Zdaniem Ogórek, prezydentura poprzednika Andrzeja Dudy była „żyrandolowa”. Co racja, to racja, gdyby była inna, Komorowski rezydowałby w pałacu na Krakowskim Przedmieściu do dziś. Beneficjentom i kauzyperdom zdetronizowanej przez wyborców Platformy Obywatelskiej trudno pogodzić się z utratą władzy i wpływów. Ich główny cel na dziś sprowadza się do jednego: obalić PiS, wszelkimi środkami i bez względu na koszty!
Co ma z tym wspólnego była liderka lewicy na prezydenta? To, że nie popadła w zapomnienie, przeciwnie, jej popularność jest obecnie o wiele większa niż podczas wyborów, że nie dołączyła do kontestatorów, że bulwersują ją paskudne zabiegi, mające zdyskredytować prezesa PiS w społecznej percepcji, z jawnym fałszowaniem jego wypowiedzi włącznie. Co więcej, popularna Ogórek nazywa po imieniu próby zdestabilizowania sytuacji w kraju przez zaKODowanych, przy aktywnym wsparciu opozycji. Ale najgorsze dla tych ostatnich jest to, że ludzie chcą słuchać jej opinii, o czym świadczy choćby zainteresowanie mediów ta „panią”, w tym sympatyzujących z PO, Nowoczesną, czy pozaparlamentarną lewicą. Dla opozycji Ogórek w takim niezależnym wydaniu, wypowiadająca się korzystnie o PiS, jest trudna do ugryzienia, a jeszcze trudniejsza do strawienia. Ani nasłać na nią prokuratora, ani wykpić za „sześciu króli”, kobieta, i to z klasą, żaden wypłosz dukający coś nieskładnie, no, koszmar, prawdziwy koszmar…
W sukurs uczestnikom dramatu przejechanej na pasach zakonnicy idą portale plotkarskie, może uda się wciągnąć Ogórek do szamba tym sposobem? Niby religijna, bogobojna, ale może da się coś jeszcze wygrzebać o jej mężu, albo o jakimś kochanku, a może - byłoby jeszcze lepiej - kochance…? A może da się coś ugrać na jej córce? Co z tego, że ma świetne oceny w szkole, może są jakieś inne powody, że je ma…? Po rozmowie Mazurka z Ogórek, „dogorywającego” Lisa oskrzydlił portal Pudelka. I trrrach…! - poszły w świat zdjęcia matki z córką, wyśledzonych na ulicy. Co prawda niczego nie udało się wytropić, ale zawsze można okrasić to wypominkami o brudnych mankietach ich męża i ojca, czy o tym czwartym, który wyznał publicznie, że chciał być mężem i ojczymem matki i córki, a który być może w matce coś zaszczepił… Ma rację zniesmaczony internauta „sas”, „rzygać się chce”.
Co zadziwiające, ta niby porąbana, chora, żałosna, wyprana z mózgu, sprzedajna blondynka wywołuje ogniskuje dziś większe zainteresowanie niż np. sensacja dotycząca Michnika, że nadredaktor „GW” uśmiercił na użytek niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” własnych rodziców w holokauście… W kwestii formalnej, jego mama Hinde zmarła w 1969, zaś ojciec Ozjasz Szechter w 1982 roku. W tym temacie poczuł się zakłopotany nawet Mazurek. „Pani” Ogórek, którą nie wiedział, jak przedstawić, nie miała problemu z odniesieniem się do Michnika.
Moim obowiązkiem jest mówienie, kto szkodzi Polsce
– wypaliła wprost. No właśnie, i w tym cały problem. Niby Ogórek nie ma, a jest. Niby nikt, a jednak ktoś. Strach pomyśleć, co będzie, gdy zacznie utożsamiać się z którąś z partii… Pozostaje tylko dość konkretne pytanie: strach dla kogo…?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zdaniem Ogórek, prezydentura poprzednika Andrzeja Dudy była „żyrandolowa”. Co racja, to racja, gdyby była inna, Komorowski rezydowałby w pałacu na Krakowskim Przedmieściu do dziś. Beneficjentom i kauzyperdom zdetronizowanej przez wyborców Platformy Obywatelskiej trudno pogodzić się z utratą władzy i wpływów. Ich główny cel na dziś sprowadza się do jednego: obalić PiS, wszelkimi środkami i bez względu na koszty!
Co ma z tym wspólnego była liderka lewicy na prezydenta? To, że nie popadła w zapomnienie, przeciwnie, jej popularność jest obecnie o wiele większa niż podczas wyborów, że nie dołączyła do kontestatorów, że bulwersują ją paskudne zabiegi, mające zdyskredytować prezesa PiS w społecznej percepcji, z jawnym fałszowaniem jego wypowiedzi włącznie. Co więcej, popularna Ogórek nazywa po imieniu próby zdestabilizowania sytuacji w kraju przez zaKODowanych, przy aktywnym wsparciu opozycji. Ale najgorsze dla tych ostatnich jest to, że ludzie chcą słuchać jej opinii, o czym świadczy choćby zainteresowanie mediów ta „panią”, w tym sympatyzujących z PO, Nowoczesną, czy pozaparlamentarną lewicą. Dla opozycji Ogórek w takim niezależnym wydaniu, wypowiadająca się korzystnie o PiS, jest trudna do ugryzienia, a jeszcze trudniejsza do strawienia. Ani nasłać na nią prokuratora, ani wykpić za „sześciu króli”, kobieta, i to z klasą, żaden wypłosz dukający coś nieskładnie, no, koszmar, prawdziwy koszmar…
W sukurs uczestnikom dramatu przejechanej na pasach zakonnicy idą portale plotkarskie, może uda się wciągnąć Ogórek do szamba tym sposobem? Niby religijna, bogobojna, ale może da się coś jeszcze wygrzebać o jej mężu, albo o jakimś kochanku, a może - byłoby jeszcze lepiej - kochance…? A może da się coś ugrać na jej córce? Co z tego, że ma świetne oceny w szkole, może są jakieś inne powody, że je ma…? Po rozmowie Mazurka z Ogórek, „dogorywającego” Lisa oskrzydlił portal Pudelka. I trrrach…! - poszły w świat zdjęcia matki z córką, wyśledzonych na ulicy. Co prawda niczego nie udało się wytropić, ale zawsze można okrasić to wypominkami o brudnych mankietach ich męża i ojca, czy o tym czwartym, który wyznał publicznie, że chciał być mężem i ojczymem matki i córki, a który być może w matce coś zaszczepił… Ma rację zniesmaczony internauta „sas”, „rzygać się chce”.
Co zadziwiające, ta niby porąbana, chora, żałosna, wyprana z mózgu, sprzedajna blondynka wywołuje ogniskuje dziś większe zainteresowanie niż np. sensacja dotycząca Michnika, że nadredaktor „GW” uśmiercił na użytek niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” własnych rodziców w holokauście… W kwestii formalnej, jego mama Hinde zmarła w 1969, zaś ojciec Ozjasz Szechter w 1982 roku. W tym temacie poczuł się zakłopotany nawet Mazurek. „Pani” Ogórek, którą nie wiedział, jak przedstawić, nie miała problemu z odniesieniem się do Michnika.
Moim obowiązkiem jest mówienie, kto szkodzi Polsce
– wypaliła wprost. No właśnie, i w tym cały problem. Niby Ogórek nie ma, a jest. Niby nikt, a jednak ktoś. Strach pomyśleć, co będzie, gdy zacznie utożsamiać się z którąś z partii… Pozostaje tylko dość konkretne pytanie: strach dla kogo…?
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312025-sezon-ogorkowy-czyli-o-chorej-zalosnej-wypranej-z-mozgu-sprzedajnej-tfu-zakonnicy-przejechanej-na-pasach?strona=3