Partie polityczne kończą różnie. SLD przeżarł się konfiturami władzy i pękł ostatecznie po aferze Rywina. Z kolei AWS, od początku byle jak pozszywana, w trakcie rządzenia rozlazła się po wszystkich szwach, a po wyborach rozwiało ją niby sen jakiś złoty prawicy o jedności. PSL kona z głodu z braku państwowych fruktów, w zasadzie z partii chłopskiej zostały już tylko oczy i kręgosłup.
Platforma natomiast jeszcze trzyma się na nogach, choć – paradoksalnie - jest partią upadłą. Oczywiście, upadłą w tym sensie, jak mówimy o instytucji opanowanej przez łotrów. Platforma bowiem słania się pod wieloletnim ciężarem własnych łotrostw, przez które rozumiemy niejednorodną mieszaninę przekrętu, głupoty i podłości. Jakoś trwała, dopóki osłaniał ją Donald Tusk swoim misternym bajerem, a Gazeta Wyborcza skutecznie wmawiała ludziom, że Bronisław Komorowski jest mężem stanu.
Można tu przytaczać różne przykłady na staczanie się Platformy, począwszy od rejterady lidera po wybuchu afery taśmowej, która przelała czarę cierpliwości wyborców. Dzisiaj ten obraz nędzy i degrengolady najlepiej oddaje obecność posła Krzysztofa Brejzy w sejmowej komisji śledczej ws. afery Amber Gold. Oddelegowanie tak doskonale niemerytorycznej postaci do tego zadania obrazuje, czym jest dzisiaj Platforma. Brejza od samego początku próbuje „na chama” rozwalić spójność tego śledztwa i zdezorganizować prace komisji. Wysuwa absurdalne zarzuty wobec PiS i składa równie absurdalne wnioski, rzekomo dowodowe, których nie popiera nikt inny w komisji. Odrzucenie takiego wniosku natychmiast komentuje w mediach jako próbę „ukrywania dokumentów”.
A mamy tu do czynienia ze sprawą najwyższej wagi w sensie państwa, gdyż komisja chce ustalić, dlaczego wszystkie zobowiązane do działania instytucje państwa zachowały się latami biernie wobec znanego skądinąd oszusta? Dlaczego w tym samym czasie i względem tego samego podmiotu zawiodły służby wymiaru sprawiedliwości, a także nadzoru finansowego, skarbowe i specjalne? Dlaczego rzekomo pospolitemu kanciarzowi udawało się latami grać na nosie odpowiedzialnym politykom, policji, samorządowcom i urzędnikom? To są kwestie dotykające fundamentów praworządnego państwa i nimi zajmuje się komisja śledcza, w której uczestniczy poseł Brejza.
I właśnie ten fakt, że w takiej sprawie oraz w takim, a nie innym kontekście, poseł Brejza z Platformy Obywatelskiej zachowuje się jak małpa w kąpieli, świadczy dobitnie, że jest to partia upadła. Nieważne, że PO jest w Sejmie, ma stu kilkudziesięciu posłów, bo to jest sprawa następnych wyborów. Ważne jest, że pierwszoplanową postacią w tej partii jest między innymi właśnie ktoś taki jak Brejza. Ten fakt wystarcza za sto propaństwowych deklaracji przewodniczącego Schetyny, który przecież delikwenta do tej komisji posłał i nakazał mu tam robić za małpę.
Destrukcyjna rola Brejzy w komisji nie jest wyłącznie jego sprawą, to jest skala obecnych możliwości politycznych jego partii. Poziom Platformy wyznacza dzisiaj naprędce wystrugany z banana „konstytucjonalista” Borys Budka, któremu niespecjalnie przeszkadzało, gdy jego partia dokonywała przed wyborami skoku na Trybunał Konstytucyjny. Albo „parlamentarzysta” Michał Szczerba, który dopiero co odesłał do śmietnika Donalda Trumpa, co dowodzi, że Szczerba ma tyle wspólnego z parlamentaryzmem, co jego partia z obywatelskością. Platforma w opozycji może wyłącznie szkodzić władzy albo w zaparte wypierać się swoich afer. Nie stać jej nawet na pozytywny gest wobec państwa.
Platforma jest więc obecnie partią upadłą nie dlatego, że z kretesem przegrała wybory i sprokurowała tyle afer. Także nie dlatego, że ma słabe sondaże i rozpada się w oczach. To zwyczajna rzecz w politycznych ugrupowaniach, byty partyjne nierzadko uchodzą z życiem z podobnych tarapatów. Ale nigdy w przypadku, gdy okaże się, że są trucizną dla państwa. Znakiem upadku Platformy są postaci, które mają za nic państwo i wcale się z tym nie kryją. To jest właśnie trucizna, ostatnie stadium politycznej degrengolady. Z jednym Gajowym Platforma jeszcze mogła przetrwać, ale teraz tworzy cały małpi gaj. Brejza nadchodzi.
„Casting na lidera opozycji” - Stanisław Janecki na łamach „wSieci” ujawnia, że rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie osoby, która mogłaby stać się nową twarzą opozycji. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315267-brejza-nadchodzi-czyli-rzecz-o-partii-upadlej-znakiem-upadku-sa-postaci-ktore-maja-za-nic-panstwo-i-wcale-sie-z-tym-nie-kryja