.
Ale proszę poczekać, połączę z księgowością
— dodał miły, żeński głos.
W księgowości usłyszeliśmy, że do niedawna ludzie z Vangala wynajmowali w firmie „X” pomieszczenie i nadal można się z nimi umówić właśnie tutaj. Zadzwoniliśmy też pod numer, który jest na stronie Vangala. Odbierający przedstawiają się jako… firma „X”. Pytani o Vangala nie wiedzą, o co chodzi, ale mówią, że mogą połączyć z księgowością. Według oficjalnych informacji umieszczonych w KRS, prezesem zarządu Vangala wciąż jest Przemysław Marchlewicz, wiceprezes Lotosu S.A. ds. korporacyjnych.
Więcej o szczegółach tej bulwersującej sprawy i o innych interesach prowadzonych przez prominentnego działacza Prawa i Sprawiedliwości w poniedziałkowym numerze tygodnika „wSieci”.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316967-bulwersujaca-przeszlosc-wiceprezesa-lotosu-dlaczego-spolka-skarbu-panstwa-zatrudnia-czlowieka-ktorego-firmami-interesuje-sie-prokuratura