Ze zdziwieniem przeczytałem list policjantów do premier Beaty Szydło o pomoc w walce z kibolami. Policjanci żalą się, że wobec agresywnego tłumu, który ich atakuje, nie mogą użyć broni gładkolufowej albo armatek wodnych. Kto im zabrania, jeśli mają takie uprawnienia? Trudno im zdecydować się na ich użycie, bo później – biadolą w swym liście - często stają przed sądem i gęsto się tłumaczą, czy istotnie musieli sięgnąć do tak radykalnych środków, aby zaprowadzić porządek, a najbardziej niebezpiecznych kiboli obezwładnić.
Tak naprawdę nie rozumiem, jak w ogóle policja może zachowywać się jak bezradna, bezbronna istota, szukająca pomocy u tych, których winna chronić. Czy autorzy tego listu nie pomylili swojej roli? Co to znaczy, że nie czują za sobą poparcia polityków i państwa? Mają przecież wszystko, co im potrzeba, żeby poradzić sobie z agresywnym tłumem, a najczęściej grupkami, niepodatnymi na apele i wezwania do rozejścia się, ale z rzadka atakującymi. Przecież to policjanci mają przewagę nad kibolami. Ich wyposażenie, chroniące przed urazami i kontuzjami oraz narzędzia jakimi dysponują, a przede wszystkim wyszkolenie, powinny stawiać ich w uprzywilejowanej pozycji do rozwydrzonego, agresywnego, ale przecież w swej masie amatorskiego tłumu. Policjanci są zawodowcami. Po to się szkolą, po to ćwiczą, żeby dawać sobie radę w trudnych sytuacjach.
Całkowicie inną sprawą jest to, że szkolenie policjantów jest na słabym poziomie. Że polskiej policji daleko do profesjonalizmu ich kolegów z wielu państw Zachodnich. Sedno problemu polskiej policji tkwi w słabej jakości szkolenia. Przygotowywanie przyszłych kadr policji oddziałów prewencji odbywa się w trybie uproszczonym i przyspieszonym. Zaniedbane jest także podnoszenie kwalifikacji w czasie służby. I jeśli apelować do polityków, to przede wszystkim o zwiększenie nakładów na policję, które pozwoliłyby na wysyłanie naszej kadry policyjnych nauczycieli i instruktorów na Zachód, po to by metody szkolenia i tamtejszy poziom przenosić na nasz grunt.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ze zdziwieniem przeczytałem list policjantów do premier Beaty Szydło o pomoc w walce z kibolami. Policjanci żalą się, że wobec agresywnego tłumu, który ich atakuje, nie mogą użyć broni gładkolufowej albo armatek wodnych. Kto im zabrania, jeśli mają takie uprawnienia? Trudno im zdecydować się na ich użycie, bo później – biadolą w swym liście - często stają przed sądem i gęsto się tłumaczą, czy istotnie musieli sięgnąć do tak radykalnych środków, aby zaprowadzić porządek, a najbardziej niebezpiecznych kiboli obezwładnić.
Tak naprawdę nie rozumiem, jak w ogóle policja może zachowywać się jak bezradna, bezbronna istota, szukająca pomocy u tych, których winna chronić. Czy autorzy tego listu nie pomylili swojej roli? Co to znaczy, że nie czują za sobą poparcia polityków i państwa? Mają przecież wszystko, co im potrzeba, żeby poradzić sobie z agresywnym tłumem, a najczęściej grupkami, niepodatnymi na apele i wezwania do rozejścia się, ale z rzadka atakującymi. Przecież to policjanci mają przewagę nad kibolami. Ich wyposażenie, chroniące przed urazami i kontuzjami oraz narzędzia jakimi dysponują, a przede wszystkim wyszkolenie, powinny stawiać ich w uprzywilejowanej pozycji do rozwydrzonego, agresywnego, ale przecież w swej masie amatorskiego tłumu. Policjanci są zawodowcami. Po to się szkolą, po to ćwiczą, żeby dawać sobie radę w trudnych sytuacjach.
Całkowicie inną sprawą jest to, że szkolenie policjantów jest na słabym poziomie. Że polskiej policji daleko do profesjonalizmu ich kolegów z wielu państw Zachodnich. Sedno problemu polskiej policji tkwi w słabej jakości szkolenia. Przygotowywanie przyszłych kadr policji oddziałów prewencji odbywa się w trybie uproszczonym i przyspieszonym. Zaniedbane jest także podnoszenie kwalifikacji w czasie służby. I jeśli apelować do polityków, to przede wszystkim o zwiększenie nakładów na policję, które pozwoliłyby na wysyłanie naszej kadry policyjnych nauczycieli i instruktorów na Zachód, po to by metody szkolenia i tamtejszy poziom przenosić na nasz grunt.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312301-policja-nie-ma-sie-czym-chwalic-ale-nie-ma-tez-co-biadolic-sedno-problemu-polskiej-policji-tkwi-w-slabej-jakosci-szkolenia?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.