Jaką więc strategię powinniśmy zastosować?
Taką, która odpowie na pytanie: jak mamy przygotować obronę, aby nieprzyjaciel nie odważył się nas zaatakować. I czym mamy odstraszyć bądź zniechęcić nieprzyjaciela, żeby odstąpił od ewentualnego ataku.
Obrona Terytorialna tego nie uczyni?
W wymiarze operacyjno-taktycznym oczywiście, że nie. Uważam, że Obrona Terytorialna jako powszechny system obrony kraju, tzn. system obrony miejscowej w momencie zagrożenia wojną powinien mieć zdolność mobilizacji 500 tysięcy żołnierzy. Taka moim zdaniem powinna być po mobilizacji Obrona Terytorialna. Moim zdaniem wtedy dopiero Polska będzie bezpieczna. Jeżeli będzie miała ona zdolność do prowadzenia działań nieregularnych, jak to powinno się planować, i jeżeli ta zdolność zostanie unaoczniona nieprzyjacielowi, to on dziesięć razy się zastanowi zanim tu wejdzie. Bo będzie zdawał sobie sprawę, że aby zdusić opór takiej masy i fizycznie zająć te teren, będzie musiał użyć ogromnych sił militarnych. Trudno sobie wyobrazić, żeby nas sąsiad ze Wschodu mógł takiego wysiłku dokonać.
Rosjanie twierdzą, że „agresywna polityka NATO” zmusza ich do wzmocnienia własnej obrony powietrzno- kosmicznej.
I co oni zakładają, że to my wkroczymy do Kaliningradu? Czy napadniemy na Białoruś? Bzdury oczywiste. To oni są stroną agresywną i przygotowują się do ofensywy, a nie my.
Stacjonowanie w Polsce Amerykanów nie zapewni nam wystarczającego bezpieczeństwa?
Zakładamy ciągle, że te decyzje, które zapadły na szczycie NATO w Warszawie będą realizowane, bo zdaje się, że pojawiły się co do tego różnego rodzaju wątpliwości. Jeżeli natomiast będą one realizowane, to uderzenie w nasze terytorium, na którym znajdują się żołnierze Stanów Zjednoczonych wiązałoby się z uderzeniem w jakieś elementy amerykańskie. Więc potencjalny agresor musi liczyć się z tym, że dojdzie tutaj do reakcji ze strony Stanów Zjednoczonych. A na to sobie Rosja ciągle pozwolić nie może, gdyż Stany Zjednoczone są dla nich nadal wielką potęgą. W tym sensie obecność żołnierzy wojsk amerykańskich na terenie Europy Środkowej wzmacnia bezpieczeństwo tego regionu, co do tego nie ma wątpliwości.
Powinniśmy się więc martwić rozmieszczaniem systemów rakietowych przez Rosjan?
Na to pytanie musi odpowiedzieć sobie MON. Trzeba się zastanowić, czy Polska ma sposoby, by zneutralizować to zagrożenie. W jaki sposób mamy się ewentualnie przeciwstawić tym „Iskanderom” i czy mamy możliwość sparaliżowania systemów „S-400”, gdyby chciały strącać nasze samoloty.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
„Co ma Putin w głowie?” - Eltchaninoff Michael. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jaką więc strategię powinniśmy zastosować?
Taką, która odpowie na pytanie: jak mamy przygotować obronę, aby nieprzyjaciel nie odważył się nas zaatakować. I czym mamy odstraszyć bądź zniechęcić nieprzyjaciela, żeby odstąpił od ewentualnego ataku.
Obrona Terytorialna tego nie uczyni?
W wymiarze operacyjno-taktycznym oczywiście, że nie. Uważam, że Obrona Terytorialna jako powszechny system obrony kraju, tzn. system obrony miejscowej w momencie zagrożenia wojną powinien mieć zdolność mobilizacji 500 tysięcy żołnierzy. Taka moim zdaniem powinna być po mobilizacji Obrona Terytorialna. Moim zdaniem wtedy dopiero Polska będzie bezpieczna. Jeżeli będzie miała ona zdolność do prowadzenia działań nieregularnych, jak to powinno się planować, i jeżeli ta zdolność zostanie unaoczniona nieprzyjacielowi, to on dziesięć razy się zastanowi zanim tu wejdzie. Bo będzie zdawał sobie sprawę, że aby zdusić opór takiej masy i fizycznie zająć te teren, będzie musiał użyć ogromnych sił militarnych. Trudno sobie wyobrazić, żeby nas sąsiad ze Wschodu mógł takiego wysiłku dokonać.
Rosjanie twierdzą, że „agresywna polityka NATO” zmusza ich do wzmocnienia własnej obrony powietrzno- kosmicznej.
I co oni zakładają, że to my wkroczymy do Kaliningradu? Czy napadniemy na Białoruś? Bzdury oczywiste. To oni są stroną agresywną i przygotowują się do ofensywy, a nie my.
Stacjonowanie w Polsce Amerykanów nie zapewni nam wystarczającego bezpieczeństwa?
Zakładamy ciągle, że te decyzje, które zapadły na szczycie NATO w Warszawie będą realizowane, bo zdaje się, że pojawiły się co do tego różnego rodzaju wątpliwości. Jeżeli natomiast będą one realizowane, to uderzenie w nasze terytorium, na którym znajdują się żołnierze Stanów Zjednoczonych wiązałoby się z uderzeniem w jakieś elementy amerykańskie. Więc potencjalny agresor musi liczyć się z tym, że dojdzie tutaj do reakcji ze strony Stanów Zjednoczonych. A na to sobie Rosja ciągle pozwolić nie może, gdyż Stany Zjednoczone są dla nich nadal wielką potęgą. W tym sensie obecność żołnierzy wojsk amerykańskich na terenie Europy Środkowej wzmacnia bezpieczeństwo tego regionu, co do tego nie ma wątpliwości.
Powinniśmy się więc martwić rozmieszczaniem systemów rakietowych przez Rosjan?
Na to pytanie musi odpowiedzieć sobie MON. Trzeba się zastanowić, czy Polska ma sposoby, by zneutralizować to zagrożenie. W jaki sposób mamy się ewentualnie przeciwstawić tym „Iskanderom” i czy mamy możliwość sparaliżowania systemów „S-400”, gdyby chciały strącać nasze samoloty.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
„Co ma Putin w głowie?” - Eltchaninoff Michael. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/316317-nasz-wywiad-prof-szeremietiew-o-instalowaniu-przez-rosjan-systemow-rakietowych-to-sa-oczywiste-dzialania-wymierzone-w-polske?strona=2