Nowy projekt reorganizuje Biuro Trybunału Konstytucyjnego, dzieląc je na dwie jednostki: Kancelarię Trybunału oraz Biuro Obsługi Prawnej. Wbrew pozorom to znaczące uproszczenie, a nie skomplikowanie, a także równie znacząca oszczędność. Znika szef w randze ministra oraz znika dziewięciu dyrektorów, a w to miejsce będzie tylko dwóch dyrektorów i wyraźny podział na część administracyjną i część prawną. W części prawnej znajdą się m.in. asystenci sędziów, którzy dotychczas byli dobierani wyłącznie z klucza „znajomych i krewnych królika”, a w dodatku byli niemal prywatną własnością sędziów, służąc im pomocą nie tylko w TK, ale przede wszystkim na uczelniach, gdzie większość sędziów trybunału pracuje dodatkowo. Zmiana organizacji Biura TK oznacza więc nie tylko uproszczenie, ale też znaczące oszczędności, czyli także redukcje. I to one m.in. motywują obecnie do szukania kompromisu, czyli oznaczają prymat „prawdy ekranu” nad „prawdą czasów, o których mówimy”.
Debata wokół TK oraz w związku z nowym projektem ustawy dowodzi, że po stronie oponentów obecnej władzy i obecnej większości parlamentarnej zasady i imponderabilia to tylko czcza retoryka. A tak naprawdę liczy się interes i utrzymanie tego, co jest, bo to gwarantuje (poza dotychczasowym układem sił w TK) trwanie i dostatnie życie dużej grupy interpretatorów niejasnych przepisów z jednej strony, a z drugiej – swego rodzaju Bizancjum wewnątrz trybunału. Pojawiające się od kilku dni sygnały o gorączkowym poszukiwaniu kompromisu przez dotychczasowych bojowników bezkompromisowości dowodzą, że zasady nie mają większego znaczenia, a liczy się tylko – przepraszam za brutalność - koryto i zagwarantowany dostęp do niego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nowy projekt reorganizuje Biuro Trybunału Konstytucyjnego, dzieląc je na dwie jednostki: Kancelarię Trybunału oraz Biuro Obsługi Prawnej. Wbrew pozorom to znaczące uproszczenie, a nie skomplikowanie, a także równie znacząca oszczędność. Znika szef w randze ministra oraz znika dziewięciu dyrektorów, a w to miejsce będzie tylko dwóch dyrektorów i wyraźny podział na część administracyjną i część prawną. W części prawnej znajdą się m.in. asystenci sędziów, którzy dotychczas byli dobierani wyłącznie z klucza „znajomych i krewnych królika”, a w dodatku byli niemal prywatną własnością sędziów, służąc im pomocą nie tylko w TK, ale przede wszystkim na uczelniach, gdzie większość sędziów trybunału pracuje dodatkowo. Zmiana organizacji Biura TK oznacza więc nie tylko uproszczenie, ale też znaczące oszczędności, czyli także redukcje. I to one m.in. motywują obecnie do szukania kompromisu, czyli oznaczają prymat „prawdy ekranu” nad „prawdą czasów, o których mówimy”.
Debata wokół TK oraz w związku z nowym projektem ustawy dowodzi, że po stronie oponentów obecnej władzy i obecnej większości parlamentarnej zasady i imponderabilia to tylko czcza retoryka. A tak naprawdę liczy się interes i utrzymanie tego, co jest, bo to gwarantuje (poza dotychczasowym układem sił w TK) trwanie i dostatnie życie dużej grupy interpretatorów niejasnych przepisów z jednej strony, a z drugiej – swego rodzaju Bizancjum wewnątrz trybunału. Pojawiające się od kilku dni sygnały o gorączkowym poszukiwaniu kompromisu przez dotychczasowych bojowników bezkompromisowości dowodzą, że zasady nie mają większego znaczenia, a liczy się tylko – przepraszam za brutalność - koryto i zagwarantowany dostęp do niego.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313368-zaraz-sie-okaze-ze-andrzej-slonce-trybunalu-rzeplinski-jest-najwieksza-zakala-tk-takze-dla-jego-stronnikow?strona=2