Tekst ukazał się w serwisie sdp.pl.
W ostatnim „Plusie Minusie” Krzysztof Ziemiec opublikował felieton, rekapitulujący rok rządów Prawa i Sprawiedliwości. Ten urodzinowy materiał jest typowy dla wielu innych, które pojawiają się ostatnio w prasie lewicowej i konserwatywnej, z jednego choćby powodu. Ziemiec nie tylko nie wspomina na początku o osiągnięciach partii rządzącej, aby potem przejść do wpadek - prawdę mówiąc koncentruje się głównie na tych drugich. Dokładnie jak media liberalne.
WIĘCEJ: Internet zawrzał po krótkim felietonie Krzysztofa Ziemca. Sprawdź o co tyle hałasu
Już sam tytuł mówi o felietonie wszystko: „Dobra zmiana hoduje tępych koniunkturalistów”. Jakby ich przedtem nie było, i w nadmiarze, podczas ostatnich 8 lat rządów PO. I już na początku pojawia się pytanie: jeśli podsumowanie roku, to dlaczego felietonista koncentruje się wyłącznie „na tym, czego rząd nie zrobił w przestrzeni publicznej”, cokolwiek by ta „przestrzeń publiczna” miała znaczyć. W podsumowaniach sięgamy zwykle – po dżentelmeńsku, dla sprawiedliwości i równowagi – po minusy, ale także po plusy. Zaraz potem pada zarzut o „ostentacyjne demonstrowanie poczucia wyższości zwycięzców” oraz „politycznego rewanżyzmu”. Jak subiektywne jest to odczucie, dowodzi fakt, że ani ja, ani wielu innych kolegów po prawicy, jakoś tego nie zauważyli. Owszem, obie te postawy pojawiły się, ale w 2005 roku, w 2015 roku PiS najwyraźniej odrobił swoją pracę domową. A już sugestia „politycznej oferty współdziałania dla opozycji, żeby nie czuła się upokorzona”, to idealistyczny nonsens, nie praktykowany nawet przez najstarsze demokracje. Polityka jest jak powiedział Platon „dla ludzi mężnych i cnotliwych”, ale także silnych i twardych, realistów i pragmatyków, to nie jest zabawa dla ministrantów. W Wielkiej Brytanii, owszem, partia konserwatywna od czasu do czasu współpracuje z labourzystowską opozycją i prosi o poparcie przy głosowaniu ustaw o tzw. charakterze ponadpartyjnym np. ograniczenie korupcji, sprawy bezpieczeństwa publicznego, służba zdrowia czy fala imigracyjna. Ale to wszystko, co można zaoferować opozycji! Przegrała wybory parlamentarne, obywatele odrzucili jej propozycje, musi się z tym pogodzić. I p o k o j o w o organizować się do przyszłych wyborów. Powtarzam, pokojowo, a nie to siłą, to sposobem próbować destabilizować kraj, sabotować wszystkie bez wyjątku inicjatywy rządowe, wciąż wyprowadzać ludzi na ulicę, powodować informacyjny chaos. Bo to już nie ma nic wspólnego z demokracją.
Nie mogę wyliczać wszystkich osiągnięć Prawa i Sprawiedliwości, bo nie ma ani miejsca, ani potrzeby. Więc tylko najważniejsze projekty: 500+, mieszkanie +, obniżenie wieku emerytalnego, za to podwyższenie minimalnej emerytury, bezpłatne leki dla 75+ / na Wyspach od 60+, ale to wciąż bogaty kraj/, mobilizacja NATO, zmiany myślenia Unii o imigrantach, rewitalizacja Grupy Wyszechradzkiej, /z czego zaczyna wynikać nowa jakość i nowa siła/, próby powstrzymania dekadencji polskiej kultury / czego Europie nie udało się zrobić z kinem, dziś destrukcyjnym i nihilistycznym/. To, o czym pisze – zresztą z dużą przesadą - Krzysztof Ziemiec, czyli „hodowaniu tępych koniunkturalistów”, to tylko efekt uboczny procesu sanacji państwa. A czy w czasach II Rzeczpospolitej było inaczej? To niby skąd się wziął bestseller „Kariera Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi - Mostowicza? Zresztą z powodzeniem przeniesiony na amerykańskie duże ekrany pt. „Wystarczy być”, i doskonale przez Amerykanów zrozumiany. Owszem, nastąpił „szturm ludzi, związanych z władzą na wpływowe stanowiska”, ale po pierwsze, to jest światowa i historyczna prawidłowość – autor felietonu zobaczy wkrótce, co się będzie działo w Stanach Zjednoczonych, jeśli prezydentem zostanie Donald Trump. Ponadto, te stanowiska obejmują zwykle ludzie, którzy w przeszłości dobrze się zapisali w swoich zawodach i na swoich polach działania. Wiem, to już widać, że nie wszyscy się sprawdzają, patrz: część Rady Mediów Narodowych, i rozumiem, że w jakimś momencie nastąpi ich wymiana. Albo jeden z ministrów, zresztą wielki patriota i porządny człowiek. Ale kiedy idzie, przed nim kroczy jego Wielkie Ego, a pan minister za nim. Sama byłam świadkiem, kiedy podczas uroczystości na pomorskim poligonie, najpierw trzymał długi speech, a potem 3 razy przerywał krótkie wystąpienie amerykańskiego generała! Gospodarz – gościowi! I ten minister i przynajmniej kilku posłów partii rządzącej powinni trzymać się z daleka od mediów, ponieważ każde ich słowo, to prezent dla Gazety Wyborczej i TVN24. A, przy okazji, należałoby skończyć z „łapankami” na korytarzach sejmowych, gdzie zaskoczeni i nieprzygotowani politycy zwykle mówią głupstwa, które stają się potem refrenem dnia mediów mainstreamowych. W brytyjskim parlamencie nie ma „łapanek”, jest trawnik przed Pałacem Westminsterskim oraz studio parlamentarne.
Ale powracając do wątku głównego: trzeba dostrzec także ministrów Morawickiego, Mariusza Kamińskiego, Konstantego Radziwiłła, dwie „ministry” Streżyńską i Rafalską, nie licząc młodych, Patryka Jakiego i Bartosza Kownackiego. Przykładem pracy nad sobą niech będzie Mariusz Błaszczak, i efekty jego pracy przy Szczycie NATO i Światowych Dniach Młodzieży. A także szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski. Zapraszam do lektury kilkudniowej agendy tego ministra, dziś na Węgrzech, jutro w Kanadzie, pojutrze w Singapurze, i przysłuchania się co i jak mówi. Dumna z niego byłaby Wielka Brytania, i to nie tylko dziś, kiedy kolegą Waszczykowskiego „po resorcie” jest cynik i telewizyjny performer Boris Johnson. A więc proszę – mniej ogólników, a więcej faktów. Mniej łzawego idealizmu, więcej wyważenia i pragmatyzmu.
I jeszcze jedno, niechże polscy publicyści konserwatywni, w tym Krzysztof Ziemiec, nie pozwalają sobie wciskać przez mainstream kitu typu „dziennikarz nie ma poglądów”. Owszem, ma. To jeszcze jeden lewicowy mit, suflowany konserwatystom przez liberałów. Spójrzcie tylko na Guardiana, La Stampę, Washington Post, Suddeutsche Zeitung czy Gazetę Wyborczą. Czy opublikowane tam materiały dowodzą, że ich autorzy nie mają poglądów? Wręcz przeciwnie. Mają i nie zamierzają zostawiać ich na progu redakcji, choć namawiają do tego dziennikarzy konserwatywnych. To dlatego Observer i post-komunistyczna Morning Star różni się od Timesa czy Daily Maila. Owszem, należy ciągle nawoływać do obiektywizmu, trzymania się prawdy i faktów - ale nie w relacji do poglądów politycznych, lecz wysokich standardów dziennikarskich! Jednak te zasady powinny przecież obowiązywać obie strony. Tylko w krajach, gdzie demokracja jest młoda i świeża jak „spring union” czyli szczypiorek na wiosnę, konserwatyści pozwalają się tak ogłupiać lewicowymi mądrościami. A co do kolegi Ziemca, który zaleca „zwycięzcom na rocznicę spojrzeć na siebie z dystansu”, życzę mu, nie tylko na rocznice, tego samego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312918-krzysztof-ziemiec-i-tepi-koniunkturalisci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.