Nawet na pierwszy rzut oka widać, że ośmioletnie rządy PO-PSL nie przeniosły Polaków do raju dobrobytu i bezpieczeństwa, a tym bardziej nie rozwiązały żadnego z ważnych problemów społecznych. Tym bardziej to widać na tle ledwie roku rządzenia Beaty Szydło. Można mieć pretensje do tempa i konsekwencji wnoszenia różnych spraw i pewnego „kręcenia” w sprawie podatków (i nie tylko) przez niektórych członków ekipy Beaty Szydło, lecz nie sposób powiedzieć, że tym ludziom, w przeciwieństwie do poprzedników, nie chce się pracować. I nie sposób im zarzucić, iż dbają tylko o siebie, a przeciętnych ludzi mają tam, „gdzie pan może pana majstra w … pocałować” – jak to zgrabnie ujął Wiesław Gołas w skeczu „Ucz się Jasiu!” w Kabarecie Dudek. Wystarczy sobie przypomnieć, co spędzało sen z powiek prominentom poprzedniej władzy, a co zostało zarejestrowane na nagraniach z „Sowy i Przyjaciół”. Na pewno nie trudny los takich biedaków jak Sławomir Nowak czy tym bardziej Jan Kulczyk. Niezależnie od już widocznych efektów rządowi Beaty Szydło się chce i nie zakłada on, że Polska to tylko wielkie miasta i ludzie sukcesu. I nie zamierza swoim największym osiągnięciem uczynić zdobycia stołka dla premiera w instytucjach europejskich, bo związek między tym stołkiem, a polskimi interesami w wypadku Donalda Tuska jest bezobjawowy.
Nie popadając w przesadny optymizm można powiedzieć, że rządowi Beaty Szydło bardzo trudno przylepić naklejkę obiboków i wyalienowanego jaśniepaństwa, jak bywało z ekipą Donalda Tuska. A to, że ten rząd nie podoba się tzw. elitom działa tylko na jego korzyść. Rząd Tuska „elitom” podobał się bardzo, bo właściwie tylko im służył. Rząd nie powinien być jednak emanacją klasy próżniaczej i chronić jej interesów, także na poziomie wymiaru sprawiedliwości. To, że ta klasa próżniacza teraz jęczy i złorzeczy dowodzi tylko tego, że nie ma żadnego specjalnego parasola dla świętych krów. Rok rządów Beaty Szydło to nie jest raj i sielanka, ale stoją za nim takie czyny jak przywrócenie godności kilku milionom ludzi żyjącym w skrajnej biedzie. Już choćby to jest warte tego, by na ten rząd patrzeć z życzliwością, choć bez taryfy ulgowej.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nawet na pierwszy rzut oka widać, że ośmioletnie rządy PO-PSL nie przeniosły Polaków do raju dobrobytu i bezpieczeństwa, a tym bardziej nie rozwiązały żadnego z ważnych problemów społecznych. Tym bardziej to widać na tle ledwie roku rządzenia Beaty Szydło. Można mieć pretensje do tempa i konsekwencji wnoszenia różnych spraw i pewnego „kręcenia” w sprawie podatków (i nie tylko) przez niektórych członków ekipy Beaty Szydło, lecz nie sposób powiedzieć, że tym ludziom, w przeciwieństwie do poprzedników, nie chce się pracować. I nie sposób im zarzucić, iż dbają tylko o siebie, a przeciętnych ludzi mają tam, „gdzie pan może pana majstra w … pocałować” – jak to zgrabnie ujął Wiesław Gołas w skeczu „Ucz się Jasiu!” w Kabarecie Dudek. Wystarczy sobie przypomnieć, co spędzało sen z powiek prominentom poprzedniej władzy, a co zostało zarejestrowane na nagraniach z „Sowy i Przyjaciół”. Na pewno nie trudny los takich biedaków jak Sławomir Nowak czy tym bardziej Jan Kulczyk. Niezależnie od już widocznych efektów rządowi Beaty Szydło się chce i nie zakłada on, że Polska to tylko wielkie miasta i ludzie sukcesu. I nie zamierza swoim największym osiągnięciem uczynić zdobycia stołka dla premiera w instytucjach europejskich, bo związek między tym stołkiem, a polskimi interesami w wypadku Donalda Tuska jest bezobjawowy.
Nie popadając w przesadny optymizm można powiedzieć, że rządowi Beaty Szydło bardzo trudno przylepić naklejkę obiboków i wyalienowanego jaśniepaństwa, jak bywało z ekipą Donalda Tuska. A to, że ten rząd nie podoba się tzw. elitom działa tylko na jego korzyść. Rząd Tuska „elitom” podobał się bardzo, bo właściwie tylko im służył. Rząd nie powinien być jednak emanacją klasy próżniaczej i chronić jej interesów, także na poziomie wymiaru sprawiedliwości. To, że ta klasa próżniacza teraz jęczy i złorzeczy dowodzi tylko tego, że nie ma żadnego specjalnego parasola dla świętych krów. Rok rządów Beaty Szydło to nie jest raj i sielanka, ale stoją za nim takie czyny jak przywrócenie godności kilku milionom ludzi żyjącym w skrajnej biedzie. Już choćby to jest warte tego, by na ten rząd patrzeć z życzliwością, choć bez taryfy ulgowej.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315535-w-przeciwienstwie-do-rzadow-po-ekipa-beaty-szydlo-nie-ma-polakow-tam-gdzie-pan-moze-pana-majstra-w-pocalowac?strona=2