Dziwne. Zaledwie kilka dni upłynęło od wielkiego święta Trybunału Konstytucyjnego zorganizowanego w Gdańsku, a już o tym wiekopomnym wydarzeniu zapomniano. Czy tyle wysiłku i taki sukces, taka głębia intelektualna i tak odwaga, tyle niezależności i tyle praworządności zgromadzone na każdym metrze kwadratowym Dworu Artusa nie zasługuje aby na upamiętnienie? Może chociaż jako preambuła do ustawy o Trybunale, które w Polsce - jak wiadomo - sam sobie Trybunał pisze? Albo w ostateczności jakaś księga pamiątkowa? Warto! Bo oto wiemy już na czym polega prawdziwa sędziowska niezależność, gdzie jest duchowa istota III RP. Przepis na to wszystko jest bardzo prosty. Wystawrczy:
1. Wziąć za partnera wydarzenia człowieka, który sam nie potrafi wyjaśnić skąd ma tak ogromny majątek, dlaczego ma kilkadziesiąt kont, będąc prezydentem miasta kupuje mieszkania z rabatami od deweloperów, notorycznie mija się w tych sprawach z prawdą.
2. Poprosić o sponsoring niemiecką fundację polityczną.
3. Przyjąć pieniądze od „anonimowych” prywatnych darczyńców
4. Świętować bez żaenady z politykami opozycji.
5. Fetować przewodniczącego Komisji Weneckiej, który w tym samym czasie przedstawia się jako arbitra w sporze wokół TK.
Taki to jest proszę państwa przepis na prawdziwie niezależny Trybunał. A wszystkie te teorie o unikaniu konfliktu interesy, przejrzystości, dystansie sędziowskim to są, proszę państwa, dla maluczkich, a nie ludzi tak wielkich jak prezes Rzepliński.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312868-prezes-rzeplinski-jest-czlowiekiem-wielkim-i-zasady-obowiazujace-maluczkich-go-nie-dotycza