Andrzej Rzepliński znalazł się w matni. A to sprawia, że się miota i próbuje stosować desperackie, choć absolutnie bezprawne środki.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński bardzo by chciał zrealizować marzenia „Gazety Wyborczej” i ukarać dyscyplinarnie sędziów, którzy odmówili uczestniczenia w łamaniu prawa na jego życzenie. Po szczegóły odsyłam do tekstu na naszym portalu. Tyle że i prezes Rzepliński, i gazeta Michnika zbytnio się podkręcili i nie zauważyli oczywistych ograniczeń, gdyby chciano „rozstrzelania” sędziów dyscyplinarkami. Takie plany wynikają zresztą z oczywistej desperacji, gdyż od kiedy sędziowie wybrani przez Sejm VIII kadencji odmówili udziału w łamaniu prawa, w trybunale panuje raczej panika, a nie triumfalizm objawiający się m.in. straszeniem dyscyplinarkami. Przede wszystkim zawaliły się plany prezesa Rzeplińskiego (ujawnione m.in. w korespondencji między dziewięcioma „wtajemniczonymi” sędziami), żeby jeszcze przed jego odejściem z TK (19 grudnia 2016 r.) rozpoznać ważne dla PiS ustawy i uznać je za niekonstytucyjne. Nie udało się też doprowadzić do rozstrzygnięcia w sprawie przepisu o wyborze prezesa i pod pozorem jego zgodności z konstytucją (co przewidziałem w artykule w tygodniku „W Sieci” – „Biała flaga Rzeplińskiego”) wprowadzić dodatkową procedurę, przy pomocy której utrąciłoby się kandydata wyłonionego przez sędziów wybranych przez Sejm VIII kadencji. Nie udało się też (z powodu braku kworum) przyjąć regulaminu z nielegalną procedurą dodatkowego głosowania, by na tej podstawie przedstawić prezydentowi wyłącznie kandydatów namaszczonych przez prezesa Rzeplińskiego, a następnie rozpętać nagonkę na prezydenta i poprzez naciski wymusić na nim wybór jednego z tych „swoich” na prezesa TK.
Prezes Rzepliński ustaw nie „utrąci”, bo musiałby to zrobić TK orzekający w pełnym składzie, czyli 15 sędziów. Obowiązująca ustawa o TK z 22 lipca 2016 r. w art. 26 ust. 2. stanowi, że „rozpoznanie sprawy w pełnym składzie wymaga udziału co najmniej jedenastu sędziów Trybunału.”. Oznacza to, że tylko obiektywnie uzasadniona nieobecność czterech z piętnastu sędziów pozwala orzekać w okrojonym pełnym składzie, zaś w innych wypadkach trzeba odroczyć postępowania. W dodatku prezes Rzepliński bezprawnie nie dopuszcza do orzekania trzech sędziów zaprzysiężonych przez prezydenta, przez co trzech sędziów orzekających, a wybranych przez Sejm VIII kadencji odmawia łamania prawa. Przenoszenie orzekania z pełnego składu na mniejszy nie jest możliwe, gdyż można sprawy przenosić tylko z mniejszego składu (5 sędziów) na większy (pełny, 15-osobowy), jeśli sprawa jest „szczególnie zawiła”. W efekcie prezes Rzepliński legalnie nie może zrobić nic z tego, co zaplanował. Także w sprawie regulaminu prezes Rzepliński jest pod ścianą. Regulamin przyjmuje bowiem Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, ale tylko wtedy, kiedy zbierze się kworum, czyli 10 z 15 sędziów (art. 15 ust. 2 ustawy o TK). Skoro prezes Rzepliński nie dopuszcza do Zgromadzenia Ogólnego trzech sędziów wybranych przez Sejm VIII kadencji, spotka się z blokadą sześciu sędziów i nie będzie miał kworum. A jeśli nie uchwali regulaminu, nie będzie podstawy do wyboru kandydatów na nowego prezesa. Podobnie jest zresztą z wyborem prezesa. Taki wybór może być przeprowadzony między trzydziestym a piętnastym dniem przed upływem kadencji prezesa Rzeplińskiego, czyli między 21 listopada a 4 grudnia 2016 r. Do wyboru potrzeba minimum dziesięciu sędziów. Jeśli sześciu sędziów nie weźmie udziały w wyborach, nie da się ich legalnie przeprowadzić, a po 4 grudnia skuteczny wybór będzie niemożliwy.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Andrzej Rzepliński znalazł się w matni. A to sprawia, że się miota i próbuje stosować desperackie, choć absolutnie bezprawne środki.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński bardzo by chciał zrealizować marzenia „Gazety Wyborczej” i ukarać dyscyplinarnie sędziów, którzy odmówili uczestniczenia w łamaniu prawa na jego życzenie. Po szczegóły odsyłam do tekstu na naszym portalu. Tyle że i prezes Rzepliński, i gazeta Michnika zbytnio się podkręcili i nie zauważyli oczywistych ograniczeń, gdyby chciano „rozstrzelania” sędziów dyscyplinarkami. Takie plany wynikają zresztą z oczywistej desperacji, gdyż od kiedy sędziowie wybrani przez Sejm VIII kadencji odmówili udziału w łamaniu prawa, w trybunale panuje raczej panika, a nie triumfalizm objawiający się m.in. straszeniem dyscyplinarkami. Przede wszystkim zawaliły się plany prezesa Rzeplińskiego (ujawnione m.in. w korespondencji między dziewięcioma „wtajemniczonymi” sędziami), żeby jeszcze przed jego odejściem z TK (19 grudnia 2016 r.) rozpoznać ważne dla PiS ustawy i uznać je za niekonstytucyjne. Nie udało się też doprowadzić do rozstrzygnięcia w sprawie przepisu o wyborze prezesa i pod pozorem jego zgodności z konstytucją (co przewidziałem w artykule w tygodniku „W Sieci” – „Biała flaga Rzeplińskiego”) wprowadzić dodatkową procedurę, przy pomocy której utrąciłoby się kandydata wyłonionego przez sędziów wybranych przez Sejm VIII kadencji. Nie udało się też (z powodu braku kworum) przyjąć regulaminu z nielegalną procedurą dodatkowego głosowania, by na tej podstawie przedstawić prezydentowi wyłącznie kandydatów namaszczonych przez prezesa Rzeplińskiego, a następnie rozpętać nagonkę na prezydenta i poprzez naciski wymusić na nim wybór jednego z tych „swoich” na prezesa TK.
Prezes Rzepliński ustaw nie „utrąci”, bo musiałby to zrobić TK orzekający w pełnym składzie, czyli 15 sędziów. Obowiązująca ustawa o TK z 22 lipca 2016 r. w art. 26 ust. 2. stanowi, że „rozpoznanie sprawy w pełnym składzie wymaga udziału co najmniej jedenastu sędziów Trybunału.”. Oznacza to, że tylko obiektywnie uzasadniona nieobecność czterech z piętnastu sędziów pozwala orzekać w okrojonym pełnym składzie, zaś w innych wypadkach trzeba odroczyć postępowania. W dodatku prezes Rzepliński bezprawnie nie dopuszcza do orzekania trzech sędziów zaprzysiężonych przez prezydenta, przez co trzech sędziów orzekających, a wybranych przez Sejm VIII kadencji odmawia łamania prawa. Przenoszenie orzekania z pełnego składu na mniejszy nie jest możliwe, gdyż można sprawy przenosić tylko z mniejszego składu (5 sędziów) na większy (pełny, 15-osobowy), jeśli sprawa jest „szczególnie zawiła”. W efekcie prezes Rzepliński legalnie nie może zrobić nic z tego, co zaplanował. Także w sprawie regulaminu prezes Rzepliński jest pod ścianą. Regulamin przyjmuje bowiem Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, ale tylko wtedy, kiedy zbierze się kworum, czyli 10 z 15 sędziów (art. 15 ust. 2 ustawy o TK). Skoro prezes Rzepliński nie dopuszcza do Zgromadzenia Ogólnego trzech sędziów wybranych przez Sejm VIII kadencji, spotka się z blokadą sześciu sędziów i nie będzie miał kworum. A jeśli nie uchwali regulaminu, nie będzie podstawy do wyboru kandydatów na nowego prezesa. Podobnie jest zresztą z wyborem prezesa. Taki wybór może być przeprowadzony między trzydziestym a piętnastym dniem przed upływem kadencji prezesa Rzeplińskiego, czyli między 21 listopada a 4 grudnia 2016 r. Do wyboru potrzeba minimum dziesięciu sędziów. Jeśli sześciu sędziów nie weźmie udziały w wyborach, nie da się ich legalnie przeprowadzić, a po 4 grudnia skuteczny wybór będzie niemożliwy.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/314983-prezes-rzeplinski-straszy-sedziow-dyscyplinarkami-a-sam-prowokuje-dyscyplinarki-dla-swoich-zolnierzy-w-tk