Po trzecie, niewiele zmieniło się na odcinku strategii i nie popracowano nad komunikacją tej ekipy. Dalej wiele ministerstw działa na swoją rękę, nie patrząc na całościową politykę państwa (znane zjawisko „Polski resortowej”), a biznes nie rozumie, czego wymaga i chce od niego rząd. Niewydolność administracji i całej konstrukcji państwa – jak była, tak jest. Oglądamy w ostatnich dniach kolejne posiedzenia komisji śledczej ds. Amber Gold - wniosek jest taki, że to państwo było teoretyczne, że de facto abdykowało, nie istniało. Czy po tym roku PiS przy władzy, jest pod tym względem lepiej? A jeśli tak, to czy jest to naprawdę duży skok?
Tutaj krótka uwaga personalna: pierwszy rok rządów PiS był sprawdzianem dla premier Beaty Szydło. Szefowa rządu zdała swój egzamin: tonowała nastroje, sprzedawała „ludzką” twarz PiS i całej ekipy, umiała być empatyczna i zrozumiała dla wyborców. Kolejne 365 dni będą jednak testem dla wicepremiera Mateusza Morawieckiego. To od wprowadzanej przez niego polityki (i konkretach w wynikach polskiej gospodarki) zależeć będzie, czy PiS będzie mieć szansę zrealizować kolejne obietnice, utrzymać stery rządów i kontrolować sytuację w polskiej polityce. Szydło dała radę na swoim odcinku – czy Morawiecki sprawdzi się w swojej działce, okaże się w ciągu najbliższych miesięcy. A przynajmniej zacznie się okazywać.
Co do komunikacji, to ostatnie ruchy – personalne, jakościowe, pewne szarpnięcie cuglami ws. wizerunku – jest oczywiście odpowiedzią na nieustannie wybuchające niedopowiedzenia i wzajemnie sprzeczne zapowiedzi ministrów i polityków PiS. Uległo to w ostatnim czasie stopniowej poprawie, ale już samo świętowanie (podsumowanie, sprawozdanie) rocznicy rządu było wyłącznie jazdą obowiązkową. Nie wiem, czy poza kilkoma dziennikarzami politycznymi ktoś był w stanie wysłuchać przemówień ministrów w zamkniętej sali. Przydałoby się nieco więcej luzu, otwarcia na „zwykłych obywateli”, którzy są wszak dziś absolutnymi beneficjentami tego rządu. Zamiast tego wybrano klimat sztywnego podsumowania. Szkoda tej okazji do pewnego odbicia i przejęcia inicjatywy.
Na koniec dość ogólna uwaga, na którą rządy PiS (czy w ogóle szeroko rozumianej prawicy i tych, którzy naruszają status quo) są w jakiejś mierze skazane. To opowieść o ruchomym horyzoncie i stanie permanentnie podgorączkowym, który przejawia się w wielu drobnych, codziennych sprawach i sposobach argumentacji. Nie ma chyba dnia, w którym nie dowiedzielibyśmy się, że już, już za chwilę, gdy uporamy się z jednym czy drugim przeciwnikiem, wyjdziemy na prostą i zapanuje choćby chwilowy, względny spokój. W wersji PiS – choć tutaj swoje dokładają i opozycja, i machiny medialne – wywoływane jest wrażenie o ciągłym konflikcie i braku stabilizacji. Rozumiem, że taka jest intencja propagandowych przeciwników obozu rządzącego – nie rozumiem, dlaczego tak łatwo PiS wchodzi w te buty.
Do tego wszystkiego należałoby zadać kilka pytań ważnych dla elektoratu prawicowego: co z „porażającym” audytem zrobionym w ministerstwach za rządów Platformy? Skoro bagno było tak rozległe, to gdzie są zawiadomienia do prokuratury, zarzuty, sprawy przed sądem? Co z rozstrzygnięciem takich spraw jak zbiór zastrzeżony czy aneks do raportu z likwidacji WSI? Co z audytem dotyczącym spółek Skarbu Państwa już pod rządami PiS? Co z gigantycznymi nieprawidłowościami (by nie powiedzieć ostrzej) ws. 10/04, jakie miały zostać znalezione w resortach? Jak ta władza chce realnie ukarać odpowiedzialnych choćby za aferę reprywatyzacyjną, skoro komisja weryfikacyjna będzie powstawać miesiącami i już jest wewnętrznie blokowana? Czy wszystkie wielkie słowa i oskarżenia rozejdą się po kościach i zapiszą się wyłącznie jako polityczny teatr?
Uwag, pytań i wątpliwości wokół tego pierwszego roku rządów PiS jest mnóstwo. To był dobry, a nawet bardzo dobry rok pod wieloma względami, pod innymi zaś mizerny, by nie powiedzieć – mierny. Beata Szydło, jak symbolicznie pokazuje zdjęcie ilustrujące ten tekst, utrzymuje się po jasnej stronie mocy. Pytanie jednak, czy ekipa PiS jest zdolna do samokrytyki, uderzenia się we własne piersi i wyciągnięcia wniosków na przyszłość jest dalej otwarte. Oby tylko nie stało się to za późno: za późno dla samej prawicy, ale i całego polskiego państwa.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po trzecie, niewiele zmieniło się na odcinku strategii i nie popracowano nad komunikacją tej ekipy. Dalej wiele ministerstw działa na swoją rękę, nie patrząc na całościową politykę państwa (znane zjawisko „Polski resortowej”), a biznes nie rozumie, czego wymaga i chce od niego rząd. Niewydolność administracji i całej konstrukcji państwa – jak była, tak jest. Oglądamy w ostatnich dniach kolejne posiedzenia komisji śledczej ds. Amber Gold - wniosek jest taki, że to państwo było teoretyczne, że de facto abdykowało, nie istniało. Czy po tym roku PiS przy władzy, jest pod tym względem lepiej? A jeśli tak, to czy jest to naprawdę duży skok?
Tutaj krótka uwaga personalna: pierwszy rok rządów PiS był sprawdzianem dla premier Beaty Szydło. Szefowa rządu zdała swój egzamin: tonowała nastroje, sprzedawała „ludzką” twarz PiS i całej ekipy, umiała być empatyczna i zrozumiała dla wyborców. Kolejne 365 dni będą jednak testem dla wicepremiera Mateusza Morawieckiego. To od wprowadzanej przez niego polityki (i konkretach w wynikach polskiej gospodarki) zależeć będzie, czy PiS będzie mieć szansę zrealizować kolejne obietnice, utrzymać stery rządów i kontrolować sytuację w polskiej polityce. Szydło dała radę na swoim odcinku – czy Morawiecki sprawdzi się w swojej działce, okaże się w ciągu najbliższych miesięcy. A przynajmniej zacznie się okazywać.
Co do komunikacji, to ostatnie ruchy – personalne, jakościowe, pewne szarpnięcie cuglami ws. wizerunku – jest oczywiście odpowiedzią na nieustannie wybuchające niedopowiedzenia i wzajemnie sprzeczne zapowiedzi ministrów i polityków PiS. Uległo to w ostatnim czasie stopniowej poprawie, ale już samo świętowanie (podsumowanie, sprawozdanie) rocznicy rządu było wyłącznie jazdą obowiązkową. Nie wiem, czy poza kilkoma dziennikarzami politycznymi ktoś był w stanie wysłuchać przemówień ministrów w zamkniętej sali. Przydałoby się nieco więcej luzu, otwarcia na „zwykłych obywateli”, którzy są wszak dziś absolutnymi beneficjentami tego rządu. Zamiast tego wybrano klimat sztywnego podsumowania. Szkoda tej okazji do pewnego odbicia i przejęcia inicjatywy.
Na koniec dość ogólna uwaga, na którą rządy PiS (czy w ogóle szeroko rozumianej prawicy i tych, którzy naruszają status quo) są w jakiejś mierze skazane. To opowieść o ruchomym horyzoncie i stanie permanentnie podgorączkowym, który przejawia się w wielu drobnych, codziennych sprawach i sposobach argumentacji. Nie ma chyba dnia, w którym nie dowiedzielibyśmy się, że już, już za chwilę, gdy uporamy się z jednym czy drugim przeciwnikiem, wyjdziemy na prostą i zapanuje choćby chwilowy, względny spokój. W wersji PiS – choć tutaj swoje dokładają i opozycja, i machiny medialne – wywoływane jest wrażenie o ciągłym konflikcie i braku stabilizacji. Rozumiem, że taka jest intencja propagandowych przeciwników obozu rządzącego – nie rozumiem, dlaczego tak łatwo PiS wchodzi w te buty.
Do tego wszystkiego należałoby zadać kilka pytań ważnych dla elektoratu prawicowego: co z „porażającym” audytem zrobionym w ministerstwach za rządów Platformy? Skoro bagno było tak rozległe, to gdzie są zawiadomienia do prokuratury, zarzuty, sprawy przed sądem? Co z rozstrzygnięciem takich spraw jak zbiór zastrzeżony czy aneks do raportu z likwidacji WSI? Co z audytem dotyczącym spółek Skarbu Państwa już pod rządami PiS? Co z gigantycznymi nieprawidłowościami (by nie powiedzieć ostrzej) ws. 10/04, jakie miały zostać znalezione w resortach? Jak ta władza chce realnie ukarać odpowiedzialnych choćby za aferę reprywatyzacyjną, skoro komisja weryfikacyjna będzie powstawać miesiącami i już jest wewnętrznie blokowana? Czy wszystkie wielkie słowa i oskarżenia rozejdą się po kościach i zapiszą się wyłącznie jako polityczny teatr?
Uwag, pytań i wątpliwości wokół tego pierwszego roku rządów PiS jest mnóstwo. To był dobry, a nawet bardzo dobry rok pod wieloma względami, pod innymi zaś mizerny, by nie powiedzieć – mierny. Beata Szydło, jak symbolicznie pokazuje zdjęcie ilustrujące ten tekst, utrzymuje się po jasnej stronie mocy. Pytanie jednak, czy ekipa PiS jest zdolna do samokrytyki, uderzenia się we własne piersi i wyciągnięcia wniosków na przyszłość jest dalej otwarte. Oby tylko nie stało się to za późno: za późno dla samej prawicy, ale i całego polskiego państwa.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315972-rok-po-jasnej-stronie-mocy-czy-to-wystarczy-by-byc-zadowolonym-z-365-dni-rzadow-pis?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.