Informator portalu wPolityce.pl był też zaszokowany stosunkiem sądu dyscyplinarnego wobec sędziego Dariusza Różyckiego, byłego szefa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Ten także nie pamiętał zbyt wielu szczegółów ze śledztwa, które nadzorowała jego prokuratura. Dopiero ostre reakcje posłów komisji oraz zaprezentowanie Różyckiemu dokumentów polepszyły jego pamięć. Różyckiemu zarzuca się m.in., że wprawdzie uznał on w styczniu 2012 r., iż zawieszenie przez prokuraturę Gdańsk-Wrzeszcz postępowania ws. Amber Gold było bezzasadne, ale decyzję o wznowieniu postępowania przesłał on do prokuratury rejonowej dopiero w kwietniu 2012 r. Sam nadzór nad sprawą rozpoczął się jeszcze później, bo dopiero w czerwcu 2012 r. W tym czasie Marek P. był całkowicie bezkarny.
Śledczy stwierdził na posiedzeniu komisji śledczej, że nie pamięta postępowania dyscyplinarnego w swojej sprawie, ale „wiedział”, że było ono tajne. W trakcie jego postępowania dyscyplinarnego, w wyniku którego nie stała mu się żadna krzywda, uznać miał on, że kwestia doniesienia z KNF na Amber Gold jest kwestią dyskusyjną, gdyż „zależy jak się taką notatkę czyta”.
Wczoraj portal wPolityce.pl ustalił, że rzecznik dyscyplinarny prokuratury analizuje materiały, które mogą doprowadzić do wznowienia postępowań dyscyplinarnych wobec prokuratorów m.in. z Gdańska, którzy w latach 2009-2012 doprowadzili do poważnych nieprawidłowości i zaniechań w sprawie afery Amber Gold. Wiele wskazuje na to, że sensacyjne ustalenia komisji śledczej ds. Amber Gold mogą skłonić rzecznika do ponownego zajęcia się sprawą m.in prokuratorów Barbary Kijanko, Witolda Niesiołowskiego oraz Dariusza Różyckiego.
Wojciech Biedroń
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Informator portalu wPolityce.pl był też zaszokowany stosunkiem sądu dyscyplinarnego wobec sędziego Dariusza Różyckiego, byłego szefa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Ten także nie pamiętał zbyt wielu szczegółów ze śledztwa, które nadzorowała jego prokuratura. Dopiero ostre reakcje posłów komisji oraz zaprezentowanie Różyckiemu dokumentów polepszyły jego pamięć. Różyckiemu zarzuca się m.in., że wprawdzie uznał on w styczniu 2012 r., iż zawieszenie przez prokuraturę Gdańsk-Wrzeszcz postępowania ws. Amber Gold było bezzasadne, ale decyzję o wznowieniu postępowania przesłał on do prokuratury rejonowej dopiero w kwietniu 2012 r. Sam nadzór nad sprawą rozpoczął się jeszcze później, bo dopiero w czerwcu 2012 r. W tym czasie Marek P. był całkowicie bezkarny.
Śledczy stwierdził na posiedzeniu komisji śledczej, że nie pamięta postępowania dyscyplinarnego w swojej sprawie, ale „wiedział”, że było ono tajne. W trakcie jego postępowania dyscyplinarnego, w wyniku którego nie stała mu się żadna krzywda, uznać miał on, że kwestia doniesienia z KNF na Amber Gold jest kwestią dyskusyjną, gdyż „zależy jak się taką notatkę czyta”.
Wczoraj portal wPolityce.pl ustalił, że rzecznik dyscyplinarny prokuratury analizuje materiały, które mogą doprowadzić do wznowienia postępowań dyscyplinarnych wobec prokuratorów m.in. z Gdańska, którzy w latach 2009-2012 doprowadzili do poważnych nieprawidłowości i zaniechań w sprawie afery Amber Gold. Wiele wskazuje na to, że sensacyjne ustalenia komisji śledczej ds. Amber Gold mogą skłonić rzecznika do ponownego zajęcia się sprawą m.in prokuratorów Barbary Kijanko, Witolda Niesiołowskiego oraz Dariusza Różyckiego.
Wojciech Biedroń
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316602-ujawniamy-tak-koledzy-bronili-bezkarnosci-prokuratorow-od-amber-gold-nie-dopelnili-obowiazkow-ale-nie-musieli?strona=2