Sławomir Sierakowski bez nijakiego zażenowania opowiada o źródłach finansowych, z których czerpie jego organizacja. Z dumą podkreśla, że 90 proc. tego wsparcia pochodzi z zagranicy, więc – jak dopowiada – Kaczyński może mu skoczyć.
Ta, ubrana w piękne słowa mowa, dość dobrze ilustruje stan ducha głównego referenta „Krytyki Politycznej”. W pewnej kontynuacji nastroju przywołanego przez Sierakowskiego, ośmielam przypomnieć drobny epizod z 2011 roku. Oto w trakcie Marszu Niepodległości pojawili się raptem „niemieccy antyfaszyści”, przynajmniej tak ich później określano. Pojawili się, jak to w ich zwyczaju. W kominiarkach, z pałami bejsbolowymi w łapach, z kastetami i gazem łzawiącym. Część tego wyposażenia niezbędnego na pokojowych manifestacjach mieli przy sobie, część znaleziono w pobliskim lokalu „Krytyki Politycznej”.
Sierakowski wypierał się znajomości z niemieckimi gośćmi, ale przecież hasła, pod którymi przybyli oni do Polski były bardzo podobne, by nie powiedzieć identyczne, z głoszonymi przez gospodarzy lokalu przy ul. Nowy Świat. Teraz, po oświadczeniu, że Kaczyński może Sierakowskiemu skoczyć, bo wpłaty na konto przybywają z zagranicy ta niezbyt trudna łamigłówka, właściwie rozwiązała się sama. Przechowywanie i konserwowanie pał, zarówno tych drewnianych jak i wypełnionych lewackimi ideami, musi kosztować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316739-bez-inwokacji-sierakowskiego-oplaca-zagranica-czy-to-ta-ktora-gromadzila-w-jego-lokalu-paly-i-kastety-na-uczestnikow-marszu-niepodleglosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.