Wymiar polityczny Święta Niepodległości ma dla mnie zawsze wtórne znaczenia. W rodzinnym domu był to zawsze dzień wyjątkowy. Brzmienie słowa „niepodległość” zawsze będzie w moich wspomnieniach związane ze wzruszonym głosem śp. babci Felicji (rocznik 1911), która opowiadała o radości jaką oznaczało dla tamtego pokolenia zerwanie pęt niewoli i opowieściami o dziadku Józefie, który wtedy był ułanem w Wojsku Polskim. Choć dla niego to wojna z bolszewikami na zawsze pozostała przeżyciem formującym. Winniśmy w tym dniu poprzednim pokoleniom Polaków skupienie, modlitwę i podziękowania. A następnym obietnicę, że tego wielkiego dziedzictwa, któremu na imię Polska, nie zmarnujemy. Cieszy ogromnie, że w tym roku obchody odzyskania niepodległości były godne i poważne, bez wpychania narodu w infantylny wymóg radości bez refleksji.
Jednak wymiar polityczny też istnieje. Dziś na spokojnie warto podsumować, co ważnego się pod tym względem zdarzyło. I tak:
1. To pierwsze obchody Święta Niepodległości od przejęcia władzy przez obóz Jarosława Kaczyńskiego, przez środowiska stawiające państwowość i tożsamość polską w centrum zainteresowania. Przypomnę: to był rok w czasie którego opozycja wspierana przez niektóre dwory ambasadorskie i ich media (ponad 80 procent rynku) podjęła próbę siłowego anulowania wyniku wyborów, wywołania, jak to ujął Grzegorz Schetyna, jakiegoś krwawego „majdanu”. To się nie tylko nie udało, ale dziś nie ma już o tym mowy. To duży sukces. Problemów oczywiście nie brakuje, bo to jest naturalna konsekwencja sprawowania władzy. Ale, nie wdając się w szczegóły, można stwierdzić, że jeśli obecny kurs, determinacji i pokory, czasem uniku, niekiedy cofnięcia się o krok w tył,jednocześnie trzymania obozu w ryzach, zostanie utrzymany, ekipa ta może z optymizmem patrzeć w przyszłość.
2. Tzw. KOD nie tylko traci zdolność mobilizacji dziesiątek tysięcy ludzi, o czym już pisałem, ale też nie jest już platformą wspólną dla wszystkich środowisk opozycyjnych. Coraz wyraźniej staje się jednym z graczy politycznego planktonu, który stoi na kontrze wobec Platformy Schetyny. To główna oś podziału opozycji.
3. Podział opozycji pogłębia się. Połączenie partii Protasiewicza i Niesiołowskiego z resztkami po Unii Wolności to wydarzenie, którym posilą się głównie Mazurek i Zalewski w swojej satyrycznej rubryce, dorównujący im kunsztem Ryszard Makowski w swoich felietonach, a Jan Pietrzak w najlepszym w Polsce kabarecie. Jednak fakt, że po roku ciągłęgo gadania o potrzebie zjednoczenia opozycja nadal się dzieli, jest dla obozu władzy optymistyczny. Tak, wiem oczywiście, że plan jest taki iż na końcu ma być podobno zjednoczenie i wspólne listy. Ale to teoria. Praktyka polityczna wskazuje, że im więcej podmiotów tym połączyć się trudno, a kiedy nie ma zdecydowanego hegemona (jak PiS na prawicy w 2015 roku), jest to niemożliwe.
4. Czy zwycięstwo Trumpa jest dobre dla Polski? Na jednej szali leżą zarzuty o możliwość zawarcia przez niego dealu z Putinem. Na drugiej - zmniejszenie presji na polską próbę wybicia się na podmiotowość. Wściekłe okrzyki krajowej lewicy iż teraz to już nic Kaczyńskiego nie zatrzyma wskazują, że był jakiś projek by po wyborach w USA pani prezydent Clinton zabrała się na serio za „prostowanie” demokracji w Polsce. Linki jej obozu z Polską są na tyle głębokie, że byłoby to całkiem możliwe. Nie twierdzę, że to przesądza iż wygrana Trumpa jest dla nas dobra. Ale apeluję by i ten aspekt dostrzegać.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wymiar polityczny Święta Niepodległości ma dla mnie zawsze wtórne znaczenia. W rodzinnym domu był to zawsze dzień wyjątkowy. Brzmienie słowa „niepodległość” zawsze będzie w moich wspomnieniach związane ze wzruszonym głosem śp. babci Felicji (rocznik 1911), która opowiadała o radości jaką oznaczało dla tamtego pokolenia zerwanie pęt niewoli i opowieściami o dziadku Józefie, który wtedy był ułanem w Wojsku Polskim. Choć dla niego to wojna z bolszewikami na zawsze pozostała przeżyciem formującym. Winniśmy w tym dniu poprzednim pokoleniom Polaków skupienie, modlitwę i podziękowania. A następnym obietnicę, że tego wielkiego dziedzictwa, któremu na imię Polska, nie zmarnujemy. Cieszy ogromnie, że w tym roku obchody odzyskania niepodległości były godne i poważne, bez wpychania narodu w infantylny wymóg radości bez refleksji.
Jednak wymiar polityczny też istnieje. Dziś na spokojnie warto podsumować, co ważnego się pod tym względem zdarzyło. I tak:
1. To pierwsze obchody Święta Niepodległości od przejęcia władzy przez obóz Jarosława Kaczyńskiego, przez środowiska stawiające państwowość i tożsamość polską w centrum zainteresowania. Przypomnę: to był rok w czasie którego opozycja wspierana przez niektóre dwory ambasadorskie i ich media (ponad 80 procent rynku) podjęła próbę siłowego anulowania wyniku wyborów, wywołania, jak to ujął Grzegorz Schetyna, jakiegoś krwawego „majdanu”. To się nie tylko nie udało, ale dziś nie ma już o tym mowy. To duży sukces. Problemów oczywiście nie brakuje, bo to jest naturalna konsekwencja sprawowania władzy. Ale, nie wdając się w szczegóły, można stwierdzić, że jeśli obecny kurs, determinacji i pokory, czasem uniku, niekiedy cofnięcia się o krok w tył,jednocześnie trzymania obozu w ryzach, zostanie utrzymany, ekipa ta może z optymizmem patrzeć w przyszłość.
2. Tzw. KOD nie tylko traci zdolność mobilizacji dziesiątek tysięcy ludzi, o czym już pisałem, ale też nie jest już platformą wspólną dla wszystkich środowisk opozycyjnych. Coraz wyraźniej staje się jednym z graczy politycznego planktonu, który stoi na kontrze wobec Platformy Schetyny. To główna oś podziału opozycji.
3. Podział opozycji pogłębia się. Połączenie partii Protasiewicza i Niesiołowskiego z resztkami po Unii Wolności to wydarzenie, którym posilą się głównie Mazurek i Zalewski w swojej satyrycznej rubryce, dorównujący im kunsztem Ryszard Makowski w swoich felietonach, a Jan Pietrzak w najlepszym w Polsce kabarecie. Jednak fakt, że po roku ciągłęgo gadania o potrzebie zjednoczenia opozycja nadal się dzieli, jest dla obozu władzy optymistyczny. Tak, wiem oczywiście, że plan jest taki iż na końcu ma być podobno zjednoczenie i wspólne listy. Ale to teoria. Praktyka polityczna wskazuje, że im więcej podmiotów tym połączyć się trudno, a kiedy nie ma zdecydowanego hegemona (jak PiS na prawicy w 2015 roku), jest to niemożliwe.
4. Czy zwycięstwo Trumpa jest dobre dla Polski? Na jednej szali leżą zarzuty o możliwość zawarcia przez niego dealu z Putinem. Na drugiej - zmniejszenie presji na polską próbę wybicia się na podmiotowość. Wściekłe okrzyki krajowej lewicy iż teraz to już nic Kaczyńskiego nie zatrzyma wskazują, że był jakiś projek by po wyborach w USA pani prezydent Clinton zabrała się na serio za „prostowanie” demokracji w Polsce. Linki jej obozu z Polską są na tyle głębokie, że byłoby to całkiem możliwe. Nie twierdzę, że to przesądza iż wygrana Trumpa jest dla nas dobra. Ale apeluję by i ten aspekt dostrzegać.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/315221-obchody-11-listopada-pokazaly-ze-sily-niepodleglosciowe-moga-z-optymizmem-patrzec-w-przyszlosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.