Zeznał, że wśród osób nagranych Falenta wymieniał m.in. „agenta Tomka” oraz „generałów - nie powiedział czy z wojska, czy z policji”.
Świadek twierdził też, iż Falenta mówił mu, że „są nagrania z Sienkiewiczem, które go uderzą”; podkreślał, że „Sienkiewicz jest pazerny na kasę”. Świadek zeznawał, iż Falenta nie krył się, że nagrywał różne osoby i chwalił się tym nawet na publicznych imprezach. Dodał, że Falenta i Rybka nigdy nie mówili mu, gdzie chowają nagrania.
Falenta powiedział mi, że nikt ich nigdy nie znajdzie
— dodał świadek.
Jak mówił, „w Warszawie chodziła plotka, że ABW ma nadzór nad Falentą”.
Wiem, że Falenta korzystał z usług jakiegoś agenta ABW, którego nazywał „Bankowym” i któremu płacił 5-6 tys. za parasol ochronny
— zeznał W.
Według W. dzięki niemu Falenta miał wiedzieć, jaka służba go sprawdza.
Ludzie z ABW powiedzieli mu (Falencie), że aby być bezpiecznym, trzeba wszystkich nagrywać
— dodał W.
Zeznał, że był wiele razy przesłuchiwany we wrześniu 2014 r. w charakterze podejrzanego i świadka - co trwało „wiele godzin dziennie”. Przyznał, że od czasu „rozpoczęcia współpracy z prokuraturą i organami ścigania protokoły swych zeznań zawsze miał przy sobie”. Jak wyjaśnił, czynił to dla „własnego bezpieczeństwa”.
Obrona - kwestionując wiarygodność zeznań W. - podkreślała, że Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy postawiła mu zarzut m.in. dotyczący doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzania mieniem spółki Falenta Investments.
Pokazuje to, że może on nie być obiektywnym świadkiem, bo ma interes w pomawianiu mojego klienta
— powiedział sądowi obrońca Falenty mec. Grzegorz Radwański.
Świadek odmawiał odpowiedzi na wiele pytań obrony, choć przyznał, że ma „biznesowy konflikt” z Falentą.
Obiecał miliony, okazało się, że nie ma złotówki; oszukał moich partnerów
— oświadczył W.
Mówił on, że Falenta zaprezentował mu nagranie także z jego udziałem.
Rosło między nami napięcie
— dodał świadek, choć Falenta mówił mu, że te nagranie zniszczył.
Rybka mówił mi, jak nagrywa gości w restauracjach: prosi gości siedzących przy stoliku o pożyczenie solniczki, a oddaje własną solniczkę wyposażoną w urządzenie nagrywające
— zeznał świadek, przyznając, że także z Rybką ma „otwarty konflikt”.
Świadek powiedział, że kiedyś dał Falencie długopis umożliwiający nagrywanie. Potem W. sam kupił urządzenie do nagrywania w postaci guzika, chcąc nagrywać swą konkurencję - by „pokazać patologię, jaka panuje w branży węglowej”. W. zaznaczył, że osoby, które on sam nagrywał, były o tym po fakcie informowane. Nagrania przekazałem prokuraturze - podkreślił świadek.
Było to de facto robione dla jednej z lokalnych gazet, z którą współpracowaliśmy
— dodał W.
Zeznał też, iż Falenta mówił mu, że Piotr Nisztor (przyniósł nagranie rozmów do „Wprost”, który je ujawnił - PAP) „jest jego dziennikarzem; oni byli ze sobą poukładani”. Według W., Falenta mówił mu, że ma „swoich dziennikarzy”, którzy „piszą to, co chce”. „Być może miał na myśli zażyłe kontakty” - wyjaśniał W. Składy węgla wykupywały wiele reklam w gazetach - dodał W.
Tydzień temu Nisztor zaprzeczał w sądzie, by „działał na zlecenie Falenty”. Przyznał, że zna go od kilku lat i komunikował się z nim przed wybuchem afery - w związku z publikacjami.
pc/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zeznał, że wśród osób nagranych Falenta wymieniał m.in. „agenta Tomka” oraz „generałów - nie powiedział czy z wojska, czy z policji”.
Świadek twierdził też, iż Falenta mówił mu, że „są nagrania z Sienkiewiczem, które go uderzą”; podkreślał, że „Sienkiewicz jest pazerny na kasę”. Świadek zeznawał, iż Falenta nie krył się, że nagrywał różne osoby i chwalił się tym nawet na publicznych imprezach. Dodał, że Falenta i Rybka nigdy nie mówili mu, gdzie chowają nagrania.
Falenta powiedział mi, że nikt ich nigdy nie znajdzie
— dodał świadek.
Jak mówił, „w Warszawie chodziła plotka, że ABW ma nadzór nad Falentą”.
Wiem, że Falenta korzystał z usług jakiegoś agenta ABW, którego nazywał „Bankowym” i któremu płacił 5-6 tys. za parasol ochronny
— zeznał W.
Według W. dzięki niemu Falenta miał wiedzieć, jaka służba go sprawdza.
Ludzie z ABW powiedzieli mu (Falencie), że aby być bezpiecznym, trzeba wszystkich nagrywać
— dodał W.
Zeznał, że był wiele razy przesłuchiwany we wrześniu 2014 r. w charakterze podejrzanego i świadka - co trwało „wiele godzin dziennie”. Przyznał, że od czasu „rozpoczęcia współpracy z prokuraturą i organami ścigania protokoły swych zeznań zawsze miał przy sobie”. Jak wyjaśnił, czynił to dla „własnego bezpieczeństwa”.
Obrona - kwestionując wiarygodność zeznań W. - podkreślała, że Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy postawiła mu zarzut m.in. dotyczący doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzania mieniem spółki Falenta Investments.
Pokazuje to, że może on nie być obiektywnym świadkiem, bo ma interes w pomawianiu mojego klienta
— powiedział sądowi obrońca Falenty mec. Grzegorz Radwański.
Świadek odmawiał odpowiedzi na wiele pytań obrony, choć przyznał, że ma „biznesowy konflikt” z Falentą.
Obiecał miliony, okazało się, że nie ma złotówki; oszukał moich partnerów
— oświadczył W.
Mówił on, że Falenta zaprezentował mu nagranie także z jego udziałem.
Rosło między nami napięcie
— dodał świadek, choć Falenta mówił mu, że te nagranie zniszczył.
Rybka mówił mi, jak nagrywa gości w restauracjach: prosi gości siedzących przy stoliku o pożyczenie solniczki, a oddaje własną solniczkę wyposażoną w urządzenie nagrywające
— zeznał świadek, przyznając, że także z Rybką ma „otwarty konflikt”.
Świadek powiedział, że kiedyś dał Falencie długopis umożliwiający nagrywanie. Potem W. sam kupił urządzenie do nagrywania w postaci guzika, chcąc nagrywać swą konkurencję - by „pokazać patologię, jaka panuje w branży węglowej”. W. zaznaczył, że osoby, które on sam nagrywał, były o tym po fakcie informowane. Nagrania przekazałem prokuraturze - podkreślił świadek.
Było to de facto robione dla jednej z lokalnych gazet, z którą współpracowaliśmy
— dodał W.
Zeznał też, iż Falenta mówił mu, że Piotr Nisztor (przyniósł nagranie rozmów do „Wprost”, który je ujawnił - PAP) „jest jego dziennikarzem; oni byli ze sobą poukładani”. Według W., Falenta mówił mu, że ma „swoich dziennikarzy”, którzy „piszą to, co chce”. „Być może miał na myśli zażyłe kontakty” - wyjaśniał W. Składy węgla wykupywały wiele reklam w gazetach - dodał W.
Tydzień temu Nisztor zaprzeczał w sądzie, by „działał na zlecenie Falenty”. Przyznał, że zna go od kilku lat i komunikował się z nim przed wybuchem afery - w związku z publikacjami.
pc/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/311820-swiadek-w-procesie-wsafery-tasmowej-falenta-uwazal-ze-musi-miec-swoich-ministrow-a-usunac-trzeba-ministrow-odpowiedzialnych-za-gospodarke-i-za-silowke?strona=2