Schetyna potrzebuje jakiegoś mitologicznego zakorzenienia i nie widzi go poza tzw. pierwszą Solidarnością. Nie chce i właściwie nie może wykorzystywać mitu Powstania Warszawskiego czy szerzej Polskiego Państwa Podziemnego oraz mitu żołnierzy wyklętych, bo one są już zagospodarowane. Postawił więc na mit tzw. pierwszej Solidarności i Lecha Wałęsę. Także dlatego, żeby jakoś zrównoważyć coraz silniejszy mit prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Sam Wałęsa próbuje to zresztą robić, tylko wyjątkowo nieudolnie i niehonorowo, uznając siebie za kreatora Lecha Kaczyńskiego, i to tylko w takim zakresie, na ile mu pozwolił, co jest przyjmowane jako megalomańskie, niesmacznie i niesprawiedliwe. Ale finezja Lecha Wałęsy w takich kwestiach jest wręcz legendarna. Problemem jest tylko to, że mit „Solidarności” i legenda Wałęsy uległy sporemu rozproszeniu, stały się elementem bieżącej walki politycznej. Ale Schetyna jest chyba przekonany, że mając po swojej stronie przede wszystkim Lecha Wałęsę, a także np. Bogdana Borusewicza, ten mit odbuduje i przyda mu blasku. Ale to nie takie proste, jeśli zważyć, że pomaga mu w PO np. Henryka Krzywonos. Poza tym wiedza na temat tego, co się działo w latach 80. (łącznie z ogromnie rozbudowaną agenturą) oraz przy przechodzeniu od PRL do III RP, a także w latach formowania się III RP jest coraz szersza i coraz bardziej gorzka. Przekonanie, że ludzie nic nie czytają, nie wymieniają się informacjami i przyjmą bezkrytycznie heroiczną wersję podawaną im przez Lecha Wałęsę, Grzegorza Schetynę czy Henrykę Krzywonos, wygląda na kompletnie bezpodstawne. Ale ponieważ Schetyna żadnego innego mitu nie ma pod ręką, uczepił się właśnie tego.
W polityce mity są ważne, ale nie zastępują konkretów. A po stronie konkretów PO i Schetyna mają osiem lat rządów i powszechne wśród Polaków przekonanie, że przez te osiem lat władza była odwrócona plecami do przeciętnych ludzi, a jedyną forą kontaktu z nią były kopniaki. Schetyna może twierdzić, że to nie on, tylko Donald Tusk i Ewa Kopacz, ale jednak był znaczącą postacią tego obozu. Może wraz z Lechem Wałęsą próbować delegitymizować rządy PiS na różnych polach, ale działania prospołeczne obecnej władzy są właściwie nie do ruszenia i nie do zakwestionowania. A odwołanie się do mitologii czy legendy w walce z PiS świadczy tylko o tym, że PO i Schetyna są całkiem bezradni, jeśli chodzi o konkrety i sprawy przyziemne. Bujanie w obłokach, nawet w towarzystwie Lecha Wałęsy, czyli najwybitniejszego obecnie specjalisty od lewitowania, konkretów nie zastąpi. Pokazuje tylko, że Schetyna się miota i bardzo chce konkurować z PiS na wszystkich polach, także tym mitycznym. Tyle tylko, że zbudowanie pozytywnego mitu na sybarycie-celebrycie pozującym do fotek w basenach pięciogwiazdkowych hoteli pasuje jak pięść do nosa. Lech Wałęsa nie zamierza przestać być celebryta-sybarytą, a jako taki ma tyle wspólnego z życiem przeciętnych Polaków, ile Kim Dzong Un z demokracją.
Polecamy nowe wydanie największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci” w sprzedaży od 24 października br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Schetyna potrzebuje jakiegoś mitologicznego zakorzenienia i nie widzi go poza tzw. pierwszą Solidarnością. Nie chce i właściwie nie może wykorzystywać mitu Powstania Warszawskiego czy szerzej Polskiego Państwa Podziemnego oraz mitu żołnierzy wyklętych, bo one są już zagospodarowane. Postawił więc na mit tzw. pierwszej Solidarności i Lecha Wałęsę. Także dlatego, żeby jakoś zrównoważyć coraz silniejszy mit prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Sam Wałęsa próbuje to zresztą robić, tylko wyjątkowo nieudolnie i niehonorowo, uznając siebie za kreatora Lecha Kaczyńskiego, i to tylko w takim zakresie, na ile mu pozwolił, co jest przyjmowane jako megalomańskie, niesmacznie i niesprawiedliwe. Ale finezja Lecha Wałęsy w takich kwestiach jest wręcz legendarna. Problemem jest tylko to, że mit „Solidarności” i legenda Wałęsy uległy sporemu rozproszeniu, stały się elementem bieżącej walki politycznej. Ale Schetyna jest chyba przekonany, że mając po swojej stronie przede wszystkim Lecha Wałęsę, a także np. Bogdana Borusewicza, ten mit odbuduje i przyda mu blasku. Ale to nie takie proste, jeśli zważyć, że pomaga mu w PO np. Henryka Krzywonos. Poza tym wiedza na temat tego, co się działo w latach 80. (łącznie z ogromnie rozbudowaną agenturą) oraz przy przechodzeniu od PRL do III RP, a także w latach formowania się III RP jest coraz szersza i coraz bardziej gorzka. Przekonanie, że ludzie nic nie czytają, nie wymieniają się informacjami i przyjmą bezkrytycznie heroiczną wersję podawaną im przez Lecha Wałęsę, Grzegorza Schetynę czy Henrykę Krzywonos, wygląda na kompletnie bezpodstawne. Ale ponieważ Schetyna żadnego innego mitu nie ma pod ręką, uczepił się właśnie tego.
W polityce mity są ważne, ale nie zastępują konkretów. A po stronie konkretów PO i Schetyna mają osiem lat rządów i powszechne wśród Polaków przekonanie, że przez te osiem lat władza była odwrócona plecami do przeciętnych ludzi, a jedyną forą kontaktu z nią były kopniaki. Schetyna może twierdzić, że to nie on, tylko Donald Tusk i Ewa Kopacz, ale jednak był znaczącą postacią tego obozu. Może wraz z Lechem Wałęsą próbować delegitymizować rządy PiS na różnych polach, ale działania prospołeczne obecnej władzy są właściwie nie do ruszenia i nie do zakwestionowania. A odwołanie się do mitologii czy legendy w walce z PiS świadczy tylko o tym, że PO i Schetyna są całkiem bezradni, jeśli chodzi o konkrety i sprawy przyziemne. Bujanie w obłokach, nawet w towarzystwie Lecha Wałęsy, czyli najwybitniejszego obecnie specjalisty od lewitowania, konkretów nie zastąpi. Pokazuje tylko, że Schetyna się miota i bardzo chce konkurować z PiS na wszystkich polach, także tym mitycznym. Tyle tylko, że zbudowanie pozytywnego mitu na sybarycie-celebrycie pozującym do fotek w basenach pięciogwiazdkowych hoteli pasuje jak pięść do nosa. Lech Wałęsa nie zamierza przestać być celebryta-sybarytą, a jako taki ma tyle wspólnego z życiem przeciętnych Polaków, ile Kim Dzong Un z demokracją.
Polecamy nowe wydanie największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci” w sprzedaży od 24 października br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313166-schetyna-wzial-walese-zeby-oslabic-mit-lecha-kaczynskiego-ale-celebryta-sybaryta-pasuje-do-tego-jak-piesc-do-nosa?strona=2