Wielu myśli, że gdy wskoczą w okienko telewizyjni to wystarczy, by zaskarbić sobie miłość widza. Otóż nie. Znika pan żyjący muzyką – np. Bogusław Kaczyński – i robi się głucho i smutno. Odchodzi Bohdan Tomaszewski, a przedtem Hopfer, Żemantowski – emocje sportowe z nimi.
TVP wydała miliony na swoja akademię. I co? Niewiele. Jak tam oni wybierają? Co to za nieudolne castingi, bo przecież to nieprawda, że nie ma z kogo wybierać. To nieprawda, że mamy takie beznadziejne pokolenie, lemingi i gender. To są tylko półprawdy.
Czasem karierę popularności robi prostacka gęba, na oko półgłówek, pół ćwok, przeciętniak. Ale czasem jednak udaje mu się. A to dlatego, że taki facet ma np. ogromny zapał, niespożytą energię i jak to mówią błysk w oczach. Może tego wszystkiego na długo nie starczy, ale to już coś.
Waldorff, Sumiński, Słodowy, „Wicherek”, Kurek – Kamiński. Było zresztą świetnych ludzi więcej. Dziś najbardziej znani tupeciarze, chamy i polityczni awanturnicy dzierżą prym popularności. Zmieniają się dysponenci a wraz z nimi przychodzą nowi szczęśliwcy, którzy myślą, ze łapią Pana Boga za nogi, choć to z reguły ateiści koniunkturalnie podający się za agnostyków. Takie ni pies ni wydra z genderowej zupy.
Jeśli nawet postawne to i na oko ładne to i tak z reguły pobyt w telewizji nowej gwiazdy trawa krótko i czasu nie wystarczy by utrwaliła się nowa osoba w pamięci telewidza. Panuje przekonanie, że lepiej być grzecznym, bo wtedy ma się szanse na dłuższe trwanie w okienku. Kandydat na idola jest wiec z reguły tak bardzo układny i uważający, że aż w efekcie bezbarwny i nudny. Gdyby ktoś chciał zaryzykować być może wyleciałby natychmiast z roboty ale może i tak się zdarzyć, że uznany zostanie za dającą się wykreować osobowość. Tak czy owak będzie dostrzeżony. Nie przejdzie przed oczami jak szara masa i takie wielkie nic.
Ktoś powie: pokorne ciele … A niech sobie ssie, choć może trafić na krowę wściekłą. Zawód dziennikarza to jednak szczególne emocje i w wykonaniu i w odbiorze. Są liderzy, którzy nadają ton i przyciągają. No i jest pożyteczna, nawet niezbędna szara masa, która misternie i fachowo zbiera to wszystko do kupy. Szara masa pogodzona jest na ogół ze swoim losem, Chce po prostu spokojnie pracować. Ale, żeby mieli co adiustować makietować i montować musi być dostarczony „koks” – artykuły, reportaże, informacje. To dostarczyć muszą ci, którzy potrafią to robić. Panowie Bogusław Bohdan nie tylko byli utalentowani ale jeszcze bardzo się starali. I dlatego odnieśli sukces. Na długo pozostaną w pamięci fanów a także szerokiej publiczności – bo jakoś następców w naszym wiślano-odrzańskim kraju nie widać.
Ktoś powie, że wtedy nie było jeszcze dzisiejszego zgiełku i szumu. Teraz ryczą na nas ze wszystkich stron. Więc chowamy się w komputerze. Jednak duża część społeczeństwa jest informatycznie wyobcowana. Ignorowanie małego ekranu staje się coraz bardziej powszechne. Niedługo zostaną tam tylko kolesie kolesiów z kolesiami na szczycie. Robić tam będą programy i oglądać sami siebie na zmianę. Ci z „jedynki” obowiązkowo po pracy „dwójkę” i odwrotnie. W końcu kupa luda pracuje na Woronicza. Gdy przejeżdżam tamtędy widzę wielopiętrowe garaże i wielkie parkingi zapchane do ostatniego miejsca. Recenzje sobie też potrafią załatwić. Wiadomo - jak Kuba Bogu … Prasowi piszą, a potem występują.
Jak to było z konkursem w TVP to już wiemy. Teraz wyglądamy konkursu zapowiadanego w Polskim Radiu. A tu cisza. Choć właśnie w radio cisza jest nieakceptowalna.
Telewizja (nieruchomość) jest rzeczywiście bardzo ładna i zadbana. Kiedyś pracowało tam 400 kierowców zawodowych dowożąc do pracy licznych prezesów, dyrektorów i dyrektorki. Niektórym paniom nawet wozili zakupy. Ilu jest teraz - to tajemnica. Podobnie jak wysokość kontraktów, choć one z naszych wspólnych pieniędzy i naszego cierpienia za przymus oglądania reklam. To co miedzy reklamami staje się już nieważne. Wkrótce newsy występować będą jako produkt uboczny a przemądrzali niezmiennie rotacyjnie eksploatowani komentatorzy obrzydzą się nam jak niegdyś Lis i Kraśko.
Bardzo lubiłem Bogusława Kaczyńskiego, Bohdana Tomaszewskiego i jeszcze wielu innych. Czy ktoś za rok pamiętać będzie dzisiejszych idolów.
Stefan Truszczyński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315840-idol-reglamentowany-czy-ktos-za-rok-pamietac-bedzie-dzisiejszych-idolow