NASZ WYWIAD. Bubula: Repolonizacja mediów? "Nie należy się oszukiwać, że krzyku nie będzie. Można tego uniknąć kopiując prawo z Niemiec"

Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o możliwej repolonizacji, Niemcy zaczęli głośno krzyczeć o „wywłaszczeniu”. Czy w przypadku ustawy, o której pani mówi ten krzyk będzie równie głośny?

CZYTAJ WIĘCEJL Blady strach w Niemczech przed repolonizacją mediów: „Zapowiedzi polskiego rządu brzmią jak zapowiedź wywłaszczenia”

Nie należy się oszukiwać, że krzyku nie będzie. Krzyk będzie o tyle większy, o ile te przepisy będą podatne na kontrę Komisji Europejskiej. Można tego uniknąć jeżeli skopiujemy prawo chociażby z Niemiec. W takiej sytuacji będzie bardzo trudno zaatakować Polskę za wprowadzenie takich przepisów. Podkreślę, że przepisy niemieckie są bardzo mocno chronione zarówno pod względem litery przepisów, jak i ich interpretowania przez poszczególne instytucje państwowe w Niemczech. Wystarczy, że pójdziemy w tym kierunku, a będziemy mogli się skutecznie bronić. Jestem przekonana, że będzie bardzo wielki krzyk, ale nie będzie można się do niczego przyczepić, jeżeli chodzi o zgodność ustawy z europejskimi przepisami.

CZYTAJ TAKŻE: Barbara Bubula o repolonizacji mediów: „Prawda o niemieckich mediach w Polsce w końcu zaczyna się przebijać”. NASZ WYWIAD

Powiedziała pani, że jesteśmy jedynym z tych krajów w Europie, który w dziwny sposób nie dorobił się odpowiednich przepisów antymonopolowych. Czy słowo „dziwny” można zastąpić słowem „świadomy”?

Tak to należy interpretować. Jest dosyć zastanawiające, dlaczego akurat w naszym kraju nie ma przeszkody dla monopolizacji mediów. Dlaczego mimo różnych zmian władzy nigdy nie udało się takich przepisów wprowadzić? Chciałabym właśnie taką próbę podjąć, lecz nie ukrywam, że jest to spore zadanie.

Rozmawiał Kamil Kwiatek.

W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Media. Stan dziś i droga naprawy”. W kolekcji: „Pilnowanie strażników. Etyka dziennikarska w praktyce” oraz „Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.