Komorowski, opierając się na badaniach z których miało wynikać, że może na niego zagłosować część zwolenników PiS starał się początkowo unikać negatywnej kampanii, ale potęgowało to tylko wrażenie jego pasywności na wiecach zakłócanych coraz częściej przez prawicowych radykałów, a co gorsza organizowanych w wielu przypadkach w dni powszednie w godzinach przedpołudniowych, co w naturalny sposób zmniejszało na nich frekwencję. Tymczasem sztab Dudy stale zaskakiwał gospodarza Belwederu, najpierw otwierając w Warszawie tzw. Muzeum Komorowskiego (przypominano w nim liczne gafy i potknięcia prezydenta), a następnie tzw. bronkomarket, gdzie z kolei wystawiono różne towary z ich cenami po ewentualnym wejściu polski do strefy euro. Był to celny cios, bowiem Komorowski w przeciwieństwie do Dudy dopuszczał możliwość wprowadzenia euro w nieodległej perspektywie, co – jak wynikało z badań – odrzucała z obawy przed wzrostem cen zdecydowana większość Polaków.
Sztab Komorowskiego oraz politycy PO próbowali na to odpowiedzieć obciążając Dudę współodpowiedzialnością za aferę związaną z bankructwem kilku Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych (SKOK), których głównym twórcą był senator PiS Grzegorz Bierecki, przez wiele lat prezes Kasy Krajowej SKOK. Chodziło o rolę jaką odegrał Duda jesienią 2009 r., gdy był podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta i odpowiadał za przygotowanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, w którym Lech Kaczyński zaskarżył nowelizację ustawy o SKOK-ach, przewidującą m.in. objęcie ich kontrolą ze strony Komisji Nadzoru Finansowego. Wedle „Gazety Wyborczej”, która próbowała nagłośnić tę sprawę w końcu marca 2015 r., właśnie dzięki temu „Grzegorz Bierecki dostaje czas, by dokonać likwidacji w 2010 r. Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych [finansowanej przez SKOK-i – A.D.] i przekazać jej majątek. W efekcie w prywatnych rękach - w spółce Spółdzielczy Instytut Naukowy - znajdzie się majątek o wartości około 65 mln zł. Wśród założycieli SIN są m.in. bracia Biereccy i Adam Jedliński, jeden z ich głównych współpracowników” . Politycy PiS bronili swojego kandydata pokazując w różnych programach telewizyjnych zdjęcie Komorowskiego zrobione mu w otoczeniu dwóch ludzi ze SKOK-u Wołomin – największej z upadłych kas, której bankructwo kosztowało Bankowy Fundusz Gwarancyjny 2,2 mld złotych. Tymczasem za bankructwem SKOK Wołomin stał były oficer WSI, co – jak sugerowali politycy PiS – stawiało urzędującego prezydenta krytykującego ich likwidację w niewygodnym położeniu. Cała ta sprawa – będąca skądinąd rzeczywiście największą aferą bankową w dotychczasowych dziejach III RP – wydawała się jednak zbyt skomplikowana by wpłynąć w istotny sposób na zachowania wyborcze Polaków. Nie przeszkodziło to jednak kierownictwu PiS w uznaniu, że Bierecki stanowi pewne obciążenie dla tej partii i jej kandydata w wyborach prezydenckich, bowiem w marcu 2015 r. został on - oficjalnie na własną prośbę - zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego PiS, następnie wystartował w kolejnych wyborach do Senatu już jako kandydat niezależny.
„Początkowo oceniałem szanse Andrzeja Dudy na zwycięstwo na 10 proc. – mówił w pierwszym powyborczym komentarzu Jarosław Kaczyński. - Później oceniałem je na więcej. W momencie zbliżania się pierwszej tury było to już ok. 30 proc., a później już ponad 50 proc., że powinien wygrać” . Do pierwszej tury głosowania sondażowym faworytem pozostawał Komorowski, ale jego przewaga w ostatnich badaniach przeprowadzonych tuż przed wyborami stopniała do poziomu kilku procent. Jednak żaden z czterech prowadzących je ośrodków socjologicznych nie przewidział, że już w pierwszej turze Duda uzyska lepszy wynik od Komorowskiego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Komorowski, opierając się na badaniach z których miało wynikać, że może na niego zagłosować część zwolenników PiS starał się początkowo unikać negatywnej kampanii, ale potęgowało to tylko wrażenie jego pasywności na wiecach zakłócanych coraz częściej przez prawicowych radykałów, a co gorsza organizowanych w wielu przypadkach w dni powszednie w godzinach przedpołudniowych, co w naturalny sposób zmniejszało na nich frekwencję. Tymczasem sztab Dudy stale zaskakiwał gospodarza Belwederu, najpierw otwierając w Warszawie tzw. Muzeum Komorowskiego (przypominano w nim liczne gafy i potknięcia prezydenta), a następnie tzw. bronkomarket, gdzie z kolei wystawiono różne towary z ich cenami po ewentualnym wejściu polski do strefy euro. Był to celny cios, bowiem Komorowski w przeciwieństwie do Dudy dopuszczał możliwość wprowadzenia euro w nieodległej perspektywie, co – jak wynikało z badań – odrzucała z obawy przed wzrostem cen zdecydowana większość Polaków.
Sztab Komorowskiego oraz politycy PO próbowali na to odpowiedzieć obciążając Dudę współodpowiedzialnością za aferę związaną z bankructwem kilku Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych (SKOK), których głównym twórcą był senator PiS Grzegorz Bierecki, przez wiele lat prezes Kasy Krajowej SKOK. Chodziło o rolę jaką odegrał Duda jesienią 2009 r., gdy był podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta i odpowiadał za przygotowanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, w którym Lech Kaczyński zaskarżył nowelizację ustawy o SKOK-ach, przewidującą m.in. objęcie ich kontrolą ze strony Komisji Nadzoru Finansowego. Wedle „Gazety Wyborczej”, która próbowała nagłośnić tę sprawę w końcu marca 2015 r., właśnie dzięki temu „Grzegorz Bierecki dostaje czas, by dokonać likwidacji w 2010 r. Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych [finansowanej przez SKOK-i – A.D.] i przekazać jej majątek. W efekcie w prywatnych rękach - w spółce Spółdzielczy Instytut Naukowy - znajdzie się majątek o wartości około 65 mln zł. Wśród założycieli SIN są m.in. bracia Biereccy i Adam Jedliński, jeden z ich głównych współpracowników” . Politycy PiS bronili swojego kandydata pokazując w różnych programach telewizyjnych zdjęcie Komorowskiego zrobione mu w otoczeniu dwóch ludzi ze SKOK-u Wołomin – największej z upadłych kas, której bankructwo kosztowało Bankowy Fundusz Gwarancyjny 2,2 mld złotych. Tymczasem za bankructwem SKOK Wołomin stał były oficer WSI, co – jak sugerowali politycy PiS – stawiało urzędującego prezydenta krytykującego ich likwidację w niewygodnym położeniu. Cała ta sprawa – będąca skądinąd rzeczywiście największą aferą bankową w dotychczasowych dziejach III RP – wydawała się jednak zbyt skomplikowana by wpłynąć w istotny sposób na zachowania wyborcze Polaków. Nie przeszkodziło to jednak kierownictwu PiS w uznaniu, że Bierecki stanowi pewne obciążenie dla tej partii i jej kandydata w wyborach prezydenckich, bowiem w marcu 2015 r. został on - oficjalnie na własną prośbę - zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego PiS, następnie wystartował w kolejnych wyborach do Senatu już jako kandydat niezależny.
„Początkowo oceniałem szanse Andrzeja Dudy na zwycięstwo na 10 proc. – mówił w pierwszym powyborczym komentarzu Jarosław Kaczyński. - Później oceniałem je na więcej. W momencie zbliżania się pierwszej tury było to już ok. 30 proc., a później już ponad 50 proc., że powinien wygrać” . Do pierwszej tury głosowania sondażowym faworytem pozostawał Komorowski, ale jego przewaga w ostatnich badaniach przeprowadzonych tuż przed wyborami stopniała do poziomu kilku procent. Jednak żaden z czterech prowadzących je ośrodków socjologicznych nie przewidział, że już w pierwszej turze Duda uzyska lepszy wynik od Komorowskiego.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313720-kolo-historii-kreci-sie-nieublaganie?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.