Lech Wałęsa ogłosił, że jeśli biegli Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie ogłoszą, że podpisy z teczki „Bolka” są jego, to wówczas ma dwa wyjścia. I wcale nie jest tak, że pierwsze, to zaprzeczyć, a drugie to zaprzeczyć. Choć pomysły byłego prezydenta nie odbiegają znacznie od zaprezentowanej przeze mnie wersji. Biegli mieli się w tej sprawie wypowiedzieć 15 listopada, ale termin wydania ekspertyzy przesunięto na 31 stycznia 2017 roku.
Od chwili, gdy wdowa po Czesławie Kiszczaku wstąpiła do PiS i postanowiła wynieść z domu przetrzymywane latami przez męża fałszywki dotyczące „Bolka” (w tym m.in. zobowiązanie do współpracy podpisane Lech Wałęsa „Bolek”, nie podpisane przez Lecha Wałęsę oraz pokwitowania odbioru gotówki przez „Bolka – w sumie 13.100 zł, które Lech Wałęsa miał wygrać w „totka”) były prezydent wciąż zmienia swoją wersję zdarzeń w sprawie tych bezwartościowych „śmieci”. Jedną z lepszych była ta, że choć Służba Bezpieczeństwa nie wytwarzała „podróbek”, to dla Wałęsy zrobiła wyjątek. I jest to jedyny taki przypadek w Polsce.
Swego czasu grafolog Wałęsa ujawnił też sposób fałszowania dokumentów:
Ma pani daty pobierania pieniędzy i może pani zobaczyć, że nie można przecież do tyłu pisać i tak napisać, bo przecież widać, że to jest jednego dnia pisane. Dziś były prezydent znów się zaplątał.
Grafolog-amator wspomniał dziś coś o fachowcach w tym fachu. Stwierdził, że nie znajdzie się grafolog, który mógłby potwierdzić, że odręczne pismo w teczce „Bolka” jest jego, bo to pismo nie jest jego. Ale zaraz dodał, że źli „oni” słuchają wersji SB. Może się więc okazać, że znajdzie się grafolog, który stwierdzi, że pismo „Bolka” jest pismem „Bolka”, o pardon Wałęsy. I wówczas były prezydent planuje zrobić dwie rzeczy.
Albo natychmiast zgłosić się do przyjaciół z zagranicy i poprosić o zrobienie takich samych badań, albo poczekać aż ta grupa odejdzie i wtedy wyjaśnić, dlaczego doszło do tego, że takie były wyroki i pociągnąć winnych do odpowiedzialności. Takie dwie możliwości rozważam, ale nie wiem jeszcze, którą wybiorę
-zawyrokował Lech Wałęsa.
Przynajmniej były prezydent wprost powiedział, czemu wspiera PO, po co chce wyprowadzić na ulicę dwa miliony ludzi i „poprzesuwać pionki”. Trzeba to gdzieś zapisać, bo znów się wyprze i będzie straszył zagrożoną demokracją.
A wypieranie się wychodzi Wałęsie niczego sobie. Przecież w 2011 roku, w programie Moniki Olejnik były prezydent przyznał się już do podpisania zobowiązania do współpracy z SB. Tak tłumaczył swój „moment słabości” 5 lat temu.
Byłem w trudnej sytuacji, że ja nie miałem się kogo spytać, jak robić
-mówił Lech Wałęsa w „Kropce nad i”.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Lech Wałęsa ogłosił, że jeśli biegli Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie ogłoszą, że podpisy z teczki „Bolka” są jego, to wówczas ma dwa wyjścia. I wcale nie jest tak, że pierwsze, to zaprzeczyć, a drugie to zaprzeczyć. Choć pomysły byłego prezydenta nie odbiegają znacznie od zaprezentowanej przeze mnie wersji. Biegli mieli się w tej sprawie wypowiedzieć 15 listopada, ale termin wydania ekspertyzy przesunięto na 31 stycznia 2017 roku.
Od chwili, gdy wdowa po Czesławie Kiszczaku wstąpiła do PiS i postanowiła wynieść z domu przetrzymywane latami przez męża fałszywki dotyczące „Bolka” (w tym m.in. zobowiązanie do współpracy podpisane Lech Wałęsa „Bolek”, nie podpisane przez Lecha Wałęsę oraz pokwitowania odbioru gotówki przez „Bolka – w sumie 13.100 zł, które Lech Wałęsa miał wygrać w „totka”) były prezydent wciąż zmienia swoją wersję zdarzeń w sprawie tych bezwartościowych „śmieci”. Jedną z lepszych była ta, że choć Służba Bezpieczeństwa nie wytwarzała „podróbek”, to dla Wałęsy zrobiła wyjątek. I jest to jedyny taki przypadek w Polsce.
Swego czasu grafolog Wałęsa ujawnił też sposób fałszowania dokumentów:
Ma pani daty pobierania pieniędzy i może pani zobaczyć, że nie można przecież do tyłu pisać i tak napisać, bo przecież widać, że to jest jednego dnia pisane. Dziś były prezydent znów się zaplątał.
Grafolog-amator wspomniał dziś coś o fachowcach w tym fachu. Stwierdził, że nie znajdzie się grafolog, który mógłby potwierdzić, że odręczne pismo w teczce „Bolka” jest jego, bo to pismo nie jest jego. Ale zaraz dodał, że źli „oni” słuchają wersji SB. Może się więc okazać, że znajdzie się grafolog, który stwierdzi, że pismo „Bolka” jest pismem „Bolka”, o pardon Wałęsy. I wówczas były prezydent planuje zrobić dwie rzeczy.
Albo natychmiast zgłosić się do przyjaciół z zagranicy i poprosić o zrobienie takich samych badań, albo poczekać aż ta grupa odejdzie i wtedy wyjaśnić, dlaczego doszło do tego, że takie były wyroki i pociągnąć winnych do odpowiedzialności. Takie dwie możliwości rozważam, ale nie wiem jeszcze, którą wybiorę
-zawyrokował Lech Wałęsa.
Przynajmniej były prezydent wprost powiedział, czemu wspiera PO, po co chce wyprowadzić na ulicę dwa miliony ludzi i „poprzesuwać pionki”. Trzeba to gdzieś zapisać, bo znów się wyprze i będzie straszył zagrożoną demokracją.
A wypieranie się wychodzi Wałęsie niczego sobie. Przecież w 2011 roku, w programie Moniki Olejnik były prezydent przyznał się już do podpisania zobowiązania do współpracy z SB. Tak tłumaczył swój „moment słabości” 5 lat temu.
Byłem w trudnej sytuacji, że ja nie miałem się kogo spytać, jak robić
-mówił Lech Wałęsa w „Kropce nad i”.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315567-dwie-drogi-lecha-walesy-a-przeciez-jest-jeszcze-trzecia-droga-najlepsza