„Gdy zdarzą się przypadki karygodne, ale ich skali jeszcze nie znamy, to nie znaczy, że pani prezydent ma się od razu podawać do dymisji, bo politycy tego chcą. Zadaniem prezydent jest stwierdzić, właśnie jaka jest skala, kto jest winny, i się oczyścić” - błaznuje przed kamerami Adam Szejnfeld, europoseł o charyzmie kapcia z muzeum osobliwości, a to w TVP Info, to znów gdzie indziej, gdzie się tylko da. Nie wiem, może czegoś się nawdychał w coffee shopie, bo innego uzasadnienia dla takiego bełkotu nie ma. Co jeszcze bardziej uderzające, panią prezydent vel bufetową osłania własną piersią przewodniczący Schetyna. Ludzie plują, a ci, że deszcz pada… Stowarzyszenie „Oburzonych” żąda referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy, do prokuratury wpłynęło formalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez nią przestępstw i to z dwóch paragrafów, swoje zarzuty wytacza także Jan Śpiewak ze Stowarzyszenia Miasto jest Nasze, poszkodowani skandują na ulicach…
„Hanka, oddaj kamienicę!” - jak kilka dni temu pod domem „zwróconym rodzinie” męża Gronkiewicz-Waltz…, i co?! I nic, jak groch o ścianę! Poszkodowanych jest ponoć 40 tys. mieszkańców stolicy. Nie mnie ferować wyroki. Ale nawet gdyby pani prezydent nie dowiedziono udziału, czy choćby wiedzy o przekrętach w prywatyzacji warszawskich kamienic, to i tak przede wszystkim ona ponosi za tę aferę odpowiedzialność, jako osoba, która nie zapanowała nad prawidłowym funkcjonowaniem kierowanej przez nią instytucji państwowej. Ona imiennie, Hanna Gronkiewicz-Waltz. Już tylko ten fakt, którego nikt nie ośmieli się podważyć, powinien wystarczyć do podania się jej do dymisji. Na co jeszcze liczy…?
Skompromitowana „HGW” może zaklinać rzeczywistość, nic tego jednak nie zmieni, że w annałach Warszawy pozostanie w mgle tej afery, oraz jako walcząca z pomnikami instalatorka tęczy i iluś tam donic na stołecznych ulicach… Im dłużej trwa ten kuriozalny spektakl, nie mający odpowiednika w cywilizowanym świecie, tym gorzej nie tylko dla PO. Prezes Jarosław Kaczyński stara się trzymać od tego z dala, jak powiedział, Prawo i Sprawiedliwość nie będzie starało się przyspieszyć odwołania pani prezydent. Taktycznie ma rację, niech Platforma z nazwy Obywatelska sama dobija się w oczach obywateli. Pozostaje tylko jedna, niebagatelna kwestia: zmęczenie wyborców wszystkimi tymi politycznymi rozgrywkami, tęsknota za normalnością, za odtworzeniem właściwego znaczenia takich słów, jak odpowiedzialność, prawo i sprawiedliwość właśnie…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Gdy zdarzą się przypadki karygodne, ale ich skali jeszcze nie znamy, to nie znaczy, że pani prezydent ma się od razu podawać do dymisji, bo politycy tego chcą. Zadaniem prezydent jest stwierdzić, właśnie jaka jest skala, kto jest winny, i się oczyścić” - błaznuje przed kamerami Adam Szejnfeld, europoseł o charyzmie kapcia z muzeum osobliwości, a to w TVP Info, to znów gdzie indziej, gdzie się tylko da. Nie wiem, może czegoś się nawdychał w coffee shopie, bo innego uzasadnienia dla takiego bełkotu nie ma. Co jeszcze bardziej uderzające, panią prezydent vel bufetową osłania własną piersią przewodniczący Schetyna. Ludzie plują, a ci, że deszcz pada… Stowarzyszenie „Oburzonych” żąda referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy, do prokuratury wpłynęło formalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez nią przestępstw i to z dwóch paragrafów, swoje zarzuty wytacza także Jan Śpiewak ze Stowarzyszenia Miasto jest Nasze, poszkodowani skandują na ulicach…
„Hanka, oddaj kamienicę!” - jak kilka dni temu pod domem „zwróconym rodzinie” męża Gronkiewicz-Waltz…, i co?! I nic, jak groch o ścianę! Poszkodowanych jest ponoć 40 tys. mieszkańców stolicy. Nie mnie ferować wyroki. Ale nawet gdyby pani prezydent nie dowiedziono udziału, czy choćby wiedzy o przekrętach w prywatyzacji warszawskich kamienic, to i tak przede wszystkim ona ponosi za tę aferę odpowiedzialność, jako osoba, która nie zapanowała nad prawidłowym funkcjonowaniem kierowanej przez nią instytucji państwowej. Ona imiennie, Hanna Gronkiewicz-Waltz. Już tylko ten fakt, którego nikt nie ośmieli się podważyć, powinien wystarczyć do podania się jej do dymisji. Na co jeszcze liczy…?
Skompromitowana „HGW” może zaklinać rzeczywistość, nic tego jednak nie zmieni, że w annałach Warszawy pozostanie w mgle tej afery, oraz jako walcząca z pomnikami instalatorka tęczy i iluś tam donic na stołecznych ulicach… Im dłużej trwa ten kuriozalny spektakl, nie mający odpowiednika w cywilizowanym świecie, tym gorzej nie tylko dla PO. Prezes Jarosław Kaczyński stara się trzymać od tego z dala, jak powiedział, Prawo i Sprawiedliwość nie będzie starało się przyspieszyć odwołania pani prezydent. Taktycznie ma rację, niech Platforma z nazwy Obywatelska sama dobija się w oczach obywateli. Pozostaje tylko jedna, niebagatelna kwestia: zmęczenie wyborców wszystkimi tymi politycznymi rozgrywkami, tęsknota za normalnością, za odtworzeniem właściwego znaczenia takich słów, jak odpowiedzialność, prawo i sprawiedliwość właśnie…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312226-morale-kamaryli-po-siegnelo-dna-na-co-jeszcze-liczy-skompromitowana-hanna-gronkiewicz-waltz?strona=2