Dzięki nieszczęsnym śmigłowcom francuskim mamy dość rzadką okazję popatrzeć sobie na politykę Unii Europejskiej w całej, paskudnie nagiej okazałości.
Co prawda już dawno złudzeń wielkich nie było co do intencji i proweniencji europejskich elit, ale zawsze dobrze wiedzieć coś na pewno, niż się domyślać. Przetarg na helikoptery bojowe okazał się być w rzeczywistości przetargiem na francuskie helikoptery bojowe, co jako żywo przypomina przetargi w Polsce ustawiane za rządów partii „obywatelskiej”. Ten fakt tłumaczy także dostatecznie jasno, jakie kwalifikacje Donalda Tuska zadecydowały o powierzeniu mu przewodnictwa Rady Europejskiej.
Przykładowo, o takim Junckerze wiadomo było, że za kołnierz nie wylewa, zaś jako premier uczynił ze swojego kraju raj podatkowy - rodzaj pralni połączonej z maglem dla brudnych pieniędzy. Zatem nie ma wątpliwości, po co go Unia Europejska zaangażowała na szefa Komisji Europejskiej, przecież nie na strażnika standardów etycznych. Nie możemy także łudzić się, co do manier unijnych elit, gdyż nie ma powodu sądzić, że w kuluarach Pałacu Elizejskiego czy Bundestagu używa się innego języka niż ten zaprezentowany przez polityków Platformy podczas libacji u Sowy i Przyjaciół. Tym samym instynktem przekrętu i knajactwa odnajdują się nawzajem elity III RP i UE.
Aleksander Kwaśniewski ujawnił to, czego się domyślaliśmy – zakup francuskich helikopterów bojowych przez Polskę był rekompensatą za stracone zyski Francji ze sprzedaży okrętów wojennych do Rosji. Dodajmy – Rosji rządzonej przez kagiebistę. Szefostwo Rady Europejskiej dla Tuska można potraktować jak zwyczajowy suwenir w takich razach, chociaż niektórzy upierają się, że Tusk trafił do RE w ramach offsetu. Sankcje sankcjami, putinowska agresja agresją, ale pieniądze nie śmierdzą. Mamy zatem taką sytuację, że Caracale, Mistrale, atak Putina na Ukrainę, sankcje dla Rosji, posada dla Tuska i pokazówka dla opinii publicznej, wszystkie te składniki znalazły się w jednym kotle polityki europejskiej, w którym żwawo mieszali Merkel, Hollande i Putin.
I proszę zauważyć – wszyscy gracze są zadowoleni i zarobieni. Francuzi sprzedali Mistrale Egiptowi, który odstąpił je Rosji po kosztach. Teraz tylko pro forma Francuzi dąsają się na Polskę za Caracale. Tusk skorzystał z okazji i otrzymał upragnioną posadę. Putin dostał w końcu Mistrale i może straszyć nimi świat. Angela Merkel utrzymała pozory sankcji przeciwko wrednemu Putinowi. Amerykanie cieszą się, bo to ich produkt ostatecznie trafi do Polski. Polacy cieszą się, że będą mieli amerykańskie helikoptery i zatrudnienie dla polskich pracowników amerykańskich fabryk w Polsce. Obrońcy demokracji z KOD mają okazję do protestów w obronie francuskich Caracali. W zasadzie powinni także wyjść na ulice w proteście przeciwko egipskim Mistralom dla Putina, ale wątpię czy Mateusz Kijowski na to wpadnie, jeśli Gazeta Wyborcza mu nie podpowie.
I potem taki Kwaśniewski mówi, że cały ten interes z okrętami dla Rosji via Kair i z helikopterami dla Polski via Paryż, to jest „gentlemen’s agreement”. No niby w porządku, jeśli tak pasowało jednocześnie Merkel, Putinowi, Hollande`owi i Tuskowi, tylko dlaczego ci wszyscy dżentelmeni zmawiają się pokątnie, skoro nic złego nie czynią? I dlaczego mieszają swoje biznesy z demokracją, praworządnością, umiłowaniem pokoju i moralnością?
Polecamy nowe wydanie największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci” w sprzedaży od 17 października br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312280-mistrale-caracale-oraz-inne-detale-szachrajstwa-zwanego-wspolna-polityka-europejska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.